Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczny Kraków. Zwłaszcza nocą

Przemek Franczak
Dawno, dawno temu, na krakowskich osiedlach, skwerach i ulicach śpiewało się (ja też, wyznam od razu, śpiewałem) taką piosenkę, na melodię Moniuszkowych "Prząśniczek", że "na ulicy Grodzkiej jest burdel na kółkach". Utwór to był ciut wulgarny, więc człowiek cieszył się jak dziecko - w sumie nic dziwnego, bo był dzieckiem - wykrzykując głośno kolejne przekleństwa i plastyczne opisy zamtuzowych uciech.

Niektórym to zostało nawet do dziś: widziałem ostatnio na derbach zwyczajnych mężczyzn, ogolonych, w garniturach, z twarzy podobnych zupełnie do nikogo, którzy ekstatyczną przyjemność znajdowali w wyraźnym artykułowaniu informacji, kogo i za co, a może nawet czyją matkę i żonę, należy pier... ć.

Ale to tak na marginesie. My wróćmy do sedna, czyli do burdelu. Owa frywolna piosnka przypomniała mi się ostatnio, gdy środkiem nocy sunąłem trasą Szewska - Rynek - Mikołajska, próbując przebić się w okolice ulicy Kopernika. Nie było to proste, powiadam wam. Nie dlatego jednak, że miasto wodziło mnie na pokuszenie swoją wyjątkową gastro-rozrywkową ofertą. To znaczy inaczej - właśnie próbowało mnie wodzić cały czas, tyle że ta oferta... Hmm, jakby to powiedzieć?

Zrobię to najkrócej i możliwie najjaśniej jak się da: jeśli szukacie burdelu, to znajdziecie go już nie tylko na Grodzkiej. W tej chwili Rynek i okolice to jest nocą jeden wielki, zarzygany i zaszczany, burdel. Naganiacze, pijani Anglicy i nie tylko, nawalone małolaty, tancbudy, dziwki, syf, malaria. Że dobrze nie jest wiedziałem już wcześniej, ale jednak nie sądziłem, że tereny zwane parkiem kulturowym niepostrzeżenie zmieniły się w rodzimą wersję hamburskiego Reeperbahnu. Co rusz drogę zachodzi ci jakaś dama (to one nocą zastępują mimów, pana z ludzikami tańczącymi na żyłce i reklamowych staczy z szyldami na kijach w rodzaju "Polish cuisine - pierogi", czy "Muzeum tortur"). "Zapraszamy, pierwszy drink za darmo". "Zaprowadzę pana, ze mną będzie miał pan przy barze dziesięć procent zniżki". "U nas najładniejsze dziewczyny i najlepszy striptiz". Wizyta na bazarze w Stambule jest mniej uciążliwa, tym bardziej że szukający u nas wrażeń goście z Wysp drą mordy gorzej od tureckich sklepikarzy.

Nie wzięło się to znikąd. Jeszcze w grudniu 2005 roku amerykańska organizacja Project for Public Spaces, propagująca na całym świecie nowe, prospołeczne rozwiązania przestrzenne dla miast, uznała Rynek Główny w Krakowie za najlepszy plac na świecie. Dane zbierali chyba jednak zanim rok wcześniej pierwszy samolot tanich linii lotniczych dotknął kołami lotniska w Balicach. Tanie linie to nie tylko okno na świat. To również kuchenne drzwi, którymi wpuściliśmy hołotę na miejskie salony, odbierając je jednocześnie mieszkańcom. I, niestety, z uporem godnym lepszej sprawy tę hołotę tu dopieszczamy.

Z wizyt tej, głównie brytyjskiej ameby, która chce tanio popić i pobzykać, jest tylko jeden pożytek. Edukacyjny. Zobacz, powtarzam dziecku, gdy w sobotnie południe przedzieramy się przez grupy napranych Anglików na najlepsze lody w Krakowie, na św. Marka, to są naprani Anglicy. Przypatrz się dobrze, bo jeśli kiedyś usłyszysz, że to Polacy robią w świecie największą wiochę, będziesz wiedzieć, że to nieprawda. Mamy swoje wady, ale - patrz i ucz się - nigdy nie wierz stereotypom. Anglicy to nie tylko dżentelmeni w tweedowych marynarkach i ich małżonki w kaszmirowych blezerkach na guziki, miłośnicy P.G. Wodehouse'a, z dyplomami prestiżowych uczelni. Chamstwo nie ma narodowości.

Nie potrafię tylko wyjaśnić, dlaczego akurat my tak chętnie spędzamy to bydło do własnej zagrody.

Kraków łasi się o jakieś tytuły - no, ale powiedzmy sobie wprost, stolicą kultury to my jesteśmy tylko w swoim mniemaniu. W kategorii "naj" możemy co najwyżej zostać wybrani najtańszym burdelem Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska