Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pragnie wyfrunąć z Krakowa w świat, śpiewając portugalskie, smutne pieśni. Kinga Rataj

Paweł Gzyl
Kinga udowodniła, że polska wokalistka potrafi zaśpiewać fado
Kinga udowodniła, że polska wokalistka potrafi zaśpiewać fado
Kinga Rataj jest jedyną polską piosenkarką śpiewającą melancholijne pieśni fado. Czy rosnąca popularność tej muzyki w Polsce sprawi, że uda jej się wyrwać z Krakowa?

Kinga Rataj
wokalistka wykonująca fado - nostalgiczne pieśni portugalskie. Śpiewa o utraconej miłości, tęsknocie za niespełnionymi marzeniami, ale także o portugalskiej wierze w dominację duszy serca nad rozumem. W 2006 r. zdobyła Grand Prix 42. Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie
***

Byłaś na niedawnym koncercie Marizy w Krakowie?
Nie. Ale znajomi mówili, że dała wspaniały koncert. Mariza to główny „towar eksportowy” Portugalii. Osiągnęła status divy niczym największe gwiazdy rocka, ale dla mnie za dużo jest w tym teatru i wypracowanych gestów. Polecam innych wykonawców, dotąd nieodkrytych dla polskiej publiczności, jak Ana Moura, Carminho, Cristina Branco i uwielbiana przeze mnie Dulce Pontes.

Koncert Marizy był wyprzedany „na pniu”. Skąd taka popularność wykonywanej przez nią portugalskiej muzyki fado w Polsce?
Może dlatego, że częściej podróżujemy do Hiszpanii czy Portugalii? W radiu jest też od lat audycja Marcina Kydryńskiego „Siesta”, w której wiele osób po raz pierwszy usłyszało fado i inne odmiany world music. Piękne jest to, że ludzie pokochali ten gatunek i pomimo bariery językowej chcą go słuchać.

Może mamy podobną naturę jak Portugalczycy?
Niewykluczone - gdzieś tam dopada nas podobna melancholia. Niektóre tematy muzyczne w starych polskich piosenkach przypominają fado. Podobnie zresztą jest z muzyką rosyjską czy ogólnie słowiańską - tu brzmienie portugalskiej gitary, a tu mandoliny. W sumie to dosyć bliskie.

Jak Ty trafiłaś na fado?
Po festiwalu studenckim w 2006 roku dostałam płytę Dulce Pontes. Ta wokalistka to wielki głos, wspaniała osobowość, w swoim śpiewie łączy elementy klasyki i fado. Kiedy posłuchałam jej pierwszy raz - zakochałam się w jej głosie, w muzyce i brzmieniu języka. Potem sięgnęłam po inne płyty, zaczęłam się uczyć portugalskiego, na początku sama, później u lektora. I postanowiłam włączyć do repertuaru swoich koncertów jedną piosenkę fado. Spotkało się to z wielkim entuzjazmem publiczności. Ludzie podchodzili i pytali, co to jest. W efekcie powstał portugalski koncert na zamówienie publiczności.

Po polsku można też zaśpiewać fado?
Teoretycznie można. Tylko wtedy to już nie byłoby fado, tylko polska piosenka. Fado opowiada o zwykłym życiu: miłości, samotności, tęsknocie, smutku, cierpieniu. Fado tworzą dźwięki gitary portugalskiej, fortepianu, kontrabasu i instrumentów perkusyjnych. Stare polskie piosenki też brzmią podobnie. Najważniejszą różnicą jest właśnie język.

Teksty, które śpiewasz, trafiają do polskich słuchaczy?
Przed każdą piosenką opowiadam widzom, o czym będę śpiewać, wyciągam sens tekstu. Tak, żeby każdy mógł go odnieść do siebie. Te teksty są uniwersalne. Oczywiście jest wiele takich, które opowiadają o historii i życiu codziennym Portugalczyków, ale tych staram się nie wybierać.

Trzeba mieć specjalny image do śpiewania fado?
(śmiech) Nie. Na początku rzeczywiście ubierałam się w długie i czarne sukienki. To była taka próba poszukiwania swojego stylu. Ale z czasem odeszłam od tego. Najlepiej czuję się, gdy wychodzę na scenę boso, bo mam kontakt z ziemią. Nie chcę, żeby strój mnie ograniczał, muszę się w nim czuć jak we własnej skórze.

Gdzie śpiewasz poza Krakowem?
W całej Polsce. W bardzo różnych miejscach - od klubów muzycznych po duże sale koncertowe. Co więcej - zawsze mam możliwość wrócić kolejny raz w ciągu krótkiego czasu w te same miejsca koncertowe. Na początku walczyłam z niewiarą organizatorów w to, że polska wokalistka potrafi zaśpiewać fado. Cóż - mamy już tak w naturze, że jak czegoś nie znamy, to się tego boimy.

Kiedy będzie płyta z tymi utworami?
Nie wiem, czy będzie. Radio Rzeszów nagrało nasz koncert i proponowało go wydać. Ja jednak chcę zadebiutować płytą z polskimi piosenkami skomponowanymi dla mnie. Nie jest to łatwe, bo trudno dziś o dobre teksty, szczególnie kiedy dokładnie wie się, czego się chce. Muzykę napisze Marek Bazela, a autorzy tekstów będą różni.

Po raz pierwszy usłyszałem Cię podczas „Śpiewać każdy może” w Rotundzie na początku dekady.
To były moje pierwsze kroki. Wykonywałam tam „Czarne konie”, „Czas nas uczy pogody” i „Psalm sielankowy”. Piękny czas.

Od razu ciągnęło Cię w stronę piosenki poetyckiej?
Raczej nie. To były świetne piosenki, w których mogłam przekazać swoje emocje. Prywatnie nie lubię określeń „piosenka poetycka” czy „poezja śpiewana”. Jak ktoś mądry kiedyś powiedział przecież teksty Stinga to też poezja. (śmiech)

W 2006 roku zdobyłaś Grand Prix na Studenckim Festiwalu Piosenki. To zwycięstwo pomogło Ci zaistnieć?
Zgłosiłam się w ostatniej chwili. Wszystko to odbyło się bardzo szybko. Jedynym pożytkiem z tego zwycięstwa było to, że mogłam sobie ten fakt wpisać do biografii. No i poznałam wspaniałych ludzi, z którymi do dzisiaj współpracuję. Żadnych drzwi to przede mną jednak nie otworzyło, czego zwykle spodziewają się młodzi ludzie po wygraniu konkursu.

Pokazałaś się też w telewizyjnym talent show Polsatu. Przydał Ci się ten występ?
I to jak! Reakcje jurorów były bardzo pozytywne, co dodało mi wiary w siebie. A po emisji odcinka z moim udziałem w skrzynce e-mailowej znalazłam mnóstwo dobrych słów i zaproszeń na koncerty. Dwie minuty w telewizji dało mi więcej niż kilka wygranych konkursów.

Poznałaś dwa odmienne światy: telewizyjnego show-biznesu i festiwali piosenki literackiej. Widzisz się w przyszłości bardziej w Opolu czy w Piwnicy pod Baranami?
Świat krakowskich piwnic to zbyt zamknięty świat jak dla mnie. Za mało w nim powietrza. Przez rok śpiewałam w jednym z krakowskich kabaretów i odpuściłam. Nie zamykam się jednak na żadną publiczność. Czy będzie to piwnica, amfiteatr czy filharmonia, nie ma znaczenia. Liczą się ludzie.

Kraków nie jest dla Ciebie za ciasny? Wyfruniesz w świat?
Właściwie to już się dzieje. Bo faktycznie Kraków jest zamknięty. To właściwie takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Wszyscy się znają i dużo zależy od tego, kogo znasz, a nie od tego, co potrafisz. Jak powiedział kiedyś Leszek Możdżer: „To miasto królów polskich, gdzie każdy czuje się jak król”. We Wrocławiu czy w Warszawie jest inaczej. Gdzie w Krakowie są muzycy z młodych pokoleń? Żeby zaistnieć, muszą wyjechać do stolicy. W Krakowie nie ma przemysłu muzycznego, dużych wytwórni płytowych czy większych agencji koncertowych. No ale cóż - taki już urok tego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska