MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Michalina Wisłocka. Uczyła nas, jak pięknie kochać

Redakcja
Kadr z filmu "Kingsajz"
Kadr z filmu "Kingsajz" fot. Kingsajz
Michalina Wisłocka w 90. rocznicę urodzin doczekała się szczególnego uznania: na ścianie kamienicy, w której mieszkała, zawisła pamiątkowa tablica. O autorce "Sztuki kochania", która uczyła Polaków szczęśliwej miłości, pisze Anita Czupryn

Kobieta, która nauczyła Polaków, jak się kochać, miała w Warszawie niewielkie, ale przytulne mieszkanko w kamienicy przy ul. Piekarskiej 5. Stały w nim wygodne fotele do długich rozmów z przyjaciółmi.

W ubiegły czwartek, z okazji 90. rocznicy urodzin autorki "Sztuki kochania", na ścianie kamienicy uroczyście odsłonięto tablicę pamiątkową: "W tym domu mieszkała Michalina Wisłocka, najwybitniejsza popularyzatorka wiedzy seksuologicznej i pionierka leczenia niepłodności w Polsce. Uczyła ludzi szczęśliwej miłości".

Starania o to, aby w ten sposób upamiętnić najsłynniejszą polską ginekolożkę i seksuolożkę, od trzech lat czynił seksuolog profesor Zbigniew Izdebski. Profesor Izdebski poznał Michalinę Wisłocką w 1984 r. Ona była wówczas u szczytu swojej popularności, jej książka odniosła niewyobrażalny sukces w kraju i za granicą.

W tym czasie była bardzo kobieca, ale też próżna i czuła na popularność. - Swoją popularność bardzo sobie ceniła i ją podkreślała. Kiedyś z wyrzutem opowiadała mi, że chciała kupić jakiś reglamentowany towar, spotkawszy odmowę domagała się względów, mówiąc, że jest Wisłocką! Sprzedawczyni nie wiedziała, kto to taki. Wisłocka ubolewała nad tą ignorancją - zdradza bliski jej profesor Andrzej Jaczewski.

Jej wykształcenie wykraczało poza sferę ginekologiczną. Za okupacji razem z mężem pracowała w niemieckim Instytucie Szczepionek w Warszawie. Kilka miesięcy przed swoją śmiercią w rozmowie z Dariuszem Zaborkiem opowiadała, jak robili szczepionki przeciwko tyfusowi z wszy: "Karmiliśmy je własną krwią. W opaski na rękach i nogach wpinało się pudełeczka z wszami, aby nie mogły wyjść. Miały jeść do syta. Swędziało, a nie można się było drapać, boby nie przeżyły, a musiały się napić. Niemcy produkowali szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu z żołądków wszy zakażonych tyfusem. Karmiłam najpierw wszy zdrowe, ale dostałam tyfusu i myślałam, że umrę. Nie umarłam i potem mogłam już karmić zakażone, bo już się nie zakażałam".

Po studiach codziennie przez pięć lat, od poniedziałku do piątku, jeździła z Warszawy do Białegostoku. Pracowała w szpitalu położniczym. Marzyła, aby być naukowcem. Otworzyła przewód doktorski, ale musiała przerwać. - Życie jej się pokomplikowało - opowiada profesor Izdebski. - Rozwodziła się. Miała kłopot z opieką nad dziećmi. W końcu zrobiła doktorat, ale przerwana kariera naukowa to była chyba jedna z największych jej tragedii.

W latach 50. była współzałożycielką Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa. Jeździła po Polsce i uświadamiała dziewczyny i młode mężatki, jak się zabezpieczać przed niechcianą ciążą. Nierzadko usłyszała, że jest Hitlerem zabijającym polskie dzieci. Straszono, że na jej spotkania przyjdą księża i dadzą jej popalić. Mówiła: - Mam to w dupie. Kobiety, ich jakość życia - to się dla niej liczyło.

O dziwo, to nie księża, ale lekarze ginekolodzy byli jej nieprzychylni. Miała na to swoją teorię: lekarze usuwają ciążę, bo dziewczyny nie znają antykoncepcji. Kiedy ją poznają, lekarze stracą zarobek.

O swoich pacjentkach zawsze mówiła: moje niepłodne. - Pytałem ją często: "Skąd ty, Misiu, wiesz o tym czy tamtym?". Odpowiadała: "Moje niepłodne mi powiedziały". Przy czym mówiła o nich zawsze z wielką życzliwością. Z radością wspominała: "Wyobraź sobie, odwiedziła mnie moja niepłodna. I to z dorosłymi już dziećmi!" - opowiada prof. Izdebski.

W latach 70. razem z prof. Jaczewskim prowadziła w Warszawie poradnię dla młodzieży. - Warunki mieliśmy podłe - ale to już tak bywa, że często w warunkach skrajnie trudnych dzieją się rzeczy wielkie. I Michalina tam właśnie prowadziła przychodnię ginekologiczną dla dojrzewających dziewcząt. W poradni obowiązywała anonimowość. Jeżeli pacjent nie chciał, nie musiał podawać nazwiska ani daty urodzenia. Dziewczęta przychodziły z jednym problemem - bały się zajść w ciążę. Wisłocka te dziewczyny uczyła antykoncepcji.

Była zwolenniczką mało znanej w Polsce metody zabezpieczającej przy pomocy kapturka nakładanego na szyjkę macicy. Nie uznawała pigułek, obawiała się, że nie są dostatecznie przebadane, powątpiewała, czy jest możliwe, by hormonalna interwencja w biologię kobiety, zwłaszcza młodej, mogła być bez negatywnych następstw.

Poradnia znalazła rozgłos szczególnie wśród dziewcząt szkół zawodowych. Michalinę Wisłocką bardzo to cieszyło, bo twierdziła, że właśnie ta młodzież, zaniedbana, wymaga pomocy. - W miarę narastania popularności poradni pojawili się jej wrogowie. Zaczęły się telefony z pogróżkami. Były i inne, poważniejsze głosy: jakim prawem udzielamy porad dziewczynom bez wiedzy ich rodziców - wspomina Jaczewski. Poradnia nie przetrwała. Wybuchł pożar, po którym szybko rozebrano budynek. Nic dziwnego - był solą w oku komunistycznych władz.

Zanim w 1976 r. "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej pojawiła się na rynku oficjalnym, wydana przez Iskry, była sprzedawana nielegalnie, odbita na powielaczu. To było najpopularniejsze dzieło czasów PRL. W przedmowie Michalina Wisłocka napisała: "Sztuka kochania nie zawiera recepty na miłość, nie jest także podręcznikiem technik seksualnych. "Kochanie" to piękne polskie słowo, które w moim odczuciu określa ciepły, serdeczny, pełen przyjaźni i harmonii seksualnej kontakt dwojga bliskich sobie ludzi".

Wisłocka miała problemy z wydaniem swojej książki. W Komitecie Centralnym PZPR wstrzymano jej druk. "Sztuka kochania" przeleżała kilka lat. Ale kiedy książka się w końcu pojawiła, wybuchła prawdziwa eksplozja. - Nigdy przedtem ani potem nie widziałem takiego szału zakupów. Nakłady znikały błyskawicznie - wspomina profesor Jaczewski. W Polsce "Sztuka kochania" rozeszła się w nakładzie 7 mln. Była też tłumaczona na wiele innych języków. Nawet na chiński.

Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska