Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Odpoczynek dla języka

Jerzy Stuhr
Będzie spokój w naszym kraju! Wie Pan o tym? Taki niedawno pojawił się apel polityka. Zaczynamy wprowadzać ten spokój od zaraz, a kończymy po wyjeździe Papieża z Polski.

Spokój się przyda, nawet tak czasowo ograniczony, bo zawsze jest dobrze, gdy nie tylko my, ale i język polski trochę sobie odpocznie od tych niespodziewanych metafor, które wprowadzają sporo bałaganu do naszych słowników, ale i do życia społecznego. Lecz nie mówię o tych prostych zamianach pojęć: że „naprawiamy” znaczy „niszczymy”, bo o tym już rozmawialiśmy. Tym razem myślę o głębszych odczuciach, związanych z językiem: o ograniczeniach potrzeb wyobraźni, o jednostronności emocjonalnej.

Podejrzewam, że polska degradacja zaczęła się właśnie od języka, od jego okrutnego schamienia, a dopiero później stało się jasne, że ten język jest objawem czegoś znacznie głębszego: pogardy dla człowieka.

Boję się, że pewna formacja straszliwie pogardza ludźmi! Czasem, jak się dobrze wsłuchać, to wychodzi. Albo jak się autorzy zdenerwują, to wtedy jawią im się niespodziewanie różni „wegetarianie” i „cykliści”, co samo w sobie nie ma znaku emocjonalnego, ale użyte w odpowiednim kontekście niesie treść dodatkową. Zapytano mnie niedawno w telewizji, co myślę o takich sformułowaniach. Odpowiedziałem pytaniem skąd tyle pogardy dla ludzi, którzy może na nich głosowali? Bo na pewno jakiś wegetarianin na nich głosował. Może i jakiś rowerzysta. Dlaczego oni nimi gardzą? Dlaczego ci prawdziwi mają się źle poczuć wobec takich sformułowań? Oczywiście, wiemy, jaka jest zasada: jak się wyłącza z życia społecznego kulturę, to się nie polemizuje i rozmawia, tylko określa i zatwierdza. Dlatego język jest wciąż taki ważny.

Gdy np. przewodniczący ważnej partii mówi, że członkowie KOD, to synowie tych, którzy obcinali ręce i męczyli Polaków, czyli ubecja, to trudno dopatrywać się w tym tylko barwy obrazu albo kultury pojęć. Jest w tym pogarda, ale i pewna bezradność wyobraźni, która nie potrafi wyjść poza własną ograniczoność. I wtedy dosadność języka albo obraz, który ona wywołuje, trzeba „przykryć” odwróceniem uwagi. Dlatego się wówczas mówi, że niesie się samo dobro, że wszystko robi się dla suwerena, czyli dla narodu: staruszkom się lekarstwa obieca… To wszystko może przykryć cyniczną pogardę, a więc język sam się ratuje!

Język niesie nam jeszcze inne możliwości: daje szansę, aby, w sensie ideologicznym, żelazna kurtyna sama, „bez naszego udziału”, zaczęła wyrastać. Bo język w swoich sformułowaniach już przekroczył granice. Już się pojawił, jako ocena różnych ciał czy komisji, które nas krytykują. Stąd te różne „urzędniczyny”, „lewacy”, „szkodzący Polsce” i wszyscy, których racje nasz usłużny język podważa, których lekceważy.

A dlaczego lekceważy? Bo według partii, wszyscy są naszymi wrogami, więc nie mając innych możliwości, właśnie językiem musimy się bronić. Gdy więc w ślad za takimi sformułowaniami zaczniemy się na wszystkich obrażać, to przecież po tamtej stronie też są ludzie, którzy mogą się wreszcie nami zniechęcić. Najlepiej więc szybko „się zamknąć”, żeby nikt nie miał do nas dostępu. My, tu, zamkniemy się, nasze zdrowie wypijemy i… na mszę pójdziemy! Zamknąć się! A nasi zwolennicy natychmiast będą przekonani, że… mamy rację, bo nikogo nie potrzebujemy. Tylko że zupełnie nie ma to transmisji na młodych. Nie dostrzegają politycy, którzy tak sprawnie wszystkich obrażają, że młodzi mają inne granice. I spróbujcie im np. odebrać internet! Spróbujcie im zabrać paszport! Niby wszystko idzie jak należy, młodzi nawet zgadzają się żartobliwie, że to idzie dobra zmiana, ale spróbujcie tknąć ich sferę wolności! Wtedy zburzy się cały ten domek z kart!

Bo młodzi mają inną perspektywę patrzenia. Dla nich tamci ludzie, w tym Londynie, w Oslo, w Monachium, to są ich partnerzy. A tu ciągle jest myślenie: uważajcie, bo to wróg! Takie myślenie odchodzi do lamusa. Ale zanim odejdzie całkowicie, to jeszcze może zrobić bardzo dużo złego. Zatruje wyobraźnię. Już zatruło. Więc chociaż językowi dajmy przez „chwilę” odpocząć!

NOTOWAŁA: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska