Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Krzysica. Ofelia nie może mieć dużego biustu

Paweł Gzyl
Małgorzata Krzysica. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Karierę teatralną zaczynała na deskach Teatru im. J. Słowackiego.  Grała w teatrze Bagatela, od 1993 r. występuje w Teatrze Ludowym.
Małgorzata Krzysica. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Karierę teatralną zaczynała na deskach Teatru im. J. Słowackiego. Grała w teatrze Bagatela, od 1993 r. występuje w Teatrze Ludowym. fot. Archiwum prywatne
Piękna kobieta o bujnych kształtach. Tak postrzegają w Krakowie aktorkę Małgorzatę Krzysicę. Tymczasem teraz objawia się jako wrażliwa i zmysłowa piosenkarka, potrafiąca z dystansem podejść i do własnej cielesności. Płyta "Yavmir" premierę będzie miała w piątek w Teatrze Ludowym - pisze Paweł Gzyl.

Nagrała Pani już dwie płyty. Ale dopiero ta trzecia jest w pełni autorska. Dlaczego?
Doszłam do momentu, w którym stwierdziłam, że jestem już dojrzałą kobietą i swoje przeżyłam, mogę więc słuchaczom powiedzieć coś od siebie.

Co zawierały poprzednie płyty?
Pierwsza przyniosła piosenki przed- i powojenne. Druga - utwory z repertuaru Anny German. Wiele osób mówi dzisiaj, że zrobiłam ten album, bo German jest teraz modna. A to nieprawda - płyta powstała sześć lat temu.

Współpracowała Pani przy tych płytach z Muńkiem Staszczykiem, Jackiem Zielińskim, Jackiem Wójcickim, Maćkiem Maleńczukiem, Januszem Radkiem i Wojciechem Groborzem. Te doświadczenia miały wpływ na Pani twórczość?
To byli koledzy, których znałam wcześniej z estrady. Cały czas, obok występów w teatrze, krążyłam bowiem wokół muzyki, nawet nagrałam chórki na jedną z ostatnich płyt Tadeusza Nalepy. Wszyscy znajomi przyszli chętnie - i zaśpiewali za darmo. Każda kolejna płyta, każde wejście do studia, każdy nałożony wokal - to jest ważne doświadczenie.

Płyta ukazuje się dzięki zebraniu funduszy od fanów poprzez portal PolakPotrafi.pl. To była konieczność czy wybór?
Konieczność. Absolutnie wszystkie oszczędności włożyłam w nagranie materiału muzycznego w bardzo dobrym studiu z najlepszymi muzykami. Musiałam zapłacić za studio i muzykom, nikt przecież nie robi nic za darmo. I wtedy zabrakło mi najzwyczajniej w świecie pieniędzy na tłoczenie płyt i druk okładki. Przyjaciele podsunęli mi pomysł na crowdfunding: "Spróbuj! Może się uda". I udało się - dlatego płyta właśnie wychodzi z tłoczni, przyjedzie prosto z Warszawy na koncert w Teatrze Ludowym.

Ile musiała Pani zebrać od fanów?
Piętnaście tysięcy złotych. Oczywiście, pojawiają się głosy: "No to musiała się nieźle nachapać". A to nieprawda: ta kwota pokryła również koszty plakatów i ulotek, do tego nakład płyty jest duży, bo aż trzy tysiące egzemplarzy. Poza tym, potraktowałam album jako gadżet - dlatego płyta będzie pięknie wydana. Na okładce znajdzie się zdjęcie moich oczu - i zostanie ono w nią wtłoczone. To podniosło koszty, ale dzięki temu płyta będzie wyjątkowa i w pełni profesjonalnie wydana.

Bała się Pani, że nie uda się zebrać odpowiedniej kwoty?
Nawet niech pan nie pyta, co ja przeżyłam! Miałam czterdzieści dni na jej zebranie! Gdyby się nie udało - wszystkie wpłacone pieniądze wróciłyby do ludzi, a ja musiałabym szukać nowych sponsorów.

To chyba niewdzięczne zajęcie dla artysty.
Nie chcę tu wymieniać nazwy firmy ani nazwiska jej dyrektora, ale kiedy przyszłam do niego z prośbą o sponsoring, potraktował mnie jak... złodziejkę. I praktycznie wyrzucił obraźliwymi słowami za drzwi. Co gorsza - kiedy chcę się dostać do decydenta, prezesa czy dyrektora, trzeba przejść przez mur asystentów. I wtedy pada pytanie: "A w jakiej sprawie?". Gdy pojawia się temat sponsoringu artysty, najczęściej pada od razu: "Pan prezes nie ma czasu".

Pensja z teatru nie wystarcza?
To jest budżetówka - to znaczy, że moje wynagrodzenie jest bardzo niskie. Żyję więc ze środków zewnętrznych - umów-zleceń, kiedy uda mi się gdzieś zaśpiewać czy poprowadzić jakąś imprezę. Tymczasem niedawno weszły w życie przepisy, które zabraniają zakładom pracy zatrudniać artystów na chociażby firmowe Wigilie, bo muszą od tego płacić podatek. I tak zmalały możliwości "dorobienia" - nawet na Święta. Wiem, że wszyscy mają dzisiaj ciężko - ale my też. Bo ludzie nie mają pieniędzy na kulturę. Wolą wydać na ubranie, niż na bilet.

Jak długo czekała Pani na fundusze na wydanie płyty?
Dwa lata. I wiele razy musiałam zaciskać zęby. Więcej - nieraz połykałam łzy, nieraz doznałam upokorzeń. Mało kto zdaje sobie sprawę, ile trzeba mieć samozaparcia. Cóż ja mogę zaproponować sponsorowi? Logo na płycie lub na plakacie. I wtedy słyszę: "To dla mnie żadna reklama". Oczywiście - mogę spuścić głowę i nie robić nic. Wydaję tę płytę po to, aby powiedzieć coś innym od siebie, ale też i po to, aby zaistnieć w mediach, dzięki czemu dostanę zamówienia na koncerty. Bo mam dwoje dzieci i muszę je utrzymać. Tym bardziej że nie należę do ludzi, którzy siadają i labidzą, a przeciwnie - zakasuję rękawy i do roboty!

Płyta zaskakuje różnorodnością. Jako aktorka, chciała Pani zagrać różne role?
Do tej pory poruszałam się w różnych gatunkach muzycznych z racji zawodu. Dlatego postanowiłam spróbować, w którym poczuję się najlepiej, śpiewając autorskie piosenki. W efekcie nikt się tym materiałem nie znudzi i każdy znajdzie w nim coś dla siebie.

Radio chce grać piosenki z płyty?
To nie takie proste. Owszem Radio Kraków wzięło patronat medialny, ale ogólnopolskie rozgłośnie nie są już zainteresowane. Jeśli będziemy szli dalej w tym kierunku w Polskim Radiu, nie będzie dobrze - zresztą wystarczy już teraz posłuchać muzycznej papki, która wylewa się z głośników. W komercyjnych rozgłośniach dominuje muzyka nieprzedstawiająca większej wartości. Słuchacz jest jednak podatny na sugestię - jeśli coś się tłucze od rana do wieczora, to z czasem uznaje, że to jest dobre. Tymczasem to nieprawda.

Większość piosenek ma osobisty ton - i nawołuje do realizowania samej siebie. Skąd te wątki?
Nie chcę wchodzić za bardzo w swoje osobiste sprawy, ale postanowiłam napisać teksty, które opowiadają prawdziwe historie, mówiące o mnie. Niedawno udzieliłam wywiadu do Onetu, gdzie powiedziałam żartobliwie, iż każda kobieta ma prawo trzasnąć drzwiami i realizować swoje marzenia. Od razu w komentarzach zaatakowało mnie stado samców, obrzucając epitetami "wyzwolonej feministki". Tymczasem nie jestem feministką - jestem zwolenniczką naturalnych praw i związków. Wiem z doświadczenia wielu kobiet, że choć mamy XXI wiek, są one tłamszone fizycznie i psychicznie. Wiele boi się realizować marzenia. Ja się z tego wyrwałam - dwa lata walczyłam o realizację swojego marzenia. Nie było łatwo, ale okazuje się, że można było je spełnić. Dla mnie to oznacza coś więcej: że można samemu decydować o życiu, nie poddawać się schematom obyczajowym i społecznym. Mam dwie córeczki, ale dbając o nie muszę też realizować samą siebie, bo w przeciwnym wypadku będę nieszczęśliwa, a one razem ze mną.

Rzadko można już spotkać wśród mężczyzn typ macho, który dominuje nad kobietą.
Coraz częściej spotykam mężczyzn, których utrzymują... kobiety. "Nam się należy" - twierdzą młodzi mężczyźni. Naoglądają się telewizji, potem zapuszczają modne bródki, zakładają obcisłe sweterki - i szukają kobiet, które będą ich utrzymywać. Ponieważ kobiet jest więcej niż facetów, więc ci ostatni uważają, że robią im łaskę pozwalając się kochać. Niedawno słyszałam od córki, że w gimnazjach dziewczyny się leją o chłopaków! Świat staje na głowie. Ale to wina wzorców pokazywanych w telewizji. Jeśli przy tym rodzina odpuszcza swoją rolę wychowawczą, to potem wychodzi z niej taki delikwent, któremu nie chce się ani studiować, ani pracować, a żeby się ustawić bierze sobie nadzianą kobitkę - i niech go utrzymuje!

W świecie show-biznesu kobiety też są zdominowane przez mężczyzn?
Jeśli zobaczy pan obsadę jakiejkolwiek sztuki teatralnej, to jej dwie trzecie stanowią mężczyźni. W piosence łatwiej jest zaistnieć kobiecie - ale najczęściej tylko wtedy, gdy jest młodą laską, która akceptuje warunki, jakie jej narzuca wytwórnia. Dojrzała kobieta nie ma czego szukać na estradzie - bo kogo ona obchodzi? Nie będzie biegać w mini, ani bawić się maselnicą.

No, ale w pewnych sprawach bez mężczyzny ani rusz: stąd na płycie tyle piosenek o miłości.
Ależ oczywiście! Jestem normalną kobietą. I tak jak każda baba potrzebuję miłości, przytulenia, czułości i wsparcia. Kiedyś powiedziałam żartobliwie, że nienawidzę facetów. Dlaczego? Bo nie potrafię się bez nich obejść. Dlatego, przy całej swej niezależności, potrzebuję mężczyzny - stąd na tej płycie takie piosenki. Pojawia się jednak utwór "Anioł", w którym śpiewam o tym, że kobieta, jeśli jest nieszczęśliwa w związku, powinna mieć prawo uwolnić się z niego.

Rzadko się zdarzają w polskiej piosence erotyki - a tu jest taki w piosence "Kochanie".
Czy pana tam coś drażniło? Było tam coś niesmacznego?

Nie. Przeciwnie - wręcz się rozmarzyłem.
A no właśnie! Bo tekst o spełnieniu zmysłowym kobiety został napisany w sposób poetycki. Nie rozumiem, dlaczego mamy nie mówić zy śpiewać o zmysłowości, która jest przecież częścią naszego życia?

No właśnie: trop ten prowadzi nas do zabawnej piosenki "Niefizyczna", w której skarży się Pani na swój... obfity biust. Zawsze myślałem, że to atut dla kobiety!
Oj, nie zawsze! Tak się złożyło w moim życiu, że jako młoda adeptka sztuki aktorskiej miałam większy biust od koleżanek. I z tej racji byłam angażowana do ról seksbomb, występowałam w kabaretach, nosiłam obcisłe gorsety. Przez ten biust nie zostałam nigdy obsadzona w roli wrażliwej i kruchej kobiety. Tak więc śpiewam: "Inne marzą o tych cudach/ Mnie pofrunąć się nie uda". Kompletnie nie rozumiem dlaczego reżyserzy nie wyobrażali sobie Ofelii z dużymi cyckami?

Ja też tego nie rozumiem.
Ale nauczyłam się z tym żyć, podchodzę do tego z dystansem, stąd i ta piosenka.

Przed Panią premierowy koncert w Teatrze Ludowym. Czego możemy się spodziewać?
Zaśpiewam piosenki z nowej płyty, a moim gościem będzie Krystyna Prońko z trzema swoimi przebojami. Koncert będzie dedykowany zdrowej kobiecości. Współpracuję także z organizacją "Amazonki". Chcę w ten sposób powiedzieć moim słuchaczkom, że powinny zadbać o siebie nie tylko pod względem psychicznym, ale i fizycznym.

Małgorzata Krzysica. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Karierę teatralną zaczynała na deskach Teatru im. J. Słowackiego. Grała w teatrze Bagatela, od 1993 r. występuje w Teatrze Ludowym.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska