Prokurator rejonowy z Muszny Ludwik Huzior zdecydował przedłużyć je o kolejne trzy miesiące, aby wyjaśnić watpliwość czy w krynickim szpitalu można było ratować życie chłopca.
Kamil żył ponad cztery godziny po tym gdy upadła na niego metalowa bramka. Zabieg kluczowy dla ratowania jego życia (nakłucie osierdzia i odprowadzenie płynów uciskających serce), wykonano dopiero po przewiezieniu pacjenta do szpitala w Nowym Sączu. Dlaczego nie w Krynicy, gdzie trafił tuż po wypadku?
Zdaniem biegłych, dziecko miało szansę przeżyć gdyby nakłucie wykonano wcześniej. Lekarze, którzy usłyszeli zarzuty nieumyślnego narażenia chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia podważają opinię biegłych tłumacząc, że w krynickim szpitalu takich zabiegów nie wykonuje się.
- Uwzględniając częściowo wnioski lekarzy przedłużyłem postępowanie o trzy miesiące. Będę przesłuchiwał biegłych prosząc, aby ustosunkowali się do tego, co mówią lekarze uczestniczący w akcji ratunkowej. To powinno rozwiać wątpliwości - powiedział nam prok. Ludwik Huzior.
W fachowych opracowaniach poświęconych medycynie ratunkowej zabieg na który czekał Kamil jest wymieniany jako ratujący życie do wykonania w wyjątkowych sytuacjach nawet na miejscu wypadku lub w czasie transportu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?