Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remik, szach i mat nad Wisłą

Redakcja
Przy jednym kamiennym stole pod Wawelem jednocześnie mogą grać trzy pary szachistów. W letnie popołudnia na bulwarach bywa nawet 30 graczy
Przy jednym kamiennym stole pod Wawelem jednocześnie mogą grać trzy pary szachistów. W letnie popołudnia na bulwarach bywa nawet 30 graczy Wojciech Matusik
Polują na króla i "grubą kasę". Grają w słońcu i w deszczu. Na bulwarach spędzają nawet kilka godzin dziennie. Do stolików szachistów i karciarzy dosiadły się Magda Wrzos-Lubaś i Katarzyna Ponikowska

Czytaj także: Nowa Huta. Miasto gdzie rodzi się stal (ZDJĘCIA, VIDEO)

Najpierw trzeba wyprowadzić zza pionków figury, inaczej gra się nie rozkręci. Najcenniejszy jest goniec, warto mieć go jak najdłużej. Szachiści amatorzy chętnie dzielą się swoją wiedzą, ale nie zdradzają wszystkich tajemnic królewskiej gry. Każdy z graczy pragnie w jak najmniejszej liczbie ruchów zaszachować monarchę i uwięzić go.

Pan Zbigniew na bulwary pod Wawelem dojeżdża aż z Nowej Huty. Ponad 20 lat. W drodze na rozgrywki często odwiedza Halę Targową na Grzegórzkach. Tam poluje na szachowe perełki. - Kupiłem ładne szachy. Kosztowały tylko 10 złotych - wyjmuje z reklamówki swój nabytek. Teraz musi pozbyć się starego zestawu pionków. - Sprzedaję je za taką samą cenę, za jaką kupuję - zapewnia.

W szachy można grać na bulwarach przy pięciu kamiennych stolikach z metalowym obiciem. Szachiści wspominają, że te solidne stoły załatwił Marian jakieś 11 lat temu. - Wtedy bardzo często tu przychodził, ale przestał. Nie wiemy, co się z nim stało - mówi Zbigniew. - Jesteśmy emerytami i spotykamy się tu w stałym gronie. Lepiej trochę pogłówkować, niż leżeć w domu przed telewizorem, prawda? - przekonują nas szachiści.

Kolega Zbigniewa Adam z plastikowego woreczka pojedynczo wyjmuje żółte i czarne szachy. - Są drewniane i lekkie, pomalowałem je grubo farbą, a od spodu podkleiłem monety. Żeby wiatr nie zwiał - mówi, dumnie prezentując swoją kolekcję.

Oszukujesz, nie grasz

Partnera do gry wybiera właściciel szachów. Pytamy, czy możemy zagrać. - Jeśli pani bardzo chce... - odpowiada niepewnie, uśmiechając się pod nosem. - Kobiety rzadko tu przychodzą, nie mają tego zmysłu, cierpliwości i sprytu - tłumaczy. - Poza tym nie umieją przegrywać. Nie to co my... - Częstszymi gośćmi są studenci - wtrąca się do rozmowy Zbyszek. Na bulwary niedaleko hotelu Sheraton przychodzi każdego dnia. Nawet jeśli pada - wtedy rozgrywa się rundę pod parasolem. - Kiedyś było tu mnóstwo ludzi. Teraz mało kogo ciekawią szachy. Czasem zajrzy tu jakiś młodzieniec, który chce się pouczyć - opowiada Zbyszek.

A nauczyć może wiele, bo sam od ponad 30 lat startuje w turniejach szachowych. Przy stolikach szachowych nazywany jest turniejowcem. Spędza tu kilka godzin dziennie. - Po południu, ok. 16, przy dobrej pogodzie zdarza się, że nie ma gdzie usiąść. Wtedy przy jednym stole grają nawet trzy pary - mówi Zbyszek.

Szachiści nie znają swoich nazwisk, tylko imiona. Niektórzy mają stałych parterów, inni szukają chętnych do gry na miejscu. Szachy wymagają skupienia, dlatego najbardziej irytującym partnerem jest osoba, która rozprasza i zagaduje drugiego gracza. - I jak pali papierosy - dodaje Adam. Wśród szachistów nie toleruje się też tych, którzy oszukują. - Z takimi osobami przestaje się po prostu grać - podkreśla Adam.

Bulwarowi szachiści grają do zmroku. - Później nic nie widać, bo nie ma tu lamp - żali się Zbyszek. - Miasto zdaje się nie lubić szachistów. Zimą nie ma w ogóle gdzie grać - dodaje. W ciągu dnia z kolei pali słońce. Szachiści od lat czekają na parasole.

Obowiązkowym ekwipunkiem są więc czapka z daszkiem, kanapki, sok lub woda mineralna. - Na piwko raczej nie ma szans. Stale kręci się tu patrol straży miejskiej - zauważa Adam. Szachiści zapewniają, że zachowują się grzecznie i kulturalnie, mimo że są wśród nich zarówno kibice Wisły, jak i Cracovii. Lubią dyskutować o sporcie. - Jesteśmy bardzo spokojni, nie to co karciarze, oni się kłócą i kantują - śmieją się nasi rozmówcy.

Kasa nam nie odleci

- My oszukujemy? Nie ma szans, jest nas dziś za mało i patrzymy sobie na ręce - zapewnia pan Stanisław, emerytowany karciarz. Czekając na swoją kolejkę, aby zagrać w remika, wystawia twarz do słońca na jednej z ławek przy Skałce.

To tu na bulwarach przy czteroosobowych stolikach spotykają się karciarze. Mają więcej szczęścia niż szachiści. Siedzą w cieniu drzew. Jak zapeniają, nie piją. - Czasem opróżnimy jakiś kleliszek, ale picie to jest, jak się pod stół spadnie - żartuje Stanisław.

Atmosfera jest równie wakacyjna, ale do stolika karciarze nie zapraszają obcych. - Musimy być skupieni, w końcu gramy o kasę - tłumaczą. - Przyjemność kosztuje, można zarobić nawet 50 zł i tyle samo stracić - przyznaje ze śmiechem Stanisław. Karciarze schodzą się na rozgrywki około godz. 14. Nie umawiają się. Są tacy, którzy przychodzą później. Potrafią grać nawet do 20.30.

Jak podkreślają, znają się na wylot, bo tworzą zamknięte grono osób. Ale jest ich coraz mniej. - Kiedyś było tyle narodu ile stolików. Dziś towarzystwo się wykrusza - przyznają zgodnie.
Karciarze nie rozmawiają o polityce, bo ta ich nie interesuje. Wolą przyjemniejsze tematy. Nie lubią też tych, którzy zawsze wygrywają. - Z takimi nie chcemy grać, no bo po co? - żartują.

Pan Stanisław gra w karty od 50 lat. Dawniej chodził na rozgrywki do parku Krakowskiego. Tam poznał kompanów, którzy zachęcili go do zajrzenia na bulwary. - W parku grywa się na dykcie położonej na koszu na śmieci. Nie ma takich fajnych stolików jak tu - zauważa pan Stanisław.

Karty nie dla kobiet

Karciarze mają swój patent na wiatr. Do stołu przymocowują gumki, które przytrzymują pliki kart. - Kasa nie odleci. Monety też nie, to głównie pięcio- i dwuzłotówki - zdradzają.
Pod Skałkę nie przyprowadza się żon. Kiedyś były dwie kobiety, ale przestały grać.
- Moja małżonka jest bardzo wyrozumiała, nigdy nie robi mi wyrzutów, że znów idę na karty - zarzeka się pan Stanisław. - Chyba w czepku się urodziłem. Mam szczęście i w kartach, i w miłości - twierdzi.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska