MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na igrzyskach, jak w życiu, liczy się kasa

Daniel Szafruga
Igrzyska olimpijskie to nasz świat w pigułce, gdzie dominują: pieniądze i polityka. Już od dawna nikt nie zawiesza na ten czas wojen. Raczej rozpętuje nowe - handlowe. W mieście igrzysk mogą się reklamować tylko sponsorzy. Kto się nie dostosuje, płaci karę, czego dopilnują działacze MKOl.

Brazylijską skoczkinię do wody wyrzucono z reprezentacji, bo kochała się z kolegą, bez zgody prezesa tamtejszej federacji. Judoka z Egiptu po pojedynku z Izraelczykiem nie podał mu ręki, za co wyrzucono go z Rio, gdyż według MKOl „wszyscy uczestnicy igrzysk są zobowiązani do postępowania zgodnie z ich duchem oraz zasadami fair play”. Ale przewodniczącemu Europejskiego Komitetu Olimpijskiego, złapanemu na handlu biletami, włos z głowy nie spadł, gaszenie olimpijskiego znicza zobaczył.

Olimpiada to jedyne zawody, w których złotym medalistą może zostać bokserski worek. Czasowa ślepota sędziów ma miejsce także na zapaśniczej macie, na tatami czy torze rowerowym.

Liczba zdobytych medali, najlepiej złotych, przekłada się na prestiż kraju. Nikomu nie zależy na tropieniu szprycujących się zawodników. Niedopuszczenie lekkoatletów z Rosji do igrzysk w Rio to wina ich zadufania i głupoty władz. Wielu Rosjan wykluczono, ale w zawodach wzięła udział ponad setka notorycznych sportowych ćpunów z innych krajów.

Krajowe federacje i władze sportowe tych, którzy demaskują dopingowiczów, tępią jak Brazylijczycy komary zika. Amerykanie przez ponad 10 lat ochraniali Lance’a Amstronga. A o tych, którzy zarzucali mu doping mówili - zdrajcy. Jak w Rosji. Antydopingowi inspektorzy mają zakaz wjazdu do wielu krajów. A jak wpuszczą ich do Chin, Kenii czy Etiopii - nie są w stanie sprawdzić, czy podsunięty im zawodnik, to ten, którego chcieli zbadać.

W aferach dopingowych karani są zawodnicy, nigdy trenerzy, lekarze, działacze - często byli sportowcy przyłapani kiedyś na dopingu. MKOl z budżetu w wysokości kilkuset miliardów dolarów na tropienie koksiarzy przeznacza kilka milionów. Bo im więcej bitych jest rekordów, tym więcej można wydusić pieniędzy od sponsorów.

MKOl miał listę dopingowiczów z Londynu, ale ich nie ujawnił. Zrobi to dopiero teraz, po igrzyskach w Rio. Ciekawe kto straci medal, a kto otrzyma go pocztą? O koksiarzach z Brazylii dowiemy się zapewne po olimpiadzie w Tokio.

Uważa się, że dla sportowca olimpijski medal jest najcenniejszy. Nie dla każdego. Reprezentacje w piłce nożnej, koszykówce, rugby, boksie to często zawodnicy głębokich rezerw. Najlepsi w tym czasie odpoczywają, rozgrywają mecze dla klubów, które na igrzyska najlepszych graczy nie chcą puścić. Ryzyko kontuzji duże, pieniądze niewielkie, a prestiż mały, dla klubów rzecz jasna.

Nie zdziwię się więc, jeśli za kilka lat MKOl zalegalizuje doping, bo zmagania mutantów mogą przynieść większy zysk. Na igrzyskach, jak w życiu, liczy się kasa, misiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska