Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okocim. Ogień pozbawił ich domu

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Rodzinę Oleksych zbudził w nocy swąd i dziwne odgłosy. Gdyby nie to, mogliby spłonąć żywcem. Załamani pogorzelcy chcą odbudować spalony budynek. Sami nie dadzą rady, potrzebują pomocy

Dom rodziny z Okocimia wygląda jak po wybuchu bomby. Z dachu zostały jedynie strzępy, a wnętrza budynku to właściwie jedno wielkie pogorzelisko. Kilkanaście godzin po pożarze walały się tam wciąż nadpalone sprzęty i krokwie. Wokół unosił się swąd spalenizny, przypominający koszmar dramatycznych wydarzeń z piątkowej nocy.

- Wszystko jest spalone albo zalane wodą. Nie wiem, co mam robić, od czego zacząć. Nigdy nie byłam w tak ciężkiej sytuacji - wyznaje roztrzęsionym głosem 43-letnia Dorota Oleksy.

Niepokojące odgłosy

Gdy wieczorem cała rodzina kładła się spać, nic nie zapowiadało dramatu. W dwóch pokojach na poddaszu nocowali synowie pani Doroty: 21-letni Konrad i 16-letni Krystian. Razem z mamą spała 6-letnia Konstancja. Mąż wyjechał do pracy za granicę.
Było po godz. 2 w nocy, kiedy Dorota Oleksy gwałtownie wyrwała się ze snu.
- Słyszałam odgłosy, jakby po dachu kapał taki drobny deszcz. Ale poczułam również dym. Zaniepokoiło mnie to, wyszłam więc z pokoju, żeby zobaczyć, co się dzieje - wspomina kobieta.
Kiedy tylko uchyliła drzwi na korytarz, dostrzegła kłęby dymu wydobywającego się z jednego z pomieszczeń na poddaszu. Momentalnie zaalarmowała wszystkie dzieci.
- Widzieliśmy, że dymi się zza drzwi i gniazdka elektrycznego w przedpokoju - opowiada Krystian Oleksy.
Synowie próbowali sami gasić pożar, jednak szybko zrezygnowali, ponieważ ogień zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać. Rodzina uciekła z domu i wezwała na pomoc strażaków.
- Przed oczami wciąż mam najczarniejsze wizje, bo widziałam, jak ogień trawi dorobek naszego całego życia - mówi pani Dorota. - Cieszę się jednak z tego, że przynajmniej wszyscy wyszliśmy z pożaru cali i zdrowi - dodaje, ocierając płynące po policzkach łzy.

Niezwykle długa akcja

Na miejscu w kilka minut pojawili się ratownicy. Od razu przystąpili do gaszenia płomieni. W akcji, która trwała blisko pięć godzin, brało udział w sumie sześć zastępów straży pożarnej. Druhów z jednostki PSP z Brzeska wspierali ochotnicy z Okocimia oraz pobliskich Jadownik.
Strażacy z dwóch węży lali wodę, żeby zgasić płomienie.
- Równocześnie wynosiliśmy na zewnątrz sprzęt - relacjonuje bryg. Wojciech Podleś z PSP w Brzesku.
Mimo wysiłków dom nie nadaje się do zamieszkania. Pożar strawił cały dach i poddasze, na którym mieszkała rodzina Oleksych. Wstępne przyczyny wskazują, że ogień pojawił się wskutek zwarcia w instalacji elektrycznej.

Potrzebują teraz pomocy

Pogorzelcami szybko zainteresowali się urzędnicy z zespołu ds. zarządzania kryzysowego oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzesku.
- Pomogliśmy zabezpieczyć dach plandeką, przekazaliśmy także dwie sztuki osuszaczy i kontener na odpady po pożarze. Przywieźliśmy również posiłki dla wszystkich domowników - wylicza Ireneusz Węglowski z zespołu ds. obrony cywilnej, zarządzania kryzysowego i spraw wojskowych w brzeskim magistracie.
Dorota Oleksy z dziećmi znalazła tymczasowe mieszkanie w starym budynku po swojej krewnej.
Nie mają w nim jednak nawet wody. Marzą o jak najszybszej odbudowie domu. Nie są w stanie zrobić tego sami. Apelują o pomoc.
- Nawet nie chodzi o pieniądze, ale o materiały budowlane, które ktoś mógłby nam przekazać - prosi kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska