Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Kędryna przed wyborami: prawdziwa polityka

Marcin Kędryna
archiwum
Za trzy tygodnie zagłosujemy w wyborach samorządowych. Komu się, oczywiście, będzie chciało, bo istnieje spora szansa na to, że to, co się wydarzyło od poprzednich wyborów, mogło zniechęcić sporą grupę obywateli.

U mnie w gminie spokój. Wójt (ten, co jest od zawsze) nie ma kontrkandydata. Podobnie ponoć jest w Warszawie - tak przynajmniej mówi posiadający dostęp do tzw. wewnętrznych sondaży kolega - z różnicą, że prezydent Trzaskowski ma kontrkandydatów, ale jakby nie miał. Ja tam - podobnie jak zadziwiająco duża liczba ludzi, z którymi rozmawiam - trzymam kciuki za kandydatkę Biejat. Marzyłaby mi się druga tura Trzaskowski vs. Biejat, bym mógł zobaczyć, jak sobie moi warszawscy znajomi poradzą z decyzją, której nie da się sprowadzić do ratowania Polski przed Kaczyńskim. Tym razem w postaci chwackiego łodzianina.

W Krakowie, po niemalże ćwierćwieczu rządów prof. Majchrowskiego, wydarzyć się może coś nowego. Wcześniej wybór sprowadzał się do kwestii Majchrowski albo nie. Teraz nie działa nawet podział Koalicja vs PiS. Walka jest wśród kontynuatorów polityki Majchrowskiego, byłego PiS-owskiego wojewody, który się jakoś specjalnie od polityki Majchrowskiego nie odcina, oraz odwiecznego krytyka tejże polityki, kandydata niezależnego.

Kandydat PiS-u, bardzo sprawny wojewoda, z zasługami. Na przykład wystrzelił w kosmos uchwałę o Strefie Czystego Transportu. Ma szansę na drugą turę, choć zdecydowanie lepiej by mu szło, gdyby startował na prezydenta okolic Krakowa. I nie chodzi o to, że jest z Olkusza, gdyż najlepsi w historii prezydenci Krakowa nie byli w Krakowie urodzeni.

Hołownia wystawia kandydata, którego, według sondażu portalu lovekrakow.pl, nie popierają nawet wyborcy Hołowni. Być może dlatego, że jest związany z branżą deweloperską. Z branży turystycznej jest kandydat Platformy. Firma, z którą jest związany, wśród wielu innych, ma dwa hostele przy Pomorskiej, w siedzibie Gestapo. To interesujący budynek. Po Gestapo, było tam ponoć NKWD, kasyno milicyjne. Było też kino „Wolność”. W kinie, już w latach dziewięćdziesiątych, zrobiono przerażającą imprezownię. Kokaina, dziwni faceci i jeszcze dziwniejsze dziewczęta. Wielu ludzi w tej sprawie protestowało. Ale to były lata dziewięćdziesiąte. Wolność gospodarcza über alles.

Kraków dotknęła tajlandyzacja (to redaktor Kursa z krakowskiej „Wyborczej”) lub bangkokizacja (to Robert Mazurek). W znaczeniu: polityka władz miasta zamieniła centrum z coraz większymi przyległościami na siedlisko lowcostowych biznesów turystycznych. Na mekkę przedstawicieli brytyjskiej klasy robotniczej, którzy przyjeżdżali w poszukiwaniu rozrywki: taniego seksu i jeszcze tańszego alkoholu. Powstało wtedy mnóstwo hosteli, które tak utrudniały życie okolicznym mieszkańcom, że ci wynieśli się z centrum.

Więc tych hosteli powstało jeszcze więcej. Efekt jest taki, że kiedy przyjeżdżam do Krakowa i chcę się z kimś w okolicach Rynku umówić, to słyszę, że będzie to takiej osoby pierwsza tam wizyta, od dobrych paru lat. Polityka władz miasta, które jak tylko mogły, szły na rękę branży turystycznej, odebrała mieszkańcom Krakowa, jego centrum. Co mi się nie mieści w głowie, bo w Krakowie, od lokacji w 1257 roku, wszystko się kręciło wkoło Rynku.

Trzeba być pozbawionym wrażliwości, żeby w Krakowie wystawiać w wyborach prezydenckich przedstawiciela branży turystycznej, czyli kogoś, kto żyje na krzywdzie mieszkańców.
Można oczywiście tłumaczyć, że hostel w byłej siedzibie Gestapo to nic takiego. Ja bym jednak na taki biznes wybrał inną lokalizację. Zwłaszcza gdybym planował polityczną karierę. Pan Miszalski nie widzi problemu. Jednak jakaś część mieszkańców Krakowa ten problem widzi. Kandydata Platformy wspiera Sok z Buraka. I premier Tusk w niezbyt przekonującym filmiku, w którym w tle słychać piosenkę „Idziemy na dno” zespołu Kaleo.

PSL wspiera wspieranego przez Majchrowskiego jego zastępcę - to krakowska wersja, żeby było tak jak było. Jest jeszcze rektor Uniwersytetu Ekonomicznego - kandydat weteranów i pogrobowców Unii Demokratycznej. Jest jeszcze paru innych, ale ich pominę. Największe szanse ma dziś kandydat Gibała. Niezależny, wspierany przez ruchy miejskie, który prowadzi bardzo zachowawczą kampanię. Cóż, prowadzi ją od kilkunastu lat.

Prawdziwa, ostra polityka dzieje się teraz lokalnie. W Krakowie mamy nowe Watergate. Ktoś włamał się do ojca niezależnego kandydata. Nic nie ukradł, tylko grzebał w firmowych papierach. Że takie rzeczy się w polskiej polityce nie dzieją? Niby nie, ale pamiętajmy, że Kraków to miasto, w którym wybudowano archiwum najwyraźniej po to, by spalić jego zawartość. Skutecznie.
Wybory samorządowe to naprawdę coś ciekawego.

I nie wierzcie w to, że chodzi w nich o aborcję czy inne ogólnopolskie tematy. Będziemy decydować o tym, jak nam się będzie żyło przez najbliższe lata.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marcin Kędryna przed wyborami: prawdziwa polityka - Plus Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska