Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Ranny górnik nie doczekał się lekarza

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Ranny górnik skarży się na dyżurujący personel szpitala, który kazał mu czekać kilka godzin. To nie pierwszy taki przypadek w tej placówce, która odpiera zarzuty i obiecuje wyjaśnić sprawę.

Kilka godzin czekania, brak reakcji lekarza i niedbalstwo pielęgniarki - takie zarzuty stawia personelowi Nowego Szpitala w Olkuszu Andrzej Kuś, jeden z pacjentów. Podkreśla, że został zlekceważony przez osoby dyżurujące tutaj w nocy ze środy na czwartek. - Jak to pod ziemią bywa, doszło do drobnego wstrząsu. Posypało się trochę kamieni, które mnie poobijały. Myślałem, że nic poważnego mi nie jest, dlatego zbytnio się tym nie przejąłem - mówi Andrzej Kuś, olkuszanin, który doznał urazu nogi i ręki w czasie pracy w kopalni.

Po jakimś czasie rany zaczęły jednak krwawić i ropieć. Ból się nasilał. Pana Andrzeja na Szpitalny Oddział Ratunkowy w olkuskim szpitalu przywiózł syn Mateusz Kuś. - To było ok. godz. 23.20. Zacząłem się martwić stanem zdrowia taty - opowiada. W czasie tzw. szpitalnej segregacji Andrzej Kuś otrzymał opaskę zieloną, więc powinien zostać przyjęty maksymalnie do czterech godzin.

Opuścił szpital
- Czekaliśmy na korytarzu, ale nic się nie działo. Kiedy przyszliśmy na oddział, siedziały tam cztery osoby. Żadna z nich nie została przyjęta, a lekarz razem z pielęgniarką spacerowali po szpitalu. Pielęgniarka tylko co chwilę coś jadła i wynosiła z sali pudełka po pizzy i jogurcie - opowiada Elżbieta Kuś, żona poszkodowanego. - Po trzech godzinach nikt nie zainteresował się ani moim mężem, ani innymi oczekującymi ludźmi. To jest skandal! - twierdzi Elżbieta Kuś.

W tej sytuacji jej mąż postanowił opuścić szpital, samodzielnie odkazić ranę i zgłosić się do lekarza nazajutrz. - Wziąłem tabletki przeciwbólowe i przyszedłem na badania na drugi dzień. Wtedy udało się szybko wszystko załatwić. Czyli jednak się da?

Nie pierwsza skarga
To nie pierwsza taka sytuacja. Pacjenci często skarżą się na złe traktowanie na olkuskim SOR. Daniel Mączka z Olkusza opowiedział nam, jak lekarz odmówił mu przyjęcia w wakacje. - Przyjechałem na SOR, bo zostałem ukąszony przez osę albo komara, a jestem uczulony. Potrzebowałem zastrzyku odczulającego. Pani w rejestracji doradziła mi, żebym udał się do poradni medycyny pracy obok, bo tam pomogą mi szybciej - mówi mężczyzna, dodając, że kiedy lekarz przyszedł, był oburzony tym, że w ogóle się tam pojawiłem.

- Stwierdził, że przyjęcia są do godziny 18. Było kilka minut po, więc nie ma obowiązku mnie przyjmować. A jeżeli mi nie pasuje, to mogę napisać skargę, a on się pod tym podpisze. Dodał też, że mogę iść z tym nawet do sądu, bo on jest pewien, że i tak wygra proces. Mówił, że szpital takie sprawy ma już dawno za sobą. To paranoja! - oburza się olkuszanin.

„Gazeta Krakowska” interweniowała już w sprawie olkuskiego SOR. Pisaliśmy m.in. o pacjentach, którzy 24 listopada 2015 r. czekali nawet po osiem godzin na przyjęcie do lekarza. Nie wszyscy się doczekali. Efektem jest powstanie monitoringu na oddziale ratunkowym.

Szpital odpiera zarzuty
Jak tłumaczy Marta Pióro, rzecznik prasowy olkuskiej placówki, w nocy ze środy na czwartek przyjęto ponad 70 osób, a od godz. 23.30 do 2.10 - 11 osób. Jej zdaniem, personel cały czas zajmował się pacjentami. - W tym przypadku pacjent został wezwany przez lekarza po 150 minutach, jednak nie było go na korytarzu. Wrócił na SOR na drugi dzień, został przyjęty i opatrzony. Na pewno będziemy się starali skontaktować z pacjentem, aby wyjaśnić dokładnie przebieg tej sytuacji - wyjaśnia Pióro.

- Przejrzymy też monitoring. Jeśli informacje dotyczące niewłaściwego zachowania personelu wobec pacjentów się potwierdzą, zarząd wyciągnie z tego wnioski - zapewnia rzecznik. Zwraca także uwagę na proces segregacji chorych. - Kolejność przyjmowania pacjentów zależy od ich stanu zdrowia, który ocenia personel i kwalifikuje do odpowiedniej grupy. Pacjenci w stanie zagrożenia życia, z poważnymi urazami, przyjmowani są w pierwszej kolejności. Ci z drobniejszymi urazami czy dolegliwościami otrzymują kolor zielony i powinni być opatrzeni do 240 minut, więc w tym wypadku procedura została wypełniona - mówi Pióro.

Tekst: Amadeusz Calik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska