Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpieg z Krainy Deszczowców u cenzora

Joanna Dolna
Stanisław Pagaczewski. 7 lipca przypada setna rocznica jego urodzin
Stanisław Pagaczewski. 7 lipca przypada setna rocznica jego urodzin
Stanisław Pagaczewski uciekał z Krakowa, by zaszyć się w ukochanych Gorcach i pisać. Napisał kilkadziesiąt przewodników turystycznych, zbiorów opowiadań i powieści. A przede wszystkim „Porwanie Baltazara Gąbki”

Baltazar Gąbka i jego kompani - Smok Wawelski, książę Krak i kucharz Bartłomiej Bartolini herbu Zielona Pietruszka, dzięki Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej stały się postaciami kultowymi. Zwłaszcza dla osób, których dzieciństwo przypadło na lata 70. i 80. W porze dobranocki, obok „Bolka i Lolka” i „Reksia” Baltazar był częstym gościem w domach.

Wszystko zaczęło się w Krakowie, w latach 60., na pierwszym piętrze przedwojennej kamienicy przy ul. Biernackiego. W mieszkaniu pisarza, który tak jak Smok Wawelski chodził po domu w szlafroku i palił fajkę.

„Bardzo, bardzo dawno temu Smok Wawelski był dość dziki. Wtedy pożerał ludziom krowy, owce, barany, a nawet kury i kaczki. Szkody czynił wielkie, więc pewien szewc imieniem Skuba postanowił go zgładzić. W tym celu podrzucił mu barana nadzianego jakimiś paskudnymi przysmakami w postaci smoły, siarki, pieprzu, papryki i tłuczonego szkła. Smok barana zjadł i strasznie się po tym przechorował. (...) Ale wyzdrowiał i odtąd nie bierze do pyska ani kawałka mięsa. Zmienił się tak, że ludzie go polubili. Z biegiem lat począł się ubierać na wzór ludzki”. („Porwanie Baltazara Gąbki”, 1965).

- Książka to skutek opowiadania bajek do poduszki mojej młodszej siostrze, Annie. Nie chciała spać i ojciec codziennie musiał opowiadać jej różne historie - wspomina syn pisarza, Tomasz Pagaczewski. - W pewnym momencie brakowało mu już konceptu. Wymyślił więc jedną, centralną postać, którą był smok. Doszło do tego, że ojciec zaczął się bawić tymi opowiadaniami i pomyślał, że może warto by je przelać na papier...

Pierwsza część trylogii - „Porwanie Baltazara Gąbki” została wydana w 1965 roku, kolejne: „Misja profesora Gąbki” - w 1975, a „Gąbka i latające talerze” w 1979 r.

Siedzimy w pokoju, w którym mieszkał Pagaczewski. Towarzyszą nam pluszowe figurki smoka, kucharza i Szpiega z Krainy Deszczowców, które, na podstawie bielskiej animacji produkuje jedna z koszalińskich firm zabawkarskich. Autorem ilustracji, a także filmowego wizerunku Baltazara Gąbki i jego przyjaciół, był współzałożyciel Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, Alfred Ledwig. - Ilustracje Ledwiga są genialne. Dzięki niemu te postacie trafiły pod strzechy i zaczęły żyć własnym życiem - mówi syn pisarza.

Stanisław Pagaczewski nigdy nie myślał o ekranizacji Baltazara. To studio w Bielsku zwróciło się do niego z prośbą o możliwość filmowej adaptacji dwóch pierwszych części. Trzecia nie doczekała się animowanej wersji. W filmie zrezygnowano z postaci doktora Coyota - nadwornego lekarza księcia Kraka.

***

„Porwanie” przetłumaczono na pięć języków. Wydanie czechosłowackie ukazało się za życia Pagaczewskiego, pozostałe - francuskie, węgierskie, portugalskie i japońskie, już po jego śmierci. Jedynie w Japonii wydano wszystkie trzy tomy, w innych krajach - tylko pierwszy. Cała trylogia w kilku polskich wydaniach miała rekordowy łączny nakład - 3,5 mln egzemplarzy.

Pagaczewski powtarzał, że książki o Baltazarze Gąbce to bajki dla dzieci od lat 9 do 99. Dziecko przeczyta bajkę o smoku, a jego rodzice będą potrafili wyczytać między wierszami polityczną powieść na ówczesne czasy. - Ludzie tak to odbierali, a ojciec temu nie zaprzeczał - mówi jego syn.

Mimo że pisarz nie wchodził w konflikt z władzą ludową, a nawet był przez nią nagradzany, nieraz wzywano go do Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.

- Z książek dla dorosłych ojciec nie musiał się tłumaczyć. Cenzorzy zawzięli się za to na książki dla dzieci. Pan Tomasz pokazuje przekreślone zdania w ocenzurowanych wydaniach, obok których Pagaczewski dopisywał piórem pierwotną wersję.

Cenzura czepiała się rzeczy absurdalnych, a to, co mogło urazić władzę, nie wywoływało żadnej reakcji. Na przykład Kraina Deszczowców, do której wyrusza ekspedycja, aby odnaleźć i uwolnić profesora Gąbkę, to typowe państwo totalitarne, rządzone przez Wielkiego Tyrana, gdzie ludzie są ciemiężeni i wtrącani do więzień.

- Instytucje gnębią obywatela. Jedną z nich jest Łowżab. Można go skojarzyć z Czeka, czyli późniejszym KGB. Łowżab miał wyłączne prawo odłowu żab, które w Krainie Deszczowców były największym przysmakiem. Każdy obywatel mógł złowić 10 żab miesięcznie. Za przekroczenie tej liczby groziło więzienie w najsuchszym lochu twierdzy - mówi Tomasz Pagaczewski.

Po drodze z Krakostanu do Krainy Deszczowców trzeba było przejechać przez kraj o nazwie Słonecja, którym rządził król Słoneczko XV. Zdaniem pana Tomasza jest to aluzja do Stalina. - Wiadomo, kto do 1953 roku, czyli do śmierci, był nazywany „słońcem narodów”. Słoneczko zatrzymywał podróżujących przez Słonecję i kazał im się opalać, czy im się to podobało, czy nie. Uszczęśliwiał ich wbrew woli - wyjaśnia.

Ale realia „polityczne” nie budziły podejrzeń. Dla urzędników diabeł tkwił w szczegółach.

Szpieg w Krainie Deszczowców od pierwszego wydania, po interwencji władz, nosił inne nazwisko niż wymyślił autor. Szpieg miał się nazywać Moczarek.

- Gdy ojciec wrócił z ocenzurowanym maszynopisem, oboje z mamą nie mogli powstrzymać śmiechu. Okazało się, że cenzor zastrzegł, że nie może być Moczarka. Ojciec musiał je zmienić na Mżawka. Chodziło o to, że rok przed wydaniem książki, w 1964 roku, gen. Mieczysław Moczar dostał od Władysława Gomułki nominację na ministra spraw wewnętrznych. Moczarek był więc nie do przyjęcia - uśmiecha się Tomasz Pagaczewski.

W wydaniach po 1989 roku zmiany wprowadzone przez cenzurę usunięto. Tylko Moczarek nie powrócił, bo nigdy nie pojawił się na kartach książki. Istniał tylko w rękopisie i maszynopisie.

***

Stanisław Pagaczewski kochał wolność. Studiował polonistykę na UJ, ale nie pracował w szkole, bo nie zniósłby nad sobą nadzoru. Tylko w czasie okupacji angażował się w tajne nauczanie. Opisuje to w książce „Szkoła bez dzwonka”.

- Mój ojciec spadł z księżyca. Bardzo krótko, w latach 60., pracował jako etatowy dziennikarz w „Tygodniku Powszechnym”. Wydawał albumy i przewodniki turystyczne. Nie znosił pracy etatowej, męczył się w niej. Był wolnym strzelcem. Musiał mieć pod ręką plecak, buty, rower. Żył własnym życiem. Żona była kierowniczką apteki i właściwie to ona utrzymywała dom. Pagaczewski starał się dołożyć tyle, ile mógł. - Nagle mówił, że już nie wytrzymuje w chałupie, brał plecak i na trzy tygodnie szedł w Gorce albo Beskidy. Siedział w górach i pisał. Na Szyndzielni, na Klimczoku, na Turbaczu. Pagaczewski był przewodnikiem beskidzkim i przodownikiem górskim.

Pasję turystyczną i miłość do Krakowa zaszczepił mu ojciec, Julian Pagaczewski, profesor historii sztuki UJ. Mieszkał przy ul. Floriańskiej, przyjaźnił się z Wyspiańskim. Zwiedził ponad 50 krajów.

Swoje książki rozdawał na prawo i lewo. Gdy brakło mu egzemplarzy autorskich, chodził po krakowskich księgarniach i robił hurtowe zakupy. A potem rozdawał...

- Kiedy w 1981 roku, trzy dni po wprowadzeniu stanu wojennego zmarła mama, ojciec się załamał. Pisał do końca życia, ale gasł w oczach. Zmarł 7 czerwca 1984 roku - wspomina Tomasz Pagaczewski. Możliwe, że siedzi teraz przed jakąś Smoczą Jamą w szlafroku i kapciach, patrzy z góry na Wisłę i Kraków i jest szczęśliwy.

***
Stanisław Pagaczewski
Urodził się 9 lipca 1916 r. w Krakowie, zm. 7 czerwca 1984 r. Pisarz i poeta. Autor trylogii poświęconej przygodom Baltazara Gąbki, należącej do klasyki literatury dziecięcej. Kawaler Orderu Uśmiechu.
Przez pół życia był związany z Wydawnictwem Literackim. Napisał wiele książek dla młodzieży.
Zaczęło się w 1957 od książki „Zielona wędrówka” - opowieści o górskich wycieczkach, potem było „Oddalenie” i „Anna z mórz południowych”, w której wspomina zamorskie rejsy. „Diabelski kamień” i „Więźniowie skalnego grodu” to z kolei powieści, których akcję umieszcza w ukochanych Ciężkowicach.
Zamknięciem historii Baltazara Gąbki i równocześnie ostatnią książką Pagaczewskiego była „Przygoda na Rodos” z 1984 roku, w której okazuje się, że przodkowie Smoka Wawelskiego pochodzą z tej właśnie wyspy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska