Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pozbyć się wierzycieli i zyskać kasę

Marek Bartosik
Arkadiusz Gola
Chcesz ukryć przed wierzycielami i fiskusem majątek, prowadzić działalność gospodarczą, zarabiać krocie i nie płacić podatków? Załóż fundację i udaj się na lekcję do pewnego doktora praw.

Polacy cenią fundacje. Pokazują to statystyki ilustrujące, jak coraz chętniej oddajemy im jeden procent swoich podatków. Obok tych, które działają wspaniale, zdarzają się i takie, które stają się poręczną przykrywką dla ciemnych interesów czy zwyczajnej prywaty ukrytej pod szczytnymi i rozrzewniającymi hasłami o trosce o najuboższych, poszkodowanych przez los.

Bywają wygodnym sposobem na ukrycie majątku przed wierzycielami albo choćby miejscem, gdzie mogą znaleźć ciepłą posadę "krewni królika". Bo raz darowany fundacji majątek trudno jest odzyskać, ale można z niego nieźle żyć. Czasem więc okazuje się, że fundacja, której hasłem jest pomaganie wszystkim zwierzętom, staje się budowniczym olbrzymiej kamienicy w centrum miasta, a inna - powołana do pomagania bezdomnym - wydaje na podobne cele rocznie kilka razy mniej, niż wynoszą generowane przez nią koszty. Oto trzy takie krakowskie przypadki.

Człowiek, który nie ma nic
Tytuł mistrza Krakowa w grze w fundacje wypada przyznać Rafałowi R. Ma do tego solidne kwalifikacje, bo jest doktorem prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Już pisaliśmy obszernie o jego karierze fundatora i dobroczyńcy, lecz ona ciągle się rozwija, zatem wracamy do tematu. W mieście znany jest w ostatnich latach przede wszystkim jako główny świadek oskarżenia w procesie dawnych wiceprezydentów Krakowa, którym zarzuca się korupcję przy okazji kupna dla gminy słynnych gruntów w Chełmie. Działki sprzedawał i według aktu oskarżenia korumpował przy tym miejskich urzędników właśnie Rafał R. Kiedy w 2009 roku był skazywany za to w odrębnym procesie, deklarował, że nie ma nic poza drobnymi oszczędnościami, nie pracuje, jest tylko społecznym prezesem pewnej fundacji.

Przed laty działał w Unii Pracy. Jako prezes spółdzielni mieszkaniowej Ziemia Krakowska budował osiedle Żabiniec. Był też współwłaścicielem firmy, która wznosiła tam budynki. W 2003 roku, kiedy prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie działek w Chełmie, to nie był jedyny jego kłopot. Ścigali go już wierzyciele. Wtedy Rafał R. zapewne postanowił, że zostanie człowiekiem, który nie ma nic. Założył Fundację na rzecz Bezdomnych "Wspólny dom". Gdyby poważnie potraktować zawarte w jej dokumentach deklaracje, to z chwilą jej powołania problem bezdomności w Krakowie mógłby całkowicie zniknąć.

Rafał R., jego matka i dawna sekretarka w jego firmie, a od paru lat żona darowali fundacji kilkanaście mieszkań, lokale użytkowe i wielkie podziemne garaże na Żabińcu. Wyceniali jest zresztą bardzo skromnie, bo prawie 70-metrowe mieszkanie w akcie notarialnym miało wartość zaledwie 10 tysięcy złotych. Przy tych cenach łączną wartość swych darowizn na rzecz fundacji jej założyciele wycenili na nieco ponad 800 tysięcy złotych.
Pączkowanie
Fundacja pieniądze czerpała z wynajmowania darowanych, wniesionych do niej nieruchomości. Od początku wydawała na działalność charytatywną symboliczne pieniądze rzędu kilku, kilkunastu tysięcy złotych rocznie. Znacznie mniej niż na utrzymanie np. samochodu, ale za to już w 2005 roku wydała ponad 123 tysiące złotych na przygotowanie budowy budynku mieszkalnego.
Właśnie w tym samym roku i dokładnie ci sami fundatorzy zdecydowali, że założą kolejną fundację, i nadali jej ściskającą za mięsień sercowy nazwę: "Pozwólmy im żyć".

Rafał R. występował w tym gronie jako przedstawiciel fundacji "Wspólny dom" i wyłożył w jej imieniu wkład niepieniężny o wartości 300 tysięcy złotych i 100 tysięcy gotówką. Został przewodniczącym rady fundatorów, a ówczesna najbliższa mu osoba, a późniejsza żona - prezesem. Zadeklarowali, że celem fundacji jest m.in. podejmowanie "wszystkich możliwych działań mogących pomóc zwierzętom". Te wysiłki kosztowały fundację w 2006 roku nieco ponad 5 tysięcy złotych przy kosztach administracyjnych 8600 złotych. Jednak kontrola skarbowa zmusiła fundację do zapłacenia zaległych podatków PIT i VAT w łącznej wysokości 14 tysięcy złotych.

Rok później fundacja informowała, że na cele statutowe, czyli zwierzęta, wydała 37 tysięcy. W sprawozdaniu jakoś nie pochwaliła się konkretnymi sfinansowanymi przedsięwzięciami. Wspomniała jedynie, że celem głównym jest pomoc wszelkim zwierzętom, a zwłaszcza psom i koniom. I napisała o dwóch darowiznach na rzecz innych organizacji charytatywnych. Każda dostała po 100 złotych. Jednak koszty administracyjne wzrosły już do ponad 120 tysięcy, a na budowę budynku mieszkalnego wydano kolejne 844 tysiące złotych. No i znowu prawie 12 tysięcy na zaległe podatki.

W następnym roku "Pozwólmy im żyć" wydała na psy i konie 34 tysiące, a na koszty administracyjne już 205 tysięcy, w tym na fundusz reprezentacyjny ponad 12 tysięcy złotych. Na budowę budynku mieszkalnego tym razem przeznaczyła prawie 600 tysięcy złotych. W 2007 roku miała też otrzymać od fundacji "Wspólny dom" darowiznę o wartości 185 tysięcy złotych, na którą składały się lokale "użytkowe i nakłady poniesione na przygotowanie inwestycji budowlanej". Po tym fundacja dla bezdomnych zadeklarowała zaprzestanie działalności gospodarczej.

Domek dla konia
Ale za to "Pozwólmy im żyć" zaistniała właśnie na rynku nieruchomości. Na miejscu rozsypującej się chałupy przy alei Kijowskiej, w której siedzibę miała jej siostra "Wspólny dom", wzniosła w ostatnim roku budynek mieszkalny, a właściwie potężną kamienicę z 28 mieszkaniami o powierzchniach od 25 do 58 mkw. Potencjalni nabywcy mieszkań uzyskują informację, że każdy z tych metrów z nich ma kosztować 8 tysięcy złotych. Mieszkańców okolic można uspokoić: w kamienicy nie ma miejsc dla bezdomnych psów ani dla schorowanych koni.

Można oczywiście założyć, że zdobyte ze sprzedaży mieszkań pieniądze szerokim strumieniem popłyną do psich misek i końskich żłobów. Ale tylko teoretycznie. Bo przecież Rafał R. i jego małżonka zostali w tym roku skazani za nadużycia w fundacji "Wspólny dom", a sam Rafał R. za zwyczajne wyciągnięcie z konta fundacji do prywatnej kieszeni prawie 900 tysięcy złotych i ich przywłaszczenie.
Pezes to ma fajne życie
Kolejna fundacja to nie tylko inne dekoracje, ale i zupełnie inny charakter sprawy. "Krakowski dom" ma biuro w eleganckim biurowcu z urodziwymi recepcjonistkami, wyciszonymi korytarzami, ładnie urządzonymi gabinetami. To siedziba jednej z najbardziej w Krakowie znanych firm deweloperskich. Jej właściciel, jeden z najbogatszych mieszkańców miasta, pod koniec 2006 roku przekazał fundacji milion złotych. Fundacja żyła z odsetek od tego kapitału (ok. 50 tysięcy złotych rocznie), działalności gospodarczej nie prowadziła. Fundator chciał, by też walczyła z bezdomnością. Zakładał, że wzniesie ona nawet kampus dla bezdomnych. Ale jakoś te plany przez kolejne lata spełzały na niczym, ponoć także z powodu protestów ewentualnych sąsiadów takiego kampusu.

Prezesem fundacji była daleko spowinowacona z fundatorem żona znanego krakowskiego aktora. Przez trzy lata kilkanaście tysięcy złotych rocznie przeznaczała na cele charytatywne. Równocześnie ponad 70 tysięcy wydawała na koszty administracyjne. Ważnym składnikiem kosztów było wynagrodzenie prezeski fundacji. Najpierw nieco ponad 30 tysięcy rocznie, a w zeszłym roku 36 tysięcy. Prezes, pytana przez nas o te dysproporcje, nie potrafiła ich skomentować. Kiedy w czerwcu prezydent Krakowa w trybie nadzoru zwrócił się o ich wyjaśnienie, fundacja przedstawiła plan naprawczy, który od wiosny realizuje pod nowym kierownictwem. Przewiduje on redukcję kosztów o połowę i zakończenie już w przyszłym roku budowy rodzinnego domu dziecka. Po wydaniu kilkuset tysięcy złotych fundacja znowu ma plany. Wypada tylko obserwować, jak tym razem będą realizowane.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu

Najświeższe relacje, najnowsze informacje z Mistrzostw Świata w siatkówce 2010www.trzeciset.polskatimes.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska