MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łososina Górna. Rodzina Romów oskarża nauczycielkę o uderzenie dziecka

Wojciech Chmura
Na początek marca sąd szykuje dwie tury przesłuchań dzieci z zerówki w sprawie incydentu, do jakiego miało dojść w szkole w Łososinie Górnej.

Sajmon - to imię każdego dnia przez wszystkie przypadki odmieniane jest w Zespole Szkół Samorządowych nr 4 w Łososinie Górnej. Chłopiec o tym imieniu, pochodzący z romskiej rodziny, poskarżył się ojcu, że w trakcie lekcji uderzyła go nauczycielka. To dolało oliwy do ognia, gdyż wcześniej ta sama rodzina oskarżała dyrekcję szkoły o rasistowskie zachowania względem romskich uczniów.

- Syn po powrocie ze szkoły powiedział mi, że nauczycielka uderzyła go linijką w plecy. Miał też siniaka pod okiem. Mówił, że cios nauczycielki był tak silny, że aż uderzył głową o blat stołu - relacjonował nam wczoraj pan Sławomir, ojciec dziecka.

Mężczyzna zgłosił się z synem w izbie przyjęć szpitala w Limanowej, by lekarz potwierdził obrażenia. Jednocześnie rodzic powiadomił o domniemanym zajściu policję.

To wywołało prawdziwą lawinę. Bo choć od zdarzenia minęły trzy miesiące, śledczy sprawę traktują niezwykle poważnie. Maluchy mają zostać przesłuchane przez sąd. Część klasy pod okiem psychologa ma zeznawać już 5 marca. Pozostałe dzieci, dwa dni później.

U nas nie ma rasizmu
Rodzice uczniów z klasy zerówkowej Zespołu Szkół nie kryją oburzenia. - Cóż dzieci mogą pamiętać z tego, co wydarzyło się trzy miesiące temu na lekcji? - pyta retorycznie przewodnicząca rady rodziców łososińskiej szkoły Agata Kęska. - Sąd funduje nam i naszym dzieciom jakiś koszmar - dodaje oburzona.

Podkreśla, że w zerówce niektóre dzieci mają zaledwie po pięć lat i takie przesłuchanie może być dla nich traumą.

Dla dyrektorki szkoły Haliny Golonki zapowiedź przesłuchań dzieci jest zaskoczeniem. - Staramy się pracować spokojnie, bo mamy świadomość, że w szkole wszystkie dzieci są pod właściwą opieką. Nie ma mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu na narodowość - stwierdza Halina Golonka.

Rok temu została oskarżona przez Romów z pobliskiego osiedla w Koszarach o rasizm.

- Była nagonka na mnie, pisanie listów. Zarzuty się nie potwierdziły, bo nic takiego w moim zachowaniu nie miało miejsca - mówi dyrektorka. - Tak się dziwnie składa, że oskarża nas tylko jedna rodzina.

Dodaje, że przepracowała z wychowawczynią zerówki, w której obecnie uczy się Sajmon, aż 23 lata. - To uczciwy człowiek, szanowany instruktor harcerski, uczyła moje dzieci. A dziś, przez te oskarżenia, widzę, co się z nią dzieje. To wrak człowieka - podkreśla dyrektorka.

Interweniował psycholog
Szkolny psycholog Elżbieta Orzeł-Pociecha przekonuje, że z wypowiedzi dzieci, jakie uzyskała zaraz po zajściu, nie wynikało nic niepokojącego.

- Jeszcze w listopadzie w obecności wicedyrektora szkoły, ale już bez udziału wychowawczyni, przeprowadziłam zajęcia terapeutyczne - stwierdza Elżbieta Orzeł-Pociecha. - Były one prowadzone w sposób niesugerujący, swobodny. Wynikło z nich, że w klasie jest dobra atmosfera, dzieci lubią swoją panią. Taką samą opinię o nauczycielce wyraziły dwie dziewczynki romskie, które uczą się w tej klasie - zaznacza szkolny psycholog.

W obronie nauczyciela
Przesłuchania dzieci mają się odbyć w specjalnie przygotowanym przez limanowski sąd pomieszczeniu. Wyjaśnienia będzie składał także Sajmon - traktowany jako poszkodowany. - Oburza nas robienie z jakiegoś niesprawdzonego do końca incydentu takiej afery z udziałem dzieci - mówi Agata Kęska. - Pani Jadwiga to także wychowawczyni mojego dziecka. Nie wyobrażam sobie, by jakiemukolwiek uczniowi miała wyrządzić krzywdę. Otrzymuje nagrody, prowadzi kółko teatralne. Traktuje wszystkie dzieci tak samo, kiedy trzeba, pochwali, gdy trzeba zgani. To normalne - dodaje.

Rodzice uczniów zapowiadają, że wstawią się za nauczycielką w prokuraturze.

Powiedzieli w tej sprawie
Beata Stępień-Warzecha, rzecznik prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu: Przesłuchiwanie dzieci, nawet bardzo małych,jest częstą praktyką stosowaną przez prokuratorów. Szczególnie, gdy chodzi o konflikty rodzinne, w których ma miejsce przemoc, i to nie tylko wobec dziecka, ale także małżonków wobec siebie. W tym konkretnym przypadku zgodnie z artykułem 185 B Kodeksu postępowania karnego, dotyczącym przypadków przemocy, stosuje się zasadę ograniczenia liczby przesłuchań dzieci wyłącznie do jednego. Stąd wcześniej, zaraz po zajściu, policja nie mała nawet prawa tego zrobić.

Burmistrz Limanowej Władysław Bieda, któremu podlega placówka oświatowa: Skoro sprawę bada prokuratura, to ja obecnie nie będę się wypowiadał. Poczekam na jej ustalenia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska