Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzeba wielu serc, aby uratować jedno

Iwona Kamieńska
Pasje Józka to motoryzacja i sport. Mocno kibicuje Robertowi Kubicy...
Pasje Józka to motoryzacja i sport. Mocno kibicuje Robertowi Kubicy... archiwum
Od dobrych ludzi zależy życie 17-latka. Bez ich pomocy Józek Olchawa nie ma szans.

Opowieść pani Jadwigi wyciska łzy i jednocześnie powoduje, że ręce mimowolnie zaciskają się w pięści. Kilkanaście lat temu, gdy jej synek Józio był o krok od śmierci, lekarze, którzy powinni walczyć o jego życie, próbowali przekonać matkę, że nie warto. Dziś, gdy znów trzeba podjąć tę trudną walkę - każą czekać.

- Od jednego z lekarzy usłyszeliśmy przed laty słowa: "Po co państwo ratują to dziecko, przecież macie jeszcze dziewięcioro" - mówi kobieta.

Skierowania syna do specjalistycznej kliniki w Prokocimiu nie udało jej się wywalczyć w Nowym Sączu, więc pojechała tam bez skierowania. Dopiero wówczas dowiedziała się, dlaczego Józio podczas płaczu traci przytomność. Jego serduszko jest nieszczelne, trzeba je zoperować. Na operację kazano czekać, a Józek słabł z dnia na dzień. Pani Jadwiga walczyła...

- Z informacji, jakie udało nam się zdobyć na temat choroby synka, wiedzieliśmy, że trzeba działać szybko, gdyż jest mało prawdopodobne, aby z tą wadą dożył trzech lat. Po półrocznych poszukiwaniach udało się znaleźć lekarza w Tarnowskich Górach, który za odpowiedni "dowód wdzięczności" zgodził się operować Józia w Zabrzu. W 1993 r. synkowi przedłużono życie - mówi matka.

Za rok Józek będzie zdawał maturę. Chłopak ma swoje pasje, marzenia i plany na przyszłość. Czy je spełni? Wszystko zależy od tego, czy uda się naprawić jego serce w ostateczny sposób. W Polsce znów każą czekać, choć serce Józka woła o pomoc - krew nie krąży tak jak powinna, co objawia się zawrotami głowy, stanem na pograniczu utraty przytomności. Nikt nie wie jak długo to słabiutkie serce wytrzyma. Nadzieję dał niezawodny profesor Edward Malec, który operuje polskie dzieci w Monachium. Sprezentuje Józkowi tę operację, nie weźmie honorarium, jednak za pobyt chłopaka z klinice trzeba będzie zapłacić.

- Ta sympatyczna, życzliwa, wspaniała rodzina nie poradzi sobie samodzielnie z zebraniem potrzebnej kwoty. Rozpoznaliśmy szczegółowo ich sytuację. Bez pomocy są bez szans - mówi Marcin Kałużny, prezes sądeckiego Stowarzyszenia Sursum Corda. Sursum Corda zakwalifikowało Józka do programu "Na ratunek", dzięki któremu udało się uratować już sześcioro dzieci z naszego regionu.

Józek po operacji ma szansę zacząć normalnie żyć. Dziś jako jedyny z klasy nie może jeździć na rowerze ani biegać, bo każde przemęczenie grozi śmiercią.

- Rodzice mówią "wszystko będzie dobrze", ale wiem, że sami bardzo się martwią. Po wielu wizytach u różnych lekarzy znalazł się wreszcie jeden, który dał mi szansę, profesor Malec. Podejmie się czegoś, czego nikt przez lata nie chciał zrobić. Zoperuje moje serce, które źle pracuje. To byłoby dla mnie spełnienie marzeń i koniec trosk moich rodziców - mówi Józek Olchawa.

Wada, z którą urodził się Józek, to tetralogia Fallota. Chłopak uczy się w Zespole Szkół nr 4. Obiecaliśmy, że zrobimy wszystko, aby mógł przystąpić do egzaminu dojrzałości z dobrze działającym sercem. By tak się stało, potrzeba 90 tys. zł. Ci, którzy mogą pomóc, niech wpłacą dowolną kwotę na konto Stowarzyszenia Sursum Corda (Łącki Bank Spółdzielczy 05 8805 0009 0018 7596 2000 0070, z dopiskiem "Józek".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska