Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Należy odczarować zioła, bo one mają wielką moc leczenia

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Coraz więcej sądeczan choruje na boreliozę. Fitoterapeuta Jan Oruba uważa, że można w stu procentach zwalczyć objawy tej choroby, pijąc odpowiednie napary.

Borelioza niszczy życie mieszkańców naszego regionu. Jeszcze sezon wakacyjny się nie zaczął, a już w sądeckim szpitalu leczyło się na przenoszoną przez kleszcze chorobę kilkanaście osób. Podobno zna Pan na nią skuteczny sposób?

Niestety, nie ma czegoś takiego jak panaceum na boreliozę. Nie ma jednego związku, jednego zioła, które mogłoby wyleczyć wszystkich chorych. Przyczyna jest prosta. Borelioza to choroba wieloinfekcyjna. Kleszcz po ugryzieniu przekazuje do naszego organizmu koktajl bakteryjno-pierwotniakowo-wirusowy. Żeruje na różnych zwierzętach, więc jest bogatym „źródłem” infekcji. Potrafi przenieść niemal każdą chorobę odzwierzęcą.

Nie jest Pan lekarzem, ale odważył się Pan napisać książkę o boreliozie. Skąd zainteresowanie tą chorobą?

Komuś, kto na własnej skórze nie przekonał się o sile tej choroby, trudno nawet ją zrozumieć. Dowiedziałem się, że jestem chory, dziewięć lat temu. Wówczas już zajmowałem się ziołami. Pewnie też to przyczyniło się do zachorowania na boreliozę. Tyle czasu spędzałem w lesie, zbierając zioła, że nietrudno było w końcu złapać kleszcza.

I wyleczył Pan swoją boreliozę ziołami?

Muszę na wstępie sprostować dwie rzeczy. Fitoterapeuta nie leczy. W Polsce nie ma takiego prawa. Mogę jedynie ziołami wspomagać leczenie bądź doradzać w wyborze ziół. Druga rzecz dotyczy boreliozy. Jej nie da się wyleczyć. Mogę powiedzieć, że udało mi się ziołami wyeliminować w stu procentach objawy tej choroby.

Nie uznaje Pan antybiotyków? Lekarze w Polsce nimi właśnie leczą boreliozę. Pan ich nie brał?

Lekarze, niestety, przykro to stwierdzić, ale mogę mówić opierając się na swoim przykładzie i wielu innych chorych - mają niską świadomość tego, czym jest borelioza. Wszystko sprowadzają do krętka, czyli bakterii Borrelia. Leczą tylko to. Tymczasem problem w tym, że jest cała gama infekcji odkleszczowych, jak pierwotniaki Babesia, Bartonella, mykoplazma. One są o wiele bardziej wirulentne, to znaczy zdolne do wywoływania infekcji. To one powodują, że objawy boreliozy są dużo bardziej agresywne.

Jakie były objawy? Boreliozę wykryto u Pana od razu ?

U nas największym problemem jest diagnoza. Lekarze często mówią pacjentom, że jak wystąpi rumień po ugryzieniu kleszcza, to doszło do zakażenia. Jeśli go nie ma, wszystko musi być w porządku. Tymczasem rumień jest raczej wyjątkiem niż regułą. U mnie nie wystąpił, a pierwszy test też nie wykazał, że jestem chory. Wciąż miałem nawracające bóle stawów i mięśni. Wiedziałem, że jestem chory, ale brak pozytywnych wyników testów oznaczał dla lekarzy, że jestem zdrowy. Dopiero któryś z kolei test wykazał chorobę. Przeszedłem więc standardową miesięczną kurację antybiotykową. Nic nie dała, bo taka terapia jest skuteczna jedynie w pierwszym etapie choroby. Tuż po ugryzieniu kleszcza bakterię można zwalczyć. W przypadku chronicznej boreliozy antybiotyk, moim zdaniem, jest niewystarczający. Do każdego przypadku należy podejść indywidualnie, a u nas pokutuje przekonanie, że po antybiotyku wręcz trzeba być zdrowym.

Osoby chore na boreliozę opowiadały „GK”, że były uznawane za hipochondryków, musiały nawet leczyć się psychiatrycznie.

To dlatego, że borelioza potrafi imitować inne choroby przewlekłe. Coraz więcej badań pokazuje, że bywa odpowiedzialna za autyzm, stwardnienie rozsiane, Parkinsona, Alzheimera czy właśnie choroby psychiczne.

Leczymy się na nie, a nie znamy tak naprawdę źródła?

Tak często bywa. Nie zapomnę osoby chorej z diagnozą stwardnienia rozsianego. Leczono ją sterydami. Na początku to pomagało, ale jeśli mamy do czynienia z boreliozą, sterydy tylko pogarszają stan. Ten pacjent jeździł już na wózku inwalidzkim, przeżył kilkanaście lat gehenny. Teraz powoli dochodzi do siebie. Zaczął przyjmować zioła i grzyby działające przeciwzapalnie, co postawiło go na nogi.

Proszę wybaczyć, ale nie wiem, czy zaufałabym zielarzowi.

Pani jest pewnie z Nowego Sącza? No cóż, pewien „znachor”, zrobił nam czarny PR. Unikam słowa „zielarz”. Ono mnie samemu kojarzy się z szeptuchą mieszającą wywar z ziół w garnku. Jestem fitoterapeutą. Żeby poznać działanie ziół, musiałem dużo się uczyć. Moim nauczycielem jest dr Henryk Różański, największy autorytet od ziołolecznictwa w Polsce. Analizuję każdy jeden składnik każdego dostępnego zioła. Uważam, że należy odczarować podejście do ziół. One naprawdę mają moc leczenia wielu ciężkich, przewlekłych chorób. Jeśli nie ma pani zaufania do fitoterapeuty, może się zwrócić do lekarza, który stosuje praktykę leczenia ziołami. Na szczęście w Polsce jest ich coraz więcej.

To jakie zioło wyleczy boreliozę?

Już mówiłem, nie ma jednego panaceum na tę chorobę. U osób ze zdiagnozowaną boreliozą należy poznać objawy i dopiero wówczas dobrać zioła, które wspomagają leczenie. Możemy korzystać z tych ziół, które rosną u nas w Beskidach. Przykład? Trędownik.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska