Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Lokalność" w kwestii globalnej - redaktor Niemiec odpowiada Magdalenie Kursie

Ryszard Niemiec
Rozciągnęły nam się w czasie medialne obchody dziesięciolecia rządów prof. Jacka Majchrowskiego w Krakowie. Wprawdzie krakowskie środki, coraz mniej masowej komunikacji, zdążyły dekadę wielostronnie podsumować, aliści dzięki ogólnopolskiej "Wyborczej", która ruszyła z publicystyczną akcją pt. "Prezydenci rządzą. Jacy są?", raz jeszcze poczytaliśmy sobie o blaskach i cieniach prezydentury Majchrowskiego ("GW" 29-30 grudnia 2012).

Tekst na kolumnie KRAJ, autorzy wszelako nasi, krakowscy: Magdalena Kursa i Bartosz Piłat. Utwór pt. "Dziesięć lat samotnie w Krakowie", zaskakująco obiektywny i sprawiedliwie oceniający prezydenturę, czyni gospodarza naszego magistratu z jednej strony samotnym, szlachetnym szeryfem, nie wahającym się podnieść oręż na wszechwładną Komisję Majątkową, z drugiej zaś chojrakiem, wdającym się w bijatykę, nie tylko z krajową władzą centralną, ale i z przywódcą światowego supermocarstwa.

O ile pierwsza cecha Majchrowskiego chroni miasto przed grabieżą nienależnych Kościołowi działek, to druga raczej Krakowowi szkodzi, ściągając oziębłość ośrodków władzy państwowej, czego efektem było utrącenie naszej aplikacji do roli organizatora EURO 2012. Z tekstu wynika wniosek prosty: gdyby nasz prezydent nie był taki niepokorny, z warszawskiego stołu spadłby na Kraków niejeden ochłap inwestycyjny, a łaska pańska warszawki spływałaby pod Wawel dobroczynnym strumieniem. Introdukcja artykułu nie pozostawia wątpliwości od czego zaczęła się wyniszczająca nas animozja na linii Kraków - Warszawa.

"Na początku swoich rządów, krótko przed wizytą prezydenta USA George'a W. Busha w Krakowie, Jacek Majchrowski na łamach jednej z lokalnych gazet ostro skrytykował amerykańską interwencję w Iraku. Za karę odsunięto go od oficjalnego powitania Busha na krakowskim lotnisku. Ten obrazek dobrze puentuje dekadę Majchrowskiego: prezydenta, który nie boi się mówić co myśli, nie dba o przychylność polityków z Warszawy i płaci za to - razem z miastem, którym rządzi - wysoką cenę".

Podzielam pogląd w pełni, ale przy okazji radbym się dowiedzieć, która to gazeta lokalna umożliwiła Majchrowskiemu popisać się odwagą, przy okazji wykazując się nie takim znów częstym w tych czasach nonkonformistycznym krokiem pod prąd?

"Nowiny Wielickie", "Głos Bocheński"? Nie, tym tytułem była "Gazeta Krakowska"! Może warto było zauważyć, że przysłużyła się dobrej sprawie, porywając się na wypowiedź w kwestii istotnej dla świata, drastycznie wykraczając poza opłotki lokalne? Trochę szkoda, że autorzy zapomnieli o jej otwartości na artykuł-alarm prezydenta, zwłaszcza że "Krakowska" parę lat wcześniej była miejscem pracy red. Magdaleny Kursy! Komu jak komu, ale jej nazwa "GK" nie powinna sprawiać kłopotu.

No, ale furda tam mołojecka sława, spływająca na nas po tekście Majchrowskiego. Jemu samemu, co może warto nareszcie zauważyć, życie w pełni przyznało rację. Tak naprawdę, nie było podstaw do najazdu na Irak, bo reżim Saddama Husajna nie posiadał środków masowego rażenia, a rezolucja Rady Bezpieczeństwa, wymuszona przez USA, oparta została na fałszywych danych! Tę cenę zatem warto było zapłacić…

Ryszard Niemiec, redaktor naczelny "Gazety Krakowskiej" w latach 1990-2004.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska