Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpoczynek? Nigdy tego nie potrafiłem się nauczyć. Nie umiem żyć bez pracy

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Piotr Litwiński rozkręcił firmę Litwińki, mając jedną ciężarówkę
Piotr Litwiński rozkręcił firmę Litwińki, mając jedną ciężarówkę Stanisław Śmierciak
Nikt nie zauważył, że od dwóch lat jest na emeryturze. Piotr Litwiński, właściciel transportowej firmy, zdobywca tytułu Osobowości Roku w naszym plebiscycie opowiada o swoim pracoholizmie

Prowadzi pan firmę transportową, jest radnym w Łososinie Dolnej, prezesem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych „Galicja”, przewodniczącym Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego . Działa też w komisji sejmowej do spraw infrastruktury i w komisji społecznej do spraw podziału zezwoleń pomiędzy przewoźników drogowych w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa...

Dobrze, że żyjemy w dobie telefonów komórkowych, bo nie udałoby się mi z Panem porozmawiać.

Zapomniała Pani dodać, że jestem również przewodniczącym regionu małopolskiego Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (śmiech). Właśnie jadę do Słupic koło Płocka, gdzie jest spotkanie wszystkich przewodniczących regionów. Mamy rozprawiać na temat szkolnictwa i jak kształtuje się na tym tle zawód kierowcy.

W Polsce brakuje kierowców?

To problem, z którym zmagamy się od dawna. Wszystkiemu winny jest w dużej mierze właśnie system edukacji. Zlikwidowano szkoły zawodowe i na rynku pojawiły się braki. Zresztą nie tylko kierowców. Długo broniłem się przed zatrudnianiem Ukraińców czy Białorusinów, ale w końcu, chcąc normalnie funkcjonować, musiałem się na to zdecydować. Dziś polscy przewoźnicy zatrudniają 32 tysiące kierowców ze Wschodu.

Polacy nie chcą pracować?

Chcą, ale mam wrażenie, że rząd nie chce, żeby mieli pracę. Jak to jest, że Polska ma kilka okrętów i trzy morskie akademie, a my mamy tysiące ciężarówek i nie ma kto im szoferować. Był moment, że w szkołach nie było kształcenia w zawodzie kierowcy. Dziesięć lat walczyliśmy o jego przywrócenie. Kolejne trzy lata walczyliśmy, żeby w podstawie programowej znalazły się szkolenia kierowców nie tylko z kategorią B, ale C i E, co dla nas jest kluczowe. Po wielkich zmaganiach jest już 45 klas, które uczą kierowców, ale tylko kategorii B z kwalifikacją wstępną do pozostałych kategorii. Niestety wciąż rzuca się kłody pod nogi, tym, którzy chcą mieć kategorię uprawniającą do jazdy ciężarówkami. MEN bowiem uznaje, że nie można na młodocianym wykonywać badań psychologicznych. Bez oświadczenia psychologa, że nie ma przeciwskazań, by mógł wykonywać zawód kierowcy, nie można go szkolić.

Więc Pan sam szkoli kierowców.

Przychodzą do mnie młodzi ludzie bez pracy, ale i bez kwalifikacji, bo nie stać ich na zrobienie prawa jazdy. Umawiam się z nimi, że ja ich wyszkolę, ale pod warunkiem, że będą pracować dla mnie później co najmniej trzy lata. Jeśli chcą się zwolnić wcześniej, muszą zapłacić za kurs.

Musiał Pan podnosić stawki, by zatrzymać w pracy kierowców?

Skoro cierpimy na brak kierowców, to trzeba ich rozpieszczać, żeby zatrzymać przy sobie. Dziś ich zarobki miesięcznie wynoszą w granicach 6-10 tysięcy złotych. Ja płacę godnie, ale też na tyle, na ile mnie stać. Mam to szczęście, że moja firma mogła się rozwijać dzięki ludziom, którzy potrafili zrozumieć, że to między innymi od ich pracy zależy wydajność przedsiębiorstwa, a tym samym ich zarobki.

Ile pracy Pana kosztowało osiągnięcie sukcesu w biznesie? Zaczynał Pan przecież od jednej ciężarówki.

To był jelcz. Kupiłem go w 1978 roku i remontowałem przez rok. Z naprawą kosztował mnie 600 tys. zł. Musiałem się zapożyczyć. Wtedy za tę kwotę można było wybudować cztery domy. Budowę swojego musiałem więc przesunąć w czasie. Biznes rozpoczynałem z bratem: ja miałem ciężarówkę, brat przyczepę i właściwie to on głównie jeździł. Ja od 1971 do 1985 roku pracowałem w przedsiębiorstwie budownictwa komunalnego w Nowym Sączu, jako mechanik, brygadzista, a potem kierownik warsztatu i jednocześnie po południu w Polskim Związku Motorowym prowadziłem kursy samochodowe. Dopiero w 1985 roku zdecydowałem się stworzyć własne przedsiębiorstwo i odejść z pracy.

Pracował Pan od rana do wieczora. Żona nie miała do Pana pretensji?

Pewne wybory okupione są stratą. Prowadzenie własnego biznesu wiązało się z tym, że wychodziłem z domu, gdy żona jeszcze spała, a wracałem, gdy już spała. I to się do dzisiaj nie zmieniło.

Ile ma Pan lat?

68.

Nie chce Pan odejść na zasłużoną emeryturę?

Nikt nie zauważył, że ja już od dwóch lat jestem na emeryturze. Przestałem się do tego przyznawać, gdy za przekroczenie prędkości zatrzymał mnie policjant. Dobry samochód, prosta droga i jakoś tak depnąłem na gaz. Policjant chce dać mi mandat, więc pytam: „Z emeryta chce pan zdzierać?”. Popatrzył na samochód i mi nie uwierzył. Pokazałem więc emerycką legitymację, a policjant spojrzał i zaczął krzyczeć: „Pan stwarza podwójne zagrożenie na drodze! Nie tylko przekracza prędkość, ale jest taki stary”.

Wyobraża Pan sobie życie bez firmy?

Powoli oddaję kierowanie firmą mojej córce Edycie, która jest już jej prezesem. Ostatnio więcej czasu poświęcam pracy społecznej, działam na rzecz przedsiębiorstw transportowych, ale i lokalnie. Może źle robię zajmując się tyloma sprawami na raz. Bo jak się jedną rzecz chce dopilnować, to może stracić na tym druga. Ale taka już moja natura. Nie wyobrażam sobie życia bez pracy.

Kiedy Pan był na wakacjach?

W tysiąc dziewięćset... nie pamiętam. Na wakacje jeździłem, gdy pracowałem w państwowej instytucji. Wtedy byłem w Soczi i na Teneryfie. Później... Nie przypominam sobie. A, przepraszam, były wakacje w Grecji. Koszmar. Polecieliśmy tam z moimi kolegami. Po trzech dniach wypoczynku miałem dość. Chciałem wracać do pracy. I pewnie bym wrócił, gdybyśmy na tę Grecję pojechali autem. Niestety samolot mieliśmy za dwa tygodnie. Wróciłem do domu bardziej zmęczony niż po trzydziestu latach pracy dzień w dzień. W życiu nie potrafiłem się nauczyć jednego - odpoczynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska