Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odnowiony Park Miejski na razie jest tylko na urzędowym papierze

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. lech klimek
W tym roku Park Miejski obchodzi 129. urodziny. To jeden z najstarszych tak dużych naturalnych zieleńców w całym kraju. Jego kompleksowa restauracja miałaby kosztować blisko trzy miliony złotych.

- Gdyby to się udało, to nasz stary park byłby jak nówka - mówi Krzysztof Wroński, gorliczanin, a jednocześnie przewodniczący Rady Miasta.

Kilka dni temu złożony został wniosek dotyczący restauracji największego miejskiego zieleńca. Teraz pozostaje tylko czekać na rozstrzygnięcie i trzymać kciuki, by było dla nas pozytywne. Można by powiedzieć: wreszcie, po latach zapowiedzi, ktoś bierze się do roboty...

Czego tam nie było?!
Temat parku jest tak stary, jak on sam. Zielony budynek dawnej kawiarni działa na gorliczan dwojako: jedni, rozpływając się w zachwytach, wspominają czasy świetności, inny klną i grzmią: jak długo ta prowizorka będzie jeszcze trwała?

Stanisław i Anna Chmurowie za cztery dni obchodzić będą 47. rocznicę ślubu. Ich przyjęcie weselne odbywało się właśnie w parkowej kawiarni. - Wesela były tam rzadkością, ale jeśli już, to miały wyjątkowy klimat - wspomina pan Stanisław. - Zabawa trwała do białego rana, bo nasi goście weselni mieli wynajęte pokoje w hoteliku na górze - dodaje.

Mało kto pewnie wie albo pamięta, że nie tylko kawiarnia tam działała, ale i pracownia fotograficzna. - To było pomiędzy 1977 a 1979 rokiem. Pokój był nie większy niż 4 na 4 metry, równoległy do kuchni. Na pięterku był hotel, cztery, może nawet pięć pokoi - opowiada Jacek Kosiba, gorliczanin.

Dodaje, że naprzeciwko kawiarni była drewniana altana. Co sobotę na zmianę grała tam albo orkiestra dęta z Glinika albo druga, od szewców. Sękówka bywała jeszcze bardziej kapryśna niż teraz. - Jak była powódź, to workami z piaskiem zastawialiśmy okna do piwnicy - dodaje.

Wacław Bugno, gorlicki fotografik, w Parkowej był jurorem tematycznych wieczorków muzycznych. - Taki konkurs dla amatorów. Temat podawało się tak z miesiąc wcześniej - wspomina. - W pamięci mam jeden, szczególny, a mianowicie piosenki radzieckiej - śmieje się. Nie chodziło rzecz jasna o piosenki z pierwszej partyjnej linii, ale o klimaty Bułata Okudżawy. - Wcześniej na targu kupiłem mundur radzieckiego żołnierza. Założyłem na siebie płaszcz i tak siedziałem aż do ogłoszenia wyników - śmieje się. - Dopiero wtedy zrzuciłem go i w pełnej krasie wręczyłem nagrodę zwycięzcy - dodaje.

Kokosowy biznes?
Budynek dawnej kawiarni, niezmiennie zielony, teraz po prostu straszy. Nie żeby był jakoś zdewastowany. Zabite deskami wejście i drzewa, które na podobieństwo strażników zaczynają bronić dostępu do niego, mocno zniechęcają.

Prób reaktywacji było już kilka. Inwestorów, rzekomo chętnych do wydania pieniędzy, też się kilku przewinęło. W otwarte karty zagrał jedynie Jacek Kurzawa, drobny przedsiębiorca z Gorlic. Przez kilka lat kopał się z koniem... - Co z tego, że uruchomiłem małą gastronomię, zimne piwo było, napoje, jakieś słodycze, jak wszystko z trudem zarabiało na siebie. Co miałem zrobić z rodziną, która przyszła na ławki pod parasole z własnym wiktem? Wyprosić ich jakoś nie miałem sumienia - mówi.

Gości kusił tanecznymi wieczorkami. - Tyle tylko, że z trudem zarabiałem na to, żeby zapłacić muzykom - wspomina. - Zastanawiam się, czy w tym roku będę prowadził tam jeszcze działalność - dodaje. Ma w tej sprawie spotkać się z burmistrzem Rafałem Kuklą.

Stary park jak nowy?
Wniosek został złożony, radni na razie czysto teoretycznie zabezpieczyli pieniądze na realizację w Wieloletniej Prognozie Finansowej, ale do finału droga jeszcze daleka. - Wniosek załatwia sprawę parku kompleksowo - od poprawy nawierzchni alejek, przez rewitalizację drzewostanu, ścieżki na szczyt Góry Parkowej, po wymianę łączy energetycznych czy kanalizacji burzowej - wylicza Wroński.

Na pewno zniknie rudera po kawiarni. Z niej już nic nie da się wycisnąć. - Ale z zachowaniem pozwolenia budowlanego. To na wypadek, gdyby kiedyś przyszło zainwestować w jakiś obiekt - wyjaśnia pan Krzysztof. Trzeba sobie zdawać sprawę z jednej podstawowej rzeczy - pieniędzy. Na razie dzielimy trochę skórę na niedźwiedziu. Środki u marszałka, które przeznaczono na ten program, są znacznie mniejsze od kwoty, na jaką opiewają wszystkie złożone wnioski. Na pewno nie będzie łatwo, bo park miejski jest wpisany do rejestru zabytków. Nad każdym ruchem tam czynionym, czuwa konserwator.

- Staramy się rozwiązać wreszcie sprawę budynku dawnej siłowni - dodaje Krzysztof Wroński. Jest też szansa, że wreszcie, poprawi się zejście z osiedla nad parkiem w kierunku miasta. Mieszkańcy tej części Gorlic interweniują przecież od lat. - Tak już dłużej być tam nie może. Projekt obejmuje też budowę nowej, bezpiecznej ścieżki - mówi Jan Wojnarski, radny miejski.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska