Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komórki rakowe to anarchizujące potwory

Maria Mazurek
Maria Mazurek
prof. Andrzej Sanak, genetyk, biolog molekuralny
prof. Andrzej Sanak, genetyk, biolog molekuralny Andrzej Banas
Co czwarty z nas zachoruje na nowotwór. Boimy się raka jak diabła, ale mało kto wie, w jaki sposób opanowuje on nasze ciało. Opowiada o tym prof. Marek Sanak z Krakowa, genetyk i biolog molekularny.

Boimy się raka jak diabła.
I słusznie. Co czwarty z nas zachoruje na raka. Zależność jest prosta: czym dłużej żyjemy, tym jesteśmy bardziej narażeni na nowotwory.

Czy tylko dlatego częściej chorujemy na raka, bo dłużej żyjemy, czy również dlatego, że dzisiejsze życie bardziej sprzyja tej chorobie?
Nie mamy punktu odniesienia, bo w czasach, kiedy nowotwory były rzadszymi chorobami, ludzie żyli krócej z innych przyczyn. Jeszcze w XIX w. średnia długość życia wynosiła 40 lat. W czasach, kiedy nie było antybiotyków, ludzie często umierali na zwykłe infekcje. Sądzę więc, że „epidemia nowotworów” nie wynika tyle ze zmian predyspozycji genetycznych czy czynników kancerogennych, ile z tego, że w ostatnich dziesięcioleciach zostały ujawnione te niedoskonałości ludzkiej natury, które wcześniej były maskowane przez inne choroby. Więc kiedy radzimy sobie z zakażeniami i innymi dolegliwościami, pozostaje pytanie: czy człowieka długo żyjącego czeka śmierć z powodu raka czy z powodu chorób naczyniowych - zawałów lub udarów?

Śmiertelność na skutek zawałów jednak ostatnio zmalała.
To kwestia szybkiej interwencji: jeśli naczynia się zatykają, to lekarze je udrożniają. Zanim dojdzie do obumarcia mięśnia sercowego, pacjent ma około trzech godzin. W Polsce opieka kardiologiczna jest na bardzo wysokim poziomie, więc na ogół udaje się pacjenta uratować.

Pan powiedział o mechanizmie radzenia sobie ze stanami okołozawałowymi: po prostu udrożniamy zatkane naczynia. To coś, co każdy z nas może łatwo zrozumieć. A w przypadku powstawania nowotworów mamy do czynienia ze skomplikowaną genetyką, z uszkodzeniem jakichś białek...
Ależ proszę pani, mechanizm powstawania nowotworów nie jest wcale skomplikowany.

Rak to cios, który wychodzi z naszego własnego organizmu. Wróg nie jest zewnętrzny, więc tym trudniej się z chorobą pogodzić

To powiedzmy o nim najprościej, jak możemy.
Dobrze, ale zastrzegam, że nie będziemy teraz rozmawiać o nowotworach rodzinnych, czyli takich, w których uszkodzone geny są przekazywane w komórkach rozrodczych. Tak jest w przypadku na przykład siatkówczaka czy niektórych rodzajów nowotworów piersi, gdzie - można powiedzieć - rak jest chorobą genetyczną sensu stricte. Takie nowotwory stanowią jednak margines onkologii, ich jest tylko kilka, do dziesięciu, procent.

Porozmawiajmy zatem o mechanizmie powstawania pozostałych dziewięćdziesięciu kilku procent nowotworów.
O nich też w pewnym sensie możemy powiedzieć, że są chorobami genetycznymi - w tym znaczeniu, że dotyczą uszkodzeń genów, do których dochodzi w trakcie życia pacjenta. Kluczem do zrozumienia tego mechanizmu jest świadomość, że nasze ciało bez przerwy się regeneruje. Komórki się dzielą (czyli mnożą), a materiał genetyczny jest ciągle kopiowany. I czasem przy tym kopiowaniu coś idzie nie tak i wtedy zaczyna się problem. Czym więcej razy nasze komórki będą się dzielić, tym większa szansa na wystąpienie mutacji doprowadzających do nowotworzenia. Dlatego przeciętny pacjent onkologiczny jest osobą dojrzałą, czy wręcz - seniorem.

Rak to więc cena, którą płacimy za długowieczność i zdolność do regeneracji.
Jeśli mówi pani już o filozoficznym ujęciu sprawy, to proszę pamiętać, że z punktu widzenia genetyki życie jest niczym innym, jak przekazywaniem swoich genów potomstwu. I ten okres ma swój limit biologiczny. Natura stoi na straży długowieczności naszych genów, ale to nie znaczy, że zmierza do długowieczności osobnika, tylko do odnawialności populacji. Takie to sprytne.

Sprytne? Smutne. Jak cała biologia, która nasze życie rozkłada do komórek, a nasz sens istnienia sprowadza do prokreacji. Nie dziwię się, że najwięcej ateistów jest wśród biologów.
Ja osobiście nie uważam, że biologia wszystko tłumaczy i nie zostawia miejsca na pytania egzystencjalne.

Wracając do naszych komórek: ile razy w ciągu naszego życia „się wymieniają”?
To zależy od organu. Szpik kostny #dzieli się na przykład bardzo intensywnie; krwinki białe żyją bardzo krótko, kilka dni. Nieco dłużej - sto kilkadziesiąt dni - żyją krwinki czerwone. Miejsca, #w których tkanki się szybko regenerują, są więc częstszą ofiarą nowotworów. #Widać to znakomicie na przykładzie #jelita grubego. Każdy, kto kiedykolwiek miał biegunkę - a chyba każdy miał - najlepiej wie, ile czasu potrzebuje nabłonek jelita, żeby się całkowicie zregenerować.

Kilka dni.
Kilka, najwyżej kilkanaście. Inna sprawa, że w jelicie grubym mamy też specyficzne środowisko. Kloaczne: dużo bakterii, dużo produktów przemiany materii, dużo substancji chemicznych. Nie dziwi więc, że rak jelita jest jednym z najczęstszych nowotworów. Z drugiej strony mamy w organizmie miejsca, gdzie komórki regenerują się bardzo wolno lub wręcz nie regenerują się wcale. I te grupy komórek, które się nie dzielą, stosunkowo rzadko są źródłem nowotworów.

Nie regenerują się na przykład komórki nerwowe, neurony?
I dlatego rzadko występują guzy ośrodkowego układu nerwowego.

Glejak jest takim guzem.
Zgadza się, ale glejak nie jest nowotworem samych neuronów, a ich komórek podporowych. Powróćmy do tego momentu, kiedy pojawia się mutacja, a komórka #z błędem genetycznym zaczyna się dzielić. Nowotwór to nic innego, jak niekontrolowany rozrost tych komórek. Przy czym, #żeby do tego doszło, muszą szwankować również systemy obronne, mechanizmy kontroli.

Na przykład działanie białka p53, które normalnie ma komórkę trzymać „w ryzach”.
Rzeczywiście, mutacje białka p53 - #krążącego w komórce między cytoplazmą a jądrem komórkowym - obserwujemy u osób chorych na nowotwory bardzo #często. To białko zdolne do rozpoznania mutacji w komórce i zatrzymania podziału tej komórki.

Białko „każe” taką uszkodzoną komórkę zabić?
Najpierw, na ogół, daje jej czas na regenerację. A jeśli do niej nie dojdzie, białko dokonuje egzekucji komórki. Nasze ciało, jako organizm wielokomórkowy, może sobie na takie tracenie komórek pozwolić. Włosy, paznokcie, naskórek - to przecież martwe komórki. Ale takich systemów „kontroli przeciwnowotworowej”, jak to białko p53, jest w naszym organizmie więcej. W tym szczególnym momencie, kiedy komórka szykuje się do podziału, niektóre geny robią coś, co z angielskiego nazywamy checkpointem. Czyli sprawdzają, czy materiał komórki nadaje się do powielenia, czy nie połamały się chromosomy, czy nie ma uszkodzonych nukleotydów. I jeśli wszystko jest okej, dają sygnał: zgoda, dzielcie się. Ale jeśli gen kontrolny jest uszkodzony, #to zmutowane komórki zaczynają nowotworzyć. I zachowują się dziwnie: rozregulowują procesy życiowe, produkują białka, których w tym miejscu produkować nie powinny, zachowują się niezależnie od sygnałów pochodzących z organizmu.

Potwory, które wprowadzają anarchię?
Tak, one są buntownikami w organizmie. Rozmnażają się jak oszalałe. Prosty przykład - gdy się skaleczymy, wokół skaleczenia narasta naskórek, robi się strupek, pod którym tkanka się regeneruje. Czyli też mamy do czynienia z narastaniem komórek w tym miejscu. Różnica jest taka, że one przestają to robić, jak się wygoi ranka. Komórki nowotworowe nie mają takich zahamowań, bo utraciły zdolność opanowania procesu podziałowego. Dodatkowo wiele z nich ma zdolność do przedostawania się do naczyń krwionośnych i limfatycznych - wtedy już mówimy o nowotworze złośliwym. Taki może „rozsiać” się po innych częściach naszego organizmu. I sprowadzić na swojego właściciela katastrofę zdrowotną.

O tyle tragiczniejszą, że w przypadku raka oprócz wysokiej śmiertelności mamy też inny problem - to nasze własne ciało nas atakuje. Nie zewnętrzny wróg, a nasz własny organizm.
To cios, który wychodzi z naszego organizmu. W przypadku infekcji wróg jest zewnętrzny. Zresztą, długo myślano, że nowotwory u człowieka są skutkiem zakażeń. Niewiele z tego myślenia zostało.

Czasem rak sam znika. Nie wiemy, dlaczego tak się dzieje. I to zostawia pole do interpretacji: cud, efekt diety, bioenergoterapii...

Rak szyjki macicy został.
Tak, rak szyjki macicy prawie zawsze wywołany jest przez wirus brodawczaka - inny, podobny wirus z tej rodziny powoduje tak zwaną kurzajkę, powszechną dolegliwość. Jednak ten rodzaj nowotworu z zakażenia jest u ludzi praktycznie wyjątkiem. Inna sytuacja jest u zwierząt, u których nowotwory częściej wywoływane są przez wirusy. Jak pani zabierze kota do weterynarza, może tam pani znaleźć plakat zachęcający do zaszczepienia swojego zwierzaka przeciw wirusowi powodującemu białaczkę. U ludzi jednak białaczka nigdy nie jest wynikiem zakażenia.

Od kiedy znamy mechanizm powstawania nowotworów?
Wszystko zaczęło się w latach 70. ubiegłego stulecia od badań nad siatkówczakiem - czyli akurat nowotworem rodzinnym, w którym wadliwy gen jest przekazywany w komórkach rozrodczych. To choroba dotykająca młodych ludzi, głównie dzieci. Badaczy zastanawiało, dlaczego często nowotwór pojawia się w obu gałkach ocznych - a przecież jeśli ktoś ma raka prawej nerki, raczej nie należy się spodziewać, że nowotwór w krótkim czasie zaatakuje i lewą. Wysnuto teorię, że musi być jakiś gen, który chroni przed tą chorobą i jeśli dziedziczy się jego uszkodzoną kopię, to jest większe prawdopodobieństwo, że i druga jego kopia się uszkodzi. To uruchomiło lawinę odkryć innych genów, których uszkodzenie może spowodować rodzinne nowotwory. A wtedy okazało się, że za pozostałe nowotwory odpowiadają przydarzające się w trakcie życia mutacje genów kontrolujących cykl podziału komórek.

Ale w każdym z nas te geny mutują, komórki wciąż się rozmnażają. Czy można powiedzieć, że każdy z nas ma w sobie taki zalążek raka?
Tak. W dodatku nie możemy przewidzieć, u kogo rozwinie się choroba nowotworowa. Rak jest sprawiedliwą chorobą, która dotyka wszystkich, bez względu na to, czy jesteśmy biedni czy bogaci, gdzie żyjemy, jak żyjemy.

Są jednak badania, które wskazują, że w jakimś stopniu możemy ustrzec się przed rakiem. Ponoć badania na imigrantach wykazały, że zachorowalność na niektóre nowotwory bardziej zależy od tego, gdzie żyją, a nie - gdzie się urodzili.
Te badania, z tego co wiem, odnoszą się do konkretnych nowotworów. Oczywiście, są takie rodzaje raka, na których powstanie mają duży wpływ czynniki środowiskowe. Na przykład „nowotwór zawodowy” kominiarzy londyńskich - rak moszny. Ewidentnie miał związek ze smołą, którą kominiarze się brudzili, czyszcząc kominy. A precyzyjniej - z benzopirenem, rakotwórczą substancją, która w smole jest obecna.

I w naszym małopolskim powietrzu.
Niestety. Są pewne czynniki kancerogenne, ale nie przeceniałbym ich znaczenia.

To nieważne, co jemy? Pacjenci onkologiczni często mówią o tym, jak ważna jest dieta.
Mówiło się, że pod wpływem wolnych rodników następują pewne subtelne zmiany genetyczne. A więc, żeby im zapobiec, należy do diety wprowadzić substancje je neutralizujące - witaminy A, E, C, beta-karoten. Ale obecne badania pokazują, że nie ma to większego wpływu na zachorowalność na nowotwory.

A w samym procesie leczenia?
Dieta może znieść negatywne skutki leczenia, sprawić, że pacjent czuje się lepiej - ale to nie tak, że może z nowotworu wyleczyć.

Rozmawiałam z mamą dziewczynki chorej na raka oczodołu. Lekarze stwierdzili, że guz jest zbyt duży, z naciekami, więc nawet nie próbowali go wyciąć. Minęło kilka miesięcy, przez które matka wyeliminowała z jej diety cukier i mięso, karmiła koktajlami z glonów. Podobno guz się zmniejszył i zniknęły nacieki, więc bez problemów go wycięto.
Ja bym tej historii nie kwestionował, ale nie sądzę, że zmniejszenie guza było efektem diety. W chorobie ważny jest optymizm, nadzieja na wyzdrowienie. Diagnoza choroby nowotworowej jest dla pacjenta dużym ciosem, często wiąże się z depresją. A że pewne białka i przekaźniki są obecne zarówno w mózgu, jak i w układzie odpornościowym, który jest ważnym elementem „armii przeciwrakowej” (bo to, co dzieje się w organizmie ogarniętym nowotworem, to jest, proszę pani, walka: całe ciało przeciw zmutowanym komórkom), to depresja zmniejsza odporność organizmu, a więc osłabia go w walce z rakiem. Znamy przypadki, że rak się zmniejszył, a nawet - że zniknął. Nie wiemy dokładnie, dlaczego czasem tak się dzieje. I to pozostawia pole do interpretacji - cud, efekt diety, niekonwencjonalnych metod leczenia...

System odpornościowy walczy z rakiem. A więc czy nadzieja w znalezieniu leku na raka tkwi właśnie w stymulacji tego układu?
Tak, bo samym mutacjom genów nie zapobiegniemy; one ciągle się wydarzają. Ale jeśli nauczymy się to kontrolować, znajdziemy skuteczny lek na raka - to już powoli się dzieje, choć nie jest tak, że ten lek będzie jeden, uniwersalny, na wszystkie nowotwory. Obiecujące są też badania naukowców z fundacji wspieranej przez Billa Gatesa z Microsoftu i Larry’ego Page’a z Google’a. Mutacje genetyczne rozregulowują komórkę, więc ona uwalnia substancje, których normalnie uwalniać nie powinna. Jeśli nauczymy się je odczytywać z krwi, to będziemy nowotwory diagnozować bardzo szybko. Niezależnie od tego - warto się badać, obserwować. A pacjenci na ogół trafiają do lekarza bardzo późno.

Ale żeby przebadać się pod kątem wszystkich możliwych nowotworów, trzeba by zrobić skan całego ciała, poświęcić majątek na badania.
To już jest objaw karcinofobii. Panicznego lęku przed rakiem. Ale nawet on nie uchroni nas całkowicie przed tą chorobą.

***
Prof. Marek Sanak
Genetyk, biolog molekularny, profesor medycyny. Ur. w 1958 roku w Krakowie. Pracę naukową zaczynał w Instytucie Farmakologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, później został uczniem i bliskim współpracownikiem prof. Andrzeja Szczeklika. Odbywał staż m.in. na Uniwersytecie Harvarda w USA. Prowadzi zajęcia na Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (uhonorowany tytułem najlepszego wykładowcy).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska