Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mydlany oszczerca lżył kierownika cegielni

Artur Drożdżak
Stefan K., pracownik fabryki mydła, stanął w 1919 r. w obronie klasy robotniczej, ale trochę się zagalopował w swojej mowie przeciwko szefom cegielni w Trzebini. Jego słowa dały okazję prokuratorowi, by sporządzić akt oskarżenia.

Doniesienie złożył 54-letni Stanisław K., kierownik cegielni hrabiego Mycielskiego w Trzebini. Z jego relacji wynikało, że 11 sierpnia 1919 r. o godzinie 16 po południu przyszedł Stefan K. który "wcale w fabryce nie pracuje, podburzał robotników i w niebezpieczny sposób się odgrażał".

- W szczególności wołał, że wyrzuci mnie z domu. A gdybym robotnikom nie poszedł na rękę mają mnie złapać i wyrzucić na ulicę. Jeżeli nie, to się was burżujów wyrżnie i wymorduje. Nadto wyzywał mnie słowami: szubrawiec - opowiadał pokrzywdzony.

Zgodził się z nim prokurator i oskarżył Stefana K., że "publicznie lżył kierownika cegielni", a robotników "pobudzał do czynnego znieważenia i pobicia kierownika Stanisława K." Relację szefa potwierdził inny robotnik 30-letni Piotr Z. - Odniosłem wrażenie, że swoim zachowaniem Stefan K. starał się wzniecić bunt przeciwko zarządowi cegielni i kierownikowi. Mówił, że się nam dziwi, że go tu jeszcze cierpimy i żeśmy go nie wywalili na mordę - zeznał świadek.

Stefan K., żonaty, lat 29, umiejący pisać i czytać, mieszkaniec Trzebini, nie poczuwał się do winy. Przyznał, że był w cegielni jako delegat związku robotników budowlanych. - Nie wyzywałem kierownika od szubrawców i złodziei - przekonywał. Jak mówił przyszedł do cegielni, bo miało być zebranie robotników, że zarząd z nimi się źle obchodzi. Byłem u kierownika, ale on mi odpowiedział, że nie ma czasu, bo wyjeżdża. Powiedziałem mu, że popiera oszustów, złodziei i paskarzy.

Innych słów nie użyłem - przyznał. Zaprzeczył, by starał się wywołać rozruchy wśród robotników. Nie mówił im, by "brali kogoś za mordę, wyrzucali na ulicę i wyrżnęli burżujów". Sąd nie dał mu wiary i 13 grudnia 1920 r. skazał go na na miesiąc aresztu. Zgodził się jednocześnie, by karę odbył w aresztach w Chrzanowie. Ostatecznie Stefan K. nie trafił za kratki, bo w maju 1921 r. weszła w życie amnestia. Tak 29-latek wywinął się od kary więzienia. Jako pracownikowi fabryki mydła udało mu się to dość gładko.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nowy Targ: kierowca miał aż 4 promile!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska