Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec obecny przy cesarskim cięciu? W lubelskim szpitalu jest to możliwe

Jakub Sarek
Jakub Sarek
Łukasz Kaczanowski/zdjęcie ilustracyjne
W szpitalu przy ul. Staszica w Lublinie ojcowie mogą towarzyszyć swoim partnerkom przy cięciach cesarskich. To jedyna placówka w naszym regionie, która dopuszcza taką możliwość.

- Długo się opieraliśmy, nie wiedzieliśmy czy podołają, ale daliśmy się przekonać - mówi prof. dr hab. Anna Kwaśniewska, Kierownik Kliniki Położnictwa Patologii Ciąży w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym nr 1 w Lublinie.

Chodzi o obecność ojców przy cesarskich cięciach. W placówce przy ul. Staszica miało miejsce już kilka takich "asyst".

- To nic nowego. Takie rozwiązanie funkcjonuje w całej Polsce, m.in. w Warszawie oraz w krajach Zachodu. My jesteśmy jedynym ośrodkiem w woj. lubelskim, który do tej pory zdecydował się je wprowadzić - tłumaczy prof. Kwaśniewska.

I zaznacza, że wszystko odbywa się z całkowitym zachowaniem zasad sterylności właściwych dla sali operacyjnej.

- Ojciec jest przygotowywany, tak jak personel. Znajduje się daleko od pola operacyjnego, bliżej anestezjologa i na wysokości głowy matki. Trzyma ją za rękę, może z nią rozmawiać. Po wydobyciu dziecka może je razem z matką ucałować i przytulić - opisuje prof. Kwaśniewska.

I dodaje, że do tej pory nie zdarzyło się, aby któryś z ojców zemdlał.

- W swojej wieloletniej już pracy zauważam ostatnio wzrost ich zaangażowania nie tylko przy porodzie, ale także przy wychowywaniu dzieci - wskazuje prof. Kwaśniewska.

Nasza rozmówczyni podkreśla, że cesarskie cięcia są wykonywane, jeśli są do tego medyczne wskazania, takie jak chociażby tokofobia (lęk przed porodem).

- Te przesłanki są jednak dosyć liberalne. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odsetek cesarskich cięć powinien wynosić 20 proc. W całej Polsce sięga 40-50 proc. To bardzo dużo. My mieścimy się w średniej krajowej, ale należy zauważyć, że jesteśmy ośrodkiem trzeciorzędowym. To do nas trafiają pacjentki z całego makroregionu (obejmuje on m.in. woj. lubelskie i podkarpackie - dop. red.) i z obciążeniami - wyjaśnia prof. Kwaśniewska.

Z rekomendacji Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników wynika, że przy braku przeciwwskazań, prawidłowej masie płodu i jego położeniu, prawidłowej budowie kanału rodnego kobiety, braku zagrożenia dobrostanu płodu i prawidłowym postępie porodu, to właśnie naturalny poród jest zdrowszy i bezpieczniejszy zarówno dla kobiety, jak i dla dziecka.

Po to, by liczbę cięć cesarskich zredukować w szpitalu przy ul. Staszica od pięciu lat przeprowadzane są zabiegi tzw. obrotu zewnętrznego. To procedura znana w medycynie od setek lat. Na czym ona polega? W przypadku, gdy płód jest położony nieprawidłowo, lekarze ustawiają go główką do dołu, co umożliwia poród naturalny.

Cesarskie cięcie nie jest lekiem na całe zło

Jak wskazuje prof. dr hab. Mirosław Czuczwar, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK 1 w Lublinie, pacjentki, które decydują się na poród naturalny, wciąż borykają się z dużym brakiem dostępności do metod łagodzenia towarzyszącego mu bólu.

- W większości szpitali, zwłaszcza na tzw. ścianie wschodniej, kobiety chcące rodzić siłami natury są skazane na to, że będą cierpieć ból, którego nasilenie można porównać z bólem przy utracie kończyny czy związanym raną zadaną narzędziem pokaźnych rozmiarów. Te cierpienia są kompletnie zbędne, bo medycyna od wielu lat potrafi uśmierzyć ten ból m.in. poprzez metodę znieczulenia zewnątrzoponowego, które w naszej placówce ordynujemy od kilku lat - akcentuje prof. Czuczwar.

I dodaje:

- Chcielibyśmy, żeby każda pacjentka, która przychodzi do naszego szpitala i chce urodzić dziecko drogą naturalną, miała taką możliwość (skorzystania ze znieczulenia - dop. red.). Do tego praktycznie już powoli dochodzimy. Dlaczego odsetek takich porodów ze znieczuleniem wynosi blisko 20 proc., a nie więcej? W tym aspekcie problemem nie jest organizacja pracy szpitala, ale raczej świadomość wśród lekarzy prowadzących ciąże, położnych i samych pacjentek - stwierdza anestezjolog.

I precyzuje:

- Wiele pacjentek jest nadal przekonanych, że cesarskie cięcie jest bezpieczniejsze niż poród naturalny. I że tylko cesarskie cięcie gwarantuje bezpieczeństwu dziecku i jest najlepszą metodą rozwiązania ciąży, a poród naturalny niesie za sobą liczne powikłania. A jest na odwrót.

Wśród potencjalnych powikłań cesarskiego cięcia wymienia m.in. endometriozę, zrosty w jamie brzusznej czy komplikacje przy gojeniu się pooperacyjnej rany.

- Z myśleniem o tym, że cesarskie cięcie jest lekiem na całe zło trzeba walczyć. Mamy zdecydowanie lepszą alternatywę, czyli poród naturalny przy użyciu znieczulenia - podkreśla prof. Czuczwar.

I deklaruje:

- Będziemy dążyli do tego, aby w naszym szpitalu odsetek kobiet korzystających ze znieczulenia rósł. Cel powyżej 50 procent jest do osiągnięcia w ciągu kilkunastu miesięcy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski