Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy apelują: zróbcie coś, bo nas zaleje

Małgorzata Więcek-Cebula
- Woda podniosła tę olbrzymią 3-tonową płytę - mówi Ireneusz Dudek.
- Woda podniosła tę olbrzymią 3-tonową płytę - mówi Ireneusz Dudek. fot. Małgorzata Więcek-Cebula
Mieszkańcy os. św. Jana w Bochni domagają się od przedstawicieli samorządu konkretnych działań, które pozwolą im spać spokojnie nawet podczas największych opadów deszczu.

To nie będzie spokojna jesień na osiedlu św. Jana w Bochni. Mieszkańcy bloków boją się bowiem, że po raz kolejny ich piwnice zaleje woda. To problem, który pojawia się systematycznie przy każdych większych opadach. A takich, jak wiadomo, jesienią nie brakuje. Podczas nawałnicy, jaka przeszła nad osiedlem trzy miesiące temu (spadło wtedy 30-50 l na metr kw.), zalanych zostało kilkaset piwnic.

- Mamy tego dość - mówią zdesperowani ludzie i domagają się od władz miejskich konkretnych działań, które uratują ich przed wodą.

Maria Grabska mieszka pod "siódemką". Jej blok otoczony jest zielenią. Całkiem niedawno odnowiono na nim elewację. Prezentowałaby się pięknie, gdyby nie zniszczony cokolik.
- To pozostało nam po ostatniej ulewie - tłumaczy pani Maria.
- Odnowienie tego będzie nas kosztować ponad pięć tysięcy złotych, musimy to pokryć w własnej kieszeni, bo ubezpieczyciel nie chce nam nic wypłacić, tłumacząc, że zawiniły niedrożne studzienki kanalizacyjne, które nie są odpowiednio czyszczone przez samorząd - przekonuje.

To właśnie z nich podczas każdej większej ulewy woda tryska jak z fontanny. Pech, że jedna znajduje się tuż obok bloku, w którym mieszka pani Maria.
Kobieta, która szefuje blokowej wspólnocie mieszkaniowej, z przerażeniem myśli więc o zbliżającej się porze deszczowej.
- Podczas ostatnich opadów nasz blok był jak statek na morzu, z każdej strony otoczony wodą - wspomina.
- Boję się, że sytuacja się powtórzy - dodaje z trwogą.

Do czego może doprowadzić ulewa, przekonuje też Eugeniusz Całka z "jedenastki". - Straciłem kosiarkę, lodówkę i spawarkę, które przechowywałem w garażu. Wszystkie te przedmioty nadają się w tej chwili na złom - ubolewa. - Woda nie zniszczyła tylko piły, którą położyłem na półce - dodaje.

Czerwcowe opady doprowadziły do tego, że w jego garażu było 60 centymetrów wody. Cudem ocalał zaparkowany tam samochód.
Woda wlała się także do wszystkich piwnic w bloku pana Eugeniusza. Podobnie jak w położonych obok "dziesiątce" i "dwunastce". Mieszkańcy na własną rękę usypali wał z ziemi obok żywopłotu. Mają nadzieję, że to ich ochroni podczas dużego deszczu. - Bo kolejnej tak dużej ulewy chyba już nie przeżyjemy - przekonuje pan Eugeniusz.

Część mieszkańców jest tak zdesperowana, że zastanawia się nad złożeniem zbiorowego pozwu przeciwko samorządowi miasta, który ich zdaniem powinien zrobić coś, by wykluczyć podobne sytuacje. - Przecież my nie możemy bezczynnie czekać na to, aż znów nas zaleje - przekonują mieszkańcy osiedla.

Woda, która przy każdych większych opadach zalewa osiedle, pochodzi z miejskiej obwodnicy, a także osiedla domów jednorodzinnych zlokalizowanych tuż za nią. Źle poprowadzona kanalizacja burzowa powoduje, że do tego dochodzi jeszcze woda, która spływa z ogródków działkowych usytuowanych w południowej stronie osiedla. - Jest to potężny problem, deszczówka nie mieści się w kanałach, które nie są drożne. Poza tym są one za małe, by pomieścić takie ilości deszczu - zapewnia Ireneusz Dudek, przewodniczący osiedla św. Jana.

Podczas czerwcowej ulewy wody było tak dużo, że podniosła olbrzymią, blisko trzytonową płytę na kolektorze położonym na zboczu skarpy obwodnicy, tuż obok osiedla. Mieszkańcy bloku zlokalizowanego naprzeciw obserwowali, jak z tego kolektora tryska fontanna wysoka na trzy metry. - To był przerażający widok, który powinien uświadomić każdemu, jak poważny to jest problem - mówi Eugeniusz Całka.

Co zatem trzeba zrobić, by rozwiązać ten problem? - Na sam początek trzeba systematycznie czyścić kanalizację burzową. To jednak tylko doraźne zadanie - mówi przewodniczący osiedla.

Zdaniem mieszkańców konieczne jest wybudowanie nowej, dużo pojemniejszej kanalizacji burzowej, która bez problemów będzie mogła przyjąć każdą ilość wody. - Taka powstanie - deklaruje Robert Cerazy, zastępca burmistrza Bochni. - Zaplanowaliśmy to zadanie na przyszły rok, teraz wszystko w rękach radnych, którzy będą decydować o kształcie budżetu 2014.

Póki co przedstawiciel samorządu zapewnia, że istniejąca kanalizacja została wyczyszczona. - A proszę mi wierzyć, że było co sprzątać. Znajdowały się w niej płytki chodnikowe, akumulatory, opony, belki drewniane i wiele innych rzeczy - przekonuje zastępca burmistrza.

Samorząd zlecił także wykonanie specjalistycznego opracowania hydrologicznego, na podstawie którego będzie wiadomo, skąd dokładnie pochodzi woda, która zalewa osiedle św. Jana. - Część deszczówki spływa z obwodnicy, wystąpiliśmy więc do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o ustosunkowanie się do tego problemu i ewentualnie pokrycie części koniecznych robót - dodaje Robert Cerazy.

Odpowiedź ma przyjść do końca września.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska