MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Klich: chłopak z piłką kopaną w genach [ZDJĘCIA]

Redakcja
Syna i ojca łączy pasja do piłki
Syna i ojca łączy pasja do piłki Andrzej Banaś
Gdy Mateusz przychodził na świat, jego ojciec był z mielecką Stalą na 11. miejscu w pierwszej lidze. Dzieli ich pokolenie, łączy wspólna pasja, jaką jest futbol. O Wojciechu i Mateuszu Klichach - pisze Jacek Żukowski.

Tata - Wojciech do dziś gra w piłkę mimo 46 lat na karku w A-klasowym Orle Lisia Góra. Syn, mimo niespełna 21 lat, jest wschodzącą gwiazdą Cracovii. Jego spektakularne gole w trzech kolejnych meczach przyczyniły się do wychodzenia drużyny z kryzysu.

- Właściwie wyboru drogi życiowej nie miałem - mówi Mateusz. - Od zawsze w domu obecna była piłka. Dosłownie i w przenośni.

Mateusz Klich z ojcem, Wojciechem (ZDJĘCIA)

Tata nie musiał go specjalnie namawiać, by zaczął przychodzić na treningi. Zaczął, gdy miał 5 lat. Mieszkali w Mielcu, ojciec grał w piłkarskiej wizytówce miasta. Mateusz ma sport w genach, bo także mama Małgorzata - to trenerka pływania, medalistka mistrzostw Polski.

- Wiedzieliśmy, że syn też będzie sportowcem, pozostało tylko ukierunkować go właściwie - mówi Wojciech.

Gdy rodził się syn, spełniało się wielkie marzenie taty. - Wiadomo, że każdy ojciec chce, żeby syn grał w piłkę. Do tego nie trzeba być piłkarzem.

Wojciech Klich - wychowanek tarnowskiego Metalu, zwiedził wiele klubów. Po mieleckiej przygodzie grał w Ostrowcu Świętokrzyskim i tam też poznał smak I ligi. Uzbierało się tych występów 84. Syn przebił już ojca jeśli chodzi o zdobyte bramki - ma 4 gole, ale meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej ma na razie nieco ponad połowę z tego, co ojciec.

Jednak cała kariera przed nim. Zdecydował się na nią mając 13 lat, przyjeżdżając z Tarnowa do Krakowa, do szkoły mistrzostwa sportowego. - Do szkoły ściągnął mnie trener Marcin Gędłek, jednocześnie trener juniorów młodszych Cracovii - mówi Mateusz. - Nie miałem więc wyboru klubu i nie żałuję.

Z jego rocznika i bliskich mu wiekowo kolegów z tej szkoły do klubów ekstraklasy trafił tylko on i Patryk Małecki do Wisły.

Doszedł dalej niż jego koledzy, bo miał talent i szczęście. - Zapracowałem na to - mówi bez fałszywej skromności. Robi karierę? - Nie! Może ją kiedyś zrobię, ale na razie to jest przygoda z piłką.

Od 7 lat mieszka w Krakowie. Na stałe, z tatą. - Musiałem się przenieść do Krakowa ze względu na pracę, mieszkam więc kątem u syna - śmieje się Wojciech. Był trenerem juniorów Cracovii, a obecnie pracę w szkole mistrzostwa sportowego łączy z prowadzeniem Raby Dobczyce. - Tata jest surowym krytykiem i bardzo sobie to cenię - mówi junior. - Nie zawsze zgadzam się z jego opinią, ale gdy zagram źle, to ojciec nie musi mi tego specjalnie uświadamiać.
Mateuszowi nie przeszkadza kuratela ojca.
- Jest dorosły, a to, że razem mieszkamy o niczym nie świadczy - mówi Wojciech. - Grałem kilka lat w piłkę, więc mogę synowi czasem doradzić.

W tak młodym wieku Wojciech nie mógł nawet marzyć o takich pieniądzach jakie zarobił już na piłce Mateusz.

- Sam podejmuję decyzje finansowe, ale większe zakupy konsultuję z rodzicami - mówi posiadacz bmw. - Nie pójdę przecież do kasyna i nie przepuszczę pieniędzy.

Mateusz Klich z ojcem, Wojciechem (ZDJĘCIA)

Mateusz nie jest zmanierowany, stara się być profesjonalistą. - Mam swoje towarzystwo, ale rozumie ono, że jestem piłkarzem i nie wszystko mi wolno.

Nie ma więc wypadów na piwko, czy coś mocniejszego.

- Oczywiście lubię ze znajomymi powłóczyć się po Krakowie, po ulubionych bulwarach wiślanych, pójść do kina. Dziewczyny nie mam, za to otacza mnie grono przyjaciół. Zdarza mi się, że po dobrych meczach ktoś podejdzie do mnie i rzuci kilka słów pochwały. A po przegranych? - Wtedy wolę nie pokazywać się na mieście.

- Dawniej piłkarzom więcej uchodziło - mówi tata. - Nie było takiego zainteresowania mediów. Teraz trzeba się pilnować i to powtarzam wciąż Mateuszowi.

Można zastanawiać się, czy w latach 90. łatwiej było zostać zauważonym, niż teraz?

- Zdecydowanie nie - twierdzi Wojciech. - Powiem na przykładzie mojej Stali. W drużynie byli Czachowski, Fedoruk, Śliwowski - co drugi był kadrowiczem. Teraz nie ma takiej konkurencji. Ale sprowadza się za to piłkarzy z całego świata, więc młodzi nie mogą się przebić.

Syn i ojciec mieli tylko jedną okazję do konfrontacji - w 2008 roku, gdy Wojciech był trenerem juniorów Korony Kielce, a Mateusz walczył z "Pasami" o półfinał mistrzostw Polski. - Nie mam miłych wspomnień, u siebie wygraliśmy, na wyjeździe przegraliśmy i to tata był górą - mówi Mateusz.

Były trener Cracovii Artur Płatek powiedział o nim, że jest leniwy na treningach. - Leniwy jestem w domu. Lubię sobie odpocząć, poleżeć, pooglądać telewizor. Na treningach staram się być solidny. Docenił to trener Orest Lenczyk, który dał mi szansę.

Mateusz zaczął socjologię na Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości, bo chciał robić też coś innego, ale po pół roku znudziło mu się. Wytrwały więc nie jest. - AWF mnie nie interesował. Trenerem nie będę, jeśli zostanę przy piłce, to raczej jako menedżer.

- Nie za spokojny do bycia piłkarzem?

- Z Mateuszem nie mieliśmy żadnych kłopotów wychowawczych - to wzorowe dziecko - mówi ojciec. - Jednak nie jest takim aniołeczkiem, jak by się mogło wydawać, w szkole miał nieodpowiednie zachowanie!

Oprócz futbolu Klichów łączy inna wspólna pasja - podróże.

- To ja jestem globtroterem - mówi starszy z rodu. - Uwielbiamy z żoną wakacyjne podróże samochodem, po Europie. Cenimy sobie wyjazdy do Hiszpanii i Włoch.

- Też lubię coś pozwiedzać, ale wolę zdecydowanie samolot - twierdzi młodszy z Klichów. - Lubię Hiszpanię. To piękny kraj, poza tym świetna liga piłkarska. Nie będę się tu wygłupiał i mówił o moim wymarzonym klubie, ale gdybym kiedyś miał wyjechać z kraju, to byłaby to właśnie Hiszpania.

- Trzeba wiedzieć, kiedy wyjechać - mówi. - Mój dobry kolega z reprezentacji do lat 20 Tomasz Kupisz był w angielskim Wigan i go zniszczyli. To przestroga dla mnie.

Jak każdy młody chłopak ma marzenia. - Chciałbym dobrze grać w piłkę, a reszta sama przyjdzie - mówi w stylu Adama Małysza. - Mieć dużo pieniędzy, spokojne i dostatnie życie i mieć coś swojego, np. restaurację. Gdyby udało się taką otworzyć w Krakowie, byłaby pełnia szczęścia.

- Bardzo chciałbym, żeby Mateusz osiągnął w piłce więcej niż ja - dodaje ojciec. I aby dopisywało mu zdrowie.

A co z perspektywy kilku lat w seniorskiej piłce mógłby poradzić początkującym piłkarzom Mateusz? - Żeby byli sobą, nie dawali się "starszyźnie". Nie wolno dać się stłamsić. Ja byłem niepokorny na boisku.
Ale grzeczny w szatni - dodaje jeden z kolegów.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska