MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto wyrówna nam straty po wybuchu?

Józef Słowik, Podhale
Jan Landowski z dokumentacją wyceniającą straty po eksplozji gazu w jego domu w jednym ze zniszczonych pokoi
Jan Landowski z dokumentacją wyceniającą straty po eksplozji gazu w jego domu w jednym ze zniszczonych pokoi Józef Słowik
Ludzie nadal nie mogą otrzymać odszkodowań. Eksplozja gazu miesiąc temu zniszczyła domy.

Spełniły się najczarniejsze przewidywania mieszkańców poszkodowanych w wybuchu gazu przy ul. Waksmundzkiej w Nowym Targu, który miał miejsce w grudniu ubiegłego roku. Nie mogą się doprosić zadośćuczynienia strat wyrządzonych w eksplozji.

Jan Landowski, w którego domu wybuch powyrywał wszystkie okna, drzwi oraz uszkodził konstrukcję kilku ścian, w nowy rok wszedł z 50-tysięcznym długiem.

Żeby dalej mógł mieszkać, musiał bowiem wymienić całą stolarkę, pomalować nadpalone ściany
i uzpełnić zerwany tynk i instalację elektryczną. Straty, jakie wyrządził wybuch u Lewandowskich, sięgają ponad 100 tysięcy złotych.

Teraz z żoną główkują, z czego zapłacą chociażby wykonawcy robót. Landowski kiwa głową, nie mogąc uwierzyć, że pomimo tego, że winą za eksplozję obarczone są na razie dwie firmy - i to wobec nich prowadzone jest prokuratorskie śledztwo - on nie może otrzymać nawet zadatku odszkodowania.

- Obie firmy, czyli zarówno Karpacka Spółka Gazownicza, jak i Miejski Zakład Wodociągów
i Kanalizacji, ubezpieczone są w jednej firmie - tłumaczy Landowski.

- Jeżeli tylko ich kierownicy podpisaliby odpowiednie zgody, już jakąś część pieniędzy poszkodowani mieszkańcy mogliby otrzymać w ramach funduszu prewencyjnego.

Do tej pory Landowski musiał zajmować się jednak nie tylko remontem swojego domu, ale również przepychanką na pisma z przedstawicielami obu zakładów.

Przekonać do swoich racji udało się jak na razie gazowników. Zgodę na to, aby ubezpieczyciel wypłacił pieniądze z funduszu prewencyjnego, wydała już Karpacka Spółka Gazownicza, która jak warto zauważyć, nie poczuwa się do winy za eksplozję, zresztą podobnie jak nowotarski MZWiK.

- Kierownictwo spółki zdecydowało się na taki krok biorąc również pod uwagę to, że jesteśmy ubezpieczeni u jednego ubezpieczyciela - tłumaczy Bożena Malaga-Wrona, rzecznik prasowy spółki gazowniczej.

Dodaje, że ubezpieczyciel może wypłacić pieniądze poszkodowanym, a dopiero potem zdecyduje, czyje konto obciąży.

Innego zdania jest Wojciech Kniotek, dyrektor Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.

- Nie jestem pewien, czy moja decyzja jest niezbędna - tłumaczy Wojciech Kniotek. - Pracownicy firmy ubezpieczeniowej nie przekonali mnie, aby dokument podpisać. Nie przedstawili mi dokładnego uzasadnienia dla takich wymogów.

Według dyrektora Kniotka związek pomiędzy przerwaniem gazociągu, a wybuchem jest wątpliwy.
Żeby nie rodzina, przyjaciele z pracy i znajomi, pan Jan nie mógłby mieszkać w domu.

Na odszkodowania czeka także innych trzech właścicieli budynków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska