Widać też dwóch policjantów z pałkami trzymanymi za plecami, którzy bezczynnie przyglądają się zdarzeniu. Miejsce akcji opisane jest jako „polska granica”, ale zdaje się, że wszystko odbywa się gdzieś przy torach w Medyce.
Muszę przyznać, że w ogóle niszczenie zboża, ktokolwiek by tego nie czynił, budzi we mnie zawsze odruch gwałtownego sprzeciwu. Może dlatego, że moja Matka rygorystycznie respektowała wyniesiony ze swego domu rodzinnego w Przemyślu obyczaj, wedle którego chleba nie wolno wyrzucać, bo - jak zawsze mi powtarzała – „to jest obraza Boska”. Jestem rzecz jasna świadom, że obyczaje mojej Matki należą do świata, który nie istnieje, i nie domagałbym się dziś od nikogo rygorystycznego dla nich respektu. Ale trzeba być kompletnie wyzbytym empatii wobec walczących o przetrwanie Ukraińców, aby nie zdawać sobie sprawy, co dla naszych sąsiadów znaczy niszczenie ukraińskiego zboża przez obcych.
Każdy Ukrainiec odnosi takie obrazy do dziejów Hołodomoru, kiedy to Sowieci z premedytacją niszczyli ukraińskie zboże, doprowadzając do głodowej śmierci czterech milionów ludzi. Cześć dla ofiar Hołodomoru stała się w ciągu ostatnich lat kluczowym składnikiem nowej patriotycznej tożsamości Ukrainy. A my wpisujemy się teraz w tę ukraińską narodową traumę, za sprawą tych zdziczałych gwałtowników z Medyki. Warto uważnie słuchać, co mówi na ten temat Siergiej Sumlenny, analityk znany tak dobrze z wielkiej sympatii dla Polski. Oto jego słowa: „Proszę, nie popełnijcie błędu. To przywołuje wspomnienie Hołodmoru. Widziałem komentarze zazwyczaj bardzo spokojnych Ukraińców, którzy są wstrząśnięci. To jest absolutnie nie do przyjęcia”.
Niszczenie cudzego mienia jest w polskim kodeksie karnym zagrożone karą pięciu lat więzienia. Wyobrażam sobie, że gdyby niszczone tu było polskie zboże, policja nie okazywałaby bierności, a też przestępcy nie byliby tak pewni siebie. To wprawdzie doby znak, że w czwartek, dwa dni po tych zdarzeniach, premier Tusk ogłasza wpisanie przejść granicznych między Polską i Ukrainą do tzw. „infrastruktury krytycznej”, co ma oznaczać (jak mówi) „innego typu reżim organizacyjny na przejściach granicznych”. Chcę wierzyć, że po tej decyzji premiera takie sceny, jak ta w Medyce, nie będą się już powtarzać.
Ale i tak nadal nie mogę pojąć, co sprawia, że przestępcy, występujący w roli „rolników broniących Polski”, mogą być bezkarni, jeśli niszczą cudze zboże, a na dodatek uderzają w najczulszy punkt zbiorowej wrażliwości naszych sąsiadów? Dlaczego żadne służby państwowe nie przeszkodziły im na czas? Dlaczego nie zostali zatrzymani? Dlaczego nie słychać o śledztwie prokuratorskim?
Moją uwagę zwróciła tylko polska konsul ze Lwowa – pani Eliza Dzwonkiewicz, która pisze, niemal z rozpaczą: „Przepraszam was drodzy ukraińscy przyjaciele. To co się dzieje nie może być dziełem moich rodaków”. Też tak chciałbym uważać. Mój wielki szacunek dla Pani Konsul.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?