Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawna Ania i czarna labradorka Iris są nierozłączne

Magda Hejda
Ania: Korzystając z pomocy drugiego człowieka rodzi się zależność.  Dzięki Iris jestem samodzielna
Ania: Korzystając z pomocy drugiego człowieka rodzi się zależność. Dzięki Iris jestem samodzielna archiwum Fundacji Podróże bez Granic
Wybrałam jak najlżejszego laptopa, żeby Iris nie musiała dużo dźwigać - mówi Ania Urbańska. W bloku nie ma windy. - Wózek inwalidzki zostawiam na parterze, do pokonania schodów potrzebne są ręce.

Iris doskonale zna swoje zadanie - bierze torbę z laptopem do pyska i wynosi na czwarte piętro, podobnie jest z zakupami. Dużo pracuję w domu, laptop to moje podstawowe narzędzie, dwa, trzy dni w tygodniu przeznaczam na spotkania w mieście.
Iris zawsze jest ze mną, szczęśliwa od czubka głowy po koniec ogona, kiedy może wykonać jakieś zadanie. Przynosi komórkę, otwiera szuflady, wyjmuje i odkłada na miejsce różne rzeczy, zapala światło, wyrzuca śmieci do kosza, jeśli coś mi upadnie podnosi z podłogi, trzyma w pysku kluczyki, kiedy wysiadam z samochodu, potrafi przyciągnąć wózek.

W lecie nie korzystam z jej pomocy przy ubieraniu, ale zimą zdarza się, że skostniała wracam do domu i wtedy ściągnięciem przemoczonej kurtki, albo wysokich butów zajmuje się Iris.

Staranna edukacja

Od siedmiu lat są nierozłączne. Iris to czarny labrador, pies asystujący, wychowanka Fundacji DOGIQ z Katowic. Nauka tam trwa dwa lata. Przez rok psiak mieszka w rodzinie zastępczej. Oprócz zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i standardowej opieki "przyszywana rodzina" pomaga czworonogowi oswajać różne miejsca i sytuacje, z którymi będzie musiał sobie radzić jako pies asystujący.

Bywają razem tam, gdzie jest dużo ludzi, podróżują różnymi środkami komunikacji, odwiedzają urzędy, restauracje. Po czternastu miesiącach opiekę przejmuje trener. Zaczyna się szkolenie zaawansowane, w którym obok trenera-człowieka ważną role odgrywa trener na czterech łapach. Młodziak chłonie nowe umiejętności w naturalny sposób, naśladując starszego, wyszkolonego psa.

Wszędzie razem

Po dwóch latach pilnej nauki metodami pozytywnymi, nadchodzi wielki dzień. Spotykają się człowiek i przeznaczony mu pies asystujący. Starannie dobrany do temperamentu i potrzeb. Razem przechodzą kurs adaptacyjny - ostatni etap szkolenia.
- Na dogranie się pod okiem trenera miałyśmy tydzień. Musiało wystarczyć, choć to bardzo trudne - przyznaje Ania. Niestety, dłuższe szkolenie wymaga większych nakładów finansowych.

W USA czy Wielkiej Brytanii osoba z niepełnosprawnością spędza w ośrodku szkoleniowym trzy miesiące. To czas na wzajemne poznanie, naukę, korektę błędów pod nadzorem specjalistów. - My musiałyśmy wszystko opanować w tydzień. Każdą rzecz trzeba wspólnie przepracować, wtedy pies widzi, że ja wiem, o co chodzi. W domu i tak okazuje się, że każda szafka ma trochę inne drzwiczki, że wyłącznik światła działa trochę inaczej, pies ma prawo do błędów, ale za pięćdziesiątym razem przekona się, że ze mną też udaje się prawidłowo wykonać zadanie. Na początku byłam dla Iris obcą osobą, a żeby stworzyć zgrany duet potrzebna jest więź. To wymaga czasu.

Podróże bez granic
Ania mieszka w Gdańsku. Od dwóch lat pracuje w Fundacji Podróże bez Granic, którą współtworzą osoby z niepełnosprawnością. Pływają kajakami, jeżdżą quadami, land roverami. Byli w Rzymie, Pradze, Danii, w tym roku zbierają pieniądze na wyjazd do Madrytu. Ania organizuje eventy na terenie całej Polski. Te wypady to nie tylko przygoda, ale łamanie barier mentalnych.

- Na wyjazdach ograniczamy do bezpiecznego minimum liczbę asystentów i nie ma wyjścia, osoby z niepełnosprawnością muszą pomagać sobie wzajemnie - mówi Ania. - Na początku jest strach, ktoś stawia warunek, pojadę, jak będę miał swojego asystenta, a na następnej wyprawie sam zgłasza się do pomocy. Dla mnie niepełnosprawność to ograniczenie ciała, nie możliwości - dodaje.

Psia pamięć
Wysiadłyśmy z samochodu przed blokiem, zawsze posłuszna Iris tym razem nie chciała odejść od niego. Usiadła i nic - wspomina Ania.

Namawiałam ją, przekonywałam. Bez rezultatu. W końcu zganiłam za bunt. Pomogło. Niechętnie ruszyła do domu. Przy bloku odpięłam smycz, żeby załatwiła swoje potrzeby. Iris jak strzała wypruła do samochodu. Byłam zła. Dlaczego nie słucha? Nigdy nie robiła takich rzeczy. Chwilę później Iris pędzi w moją stronę, w pysku trzyma mój portfel, który wypadł, kiedy wysiadałam z samochodu. Ona to zauważyła i nie chciała odejść od auta, a ja jej nie zaufałam... I komu tu powinno być głupio? - śmieje się Ania.

To niejedyny wyczyn Iris. Na jednym z fundacyjnych wyjazdów przyniosła koledze kartę kredytową. On nawet się nie zorientował, że ją zgubił, a Iris mało że ją znalazła, to jeszcze odniosła właściwej osobie, choć niemal zawsze wszystko co podnosi lub znajdzie oddaje mnie.
**Zasłużona emerytura
Dzisiaj Iris ma dziewięć lat i jest w pełni sił. Co będzie jak się zestarzeje i nie będzie mogła już pracować?
Zasady w Fundacji DOGIQ są takie: Jeśli osoba z niepełnosprawnością chce i może zapewnić psu asystującemu opiekę, to u niej zostaje, jeśli nie to wraca do fundacji albo rodziny zastępczej. Opiekun ma też prawo po konsultacjach z fundacją przekazać swojego psa do nowego domu.

Jak będzie z Iris? - Powierzyłabym ją innym tylko wtedy, jeśli sama nie byłabym w stanie zapewnić jej właściwego leczenia i opieki. Uważam, że ona zasłużyła na to, żeby być ze mną w dobrych warunkach do końca - bez wahania odpowiada Ania. - Człowiek szybko przyzwyczaja się do wygodnych rozwiązań, ale dopóki będzie ze mną Iris, nie wezmę drugiego psa. Przez trzy, cztery lata będzie gorzej, ale sobie poradzę.

Niezależność z psem

Dlaczego czworonożna asystentka? Nie łatwiej zdać się na pomoc ludzi? - To proste - odpowiada Ania. - W przypadku korzystania z pomocy drugiego człowieka rodzi się zależność, to zobowiązuje obydwie strony, poza tym przebywanie z sobą non stop prowadzi do spięć emocjonalnych. Dzięki Iris jestem samodzielna, to dla mnie ważne. Wiarę we własne siły dali mi rodzice. Na wszystkie możliwe sposoby rehabilitowali, ale nie wyręczali w niczym. Mówili, spróbuj sama. Potrafisz! Próbowałam i nabierałam pewności, że samodzielnie mogę robić mnóstwo rzeczy. Im człowiek starszy, tym więcej obaw. A jeśli się boisz, nigdy nie zaryzykujesz. Ja mam Iris. Ona jest ze mną 24 godziny na dobę i dla nikogo nie jest to uciążliwe. Praca pozwala jej rozładować nadmiar energii. Kiedy może coś dla mnie zrobić, to zawsze cieszy się, macha ogonem. Dzięki niej stałam się niezależna - mówi Ania.

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O SĘDZIOWANIU?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska