Nowy Sącz: kolejny przypadek sepsy? Chory czteroletni chłopiec

Chłopczyk zaczął narzekać na ból głowy i brzucha podczas popołudniowego spaceru w lesie. Po powrocie do domu pojawiła się wysoka gorączka. Gdy zaczęły jej towarzyszyć także drgawki, poważnie zaniepokojeni rodzice wezwali pogotowie.

Karetka przywiozła natychmiast dziecko do szpitala. Tam jego stan gwałtownie się pogarszał.

- Objawy wskazujące na sepsę meningokokową lawinowo narastały. Z dzieckiem był utrudniony kontakt, pojawiła się wysypka, znamiona wskazujące na skazę krwotoczną. Natychmiast zastosowaliśmy bardzo agresywne leczenie, które uratowało mu życie - relacjonuje dr Magdalena Kościsz, która opiekowała się ciężko chorym chłopcem.

Z Nowego Sącza, gdzie udzielono pierwszej, decydującej pomocy, pacjenta przewieziono na dziecięcy oddział intensywnej terapii szpitala w krakowskim Prokocimiu. Stamtąd trafił na oddział neuroinfekcji Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.

- Mamy codziennie kontakt z krakowskimi lekarzami. Gdy zapytaliśmy, czy w naszym postępowaniu z dzieckiem powinniśmy coś zmienić, usłyszeliśmy, że poradziliśmy sobie bez zastrzeżeń - dodaje dr Kościsz.
Rodzina chłopca oraz inni ludzie, którzy mieli z nim kontakt (m.in. pracownica rejestracji, osoba towarzysząca podczas transportu w windzie szpitalnej i załoga karetki pogotwowia), zostali poddani badaniom i profilaktycznemu leczeniu.

W poniedziałek lub we wtorek spodziewane są wyniki badań, które potwierdzą lub wykluczą podejrzenia lekarzy dotyczące sepsy meningokokowej.

Choroba ta może przebiegać jako zapalenie opon mózgowych lub zakażenie krwi. Charakteryzuje się gwałtownym pogarszaniem się stanu chorej osoby. W parę godzin może doprowadzić do śmierci pacjenta zarażonego bakteriami - meningokokami. Najbardziej zagraża dzieciom w wieku do pięciu lat. Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową.