MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Munduru czar

Artur Drożdżak
40-letni, żonaty Józef S. urzędnik państwowy pierwszej kategorii nie przypuszczał, że przyjdzie mu stanąć przed sądem z powodu nadmiernej elegancji. Całe zamieszanie wynikło z tego, że w sierpniowe popołudnie 1933 roku zdecydował się na ubranie wojskowego munduru i spacer po Plantach.

Autorem pisma, jakie w tej sprawie wpłynęło do starostwa grodzkiego w Krakowie, był Związek Rezerwistów Rzeczypospolitej Polskiej, zarząd powiatu krakowskiego obradujący niezmiennie od lat przy ul. Radziwiłłowskiej 13.

Emocjonalny wydźwięk dokumentu wskazywał, że jego napisanie poprzedziła burzliwa dyskusja i głosowanie nad wnioskiem, by kategorycznie zabronić Józefowi S. naruszania dobrych obyczajów, szargania czci i bezczeszczenia honoru prześwietnej organizacji.

W piśmie było co następuje: zarząd koła grodzkiego i powiatowego Związku Rezerwistów. W Krakowie informuje, że Józef S. zamieszkały w Prokocimiu, obecnie posiadający kawiarnię na Małym Rynku 6, zatrudniony w I Urzędzie Skarbowym w Krakowie, za sprzeniewierzenie został wydalony i skreślony z listy członków naszego koła powiatowego.

Wymieniony, w czasie, gdy należał do organizacji, sprawił sobie mundur wojskowy wzoru rezerwistów i choć obecnie nie należy do związku nadal ubiera się we wspomniany mundur z pełnymi odznakami wojskowymi i pasem koalicyjnym Mając na względzie dobro naszej organizacji upraszamy o wydanie zarządzenia zabronienia wymienionemu noszenia munduru. Podpisał prezes zarządu grodzkiego i powiatowego: Kazimierz B.
Starosta nadał pismu bieg urzędowy i Józefa S. wezwał na rozprawę w trybie karno administracyjnym. 40-latek stawił się o wyznaczonej godzinie i w podanym miejscu. Do winy się nie poczuwał. - Ja dalej jestem członkiem Związku Rezerwistów i Byłych Wojskowych w Krakowie. Nie zostałem skreślony z listy i żadnego pisma nie otrzymałem w tej sprawie, a składki członkowskie mam zapłacone - zarzekał się. Podkreślał, że należy też do Związku Podoficerów Rezerwy, któremu przysługuje prawo noszenia munduru.

Starosta po analizie urzędowych pism stwierdził, że prawda leży pośrodku, ale przyznał jednak rację Związkowi Rezerwistów.

Okazało się bowiem, że Józef S. co prawda nie został wyrzucony z organizacji byłych wojskowych, ale po dwuletnim okresie przynależności do związku obecnie jest zawieszony w prawach członka. I dlatego nie ma prawa paradować w mundurze. Starosta dlatego nakazał zapłacenie mężczyźnie 20 zł grzywny z zamianą na pięć dni aresztu.

Józef S. odwołał się do krakowskiego sądu od niekorzystnego dla niego orzeczenia , ale w grudniu 1933 r. temida nie była dla niego łaskawa i ostateczny wyrok był ciut surowszy: 25 złotych grzywny lub pięciodniowy pobyt za kratkami. Józef S. całe dwa lata myślał jaki rodzaj kary wybrać i dopiero w grudniu 1935 r. honorowo zdecydował się na kilkudniową odsiadkę.

Do dziś nie jest jasne dlaczego Józef S. zdecydował się na paradowanie po Plantach w wojskowym wdzianku. Tajemnicę chyba rozwikłała jego żona obwinionego, która nie miała wątpliwości, że jej starzejący się już mąż banalnie sprawdzał w praktyce prawdziwość powiedzenia: za mundurem panny sznurem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska