18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Strach - to on powstrzymał nożownika na Lea [WIDEO]

Marta Paluch
Krzysztof Strach - od pięciu lat na emeryturze. Gołymi rękami powstrzymał nożownika
Krzysztof Strach - od pięciu lat na emeryturze. Gołymi rękami powstrzymał nożownika Anna Kaczmarz
31-letni malarz-tapeciarz Roman B. nigdy nie przepadał za uczciwą pracą. I w ogóle za pracą. Bezrobotny, czasem coś dorywczo załatwił. Odsiedział swoje pięć i pół roku za kilka pobić, wyszedł na wolność w październiku 2008 roku. W tym samym czasie Krzysztof Strach, sierżant sztabowy krakowskiej drogówki, uznał, że czas na emeryturę. Odszedł po 17 latach służby. Pięć lat później, dokładnie 19 października 2013 r. losy obu mężczyzn skrzyżowały się przez przypadek.

Czytaj także:

Nie wiesz, z kim zacząłeś

Ten sobotni wieczór był chłodny, Krzysztof Strach włożył kurtkę. Szedł spotkać się z kolegą. Ta kurtka uratowała mu życie. Kiedy wracał ze spotkania, było tuż po dziewiątej wieczór. Ekspolicjant zorientował się, że nie ma papierosów. Niedaleko domu, przy ul. Lea, jest sklep monopolowy, czynny także w weekendy. Wszedł do środka, było pusto, jeśli nie liczyć dwóch ekspedientek i niewysokiego, zarośniętego mężczyzny, na oko koło 30-tki. To był Roman B. Właśnie płacił kartą za zakupy.

- Coś było nie tak z tą kartą, była fałszywa, czy nieważna, już nie pamiętam. Pamiętam, że gość strasznie wyzywał sprzedawczynie. Był agresywny, chociaż widziałem, że trzeźwy - opisuje Krzysztof Strach. Były policjant - potężny, wysoki mężczyzna powiedział mu, by się uspokoił. I wyszedł. Mężczyzna posłuchał. Ale kiedy Strach wyszedł z zakupami ze sklepu, znowu go zobaczył.

- Powiedział: nie wiesz, z kim zacząłeś. I rzucił się na mnie z nożem - opowiada Strach. Uderzył ekspolicjanta w bok, doszło do szarpaniny obu mężczyzn.

- W końcu wyrwałem mu nóż. Wtedy on uciekł w stronę auta, a ja za nim. Widzę, że on grzebie w bagażniku. Wyciągnął stamtąd metalowy pręt i jakiś ni to kindżał, ni to maczetę. Chciałem go zatrzymać i dostałem tym prętem w głowę. Potem chciał dołożyć mi maczetą, więc zasłoniłem się ręką. Szamotaliśmy się. Maczetę też mu w końcu zabrałem, a on zaczął uciekać w stronę ul. Armii Krajowej - dodaje. Romana B. gonili ochroniarze, których wezwały ekspedientki ze sklepu. Nie wywinął się. Krzysztof Strach trafił do szpitala, gdzie zaszyli mu bok, rękę i głowę. Już z niego wyszedł.

Slalom po sadzie
- Ból trochę mi dokucza, ale powiedzieli, że będę żył - mówi były policjant. Tylko przez tę ranę boku to ani kichnąć, ani nosa wydmuchać porządnie nie można. Przepona wtedy pracuje i ból jest bardziej dokuczliwy.

- A bo to pierwszy raz - włącza się jego żona, Ewa. - Mało to razy się potłukłeś? - przypomina. Kilka lat temu Strach leżał z gorączką w domu, na zwolnieniu. Zobaczył przez okno, że na parkingu ktoś szyby wybija w autach. Inny by pewnie zadzwonił po... No, ale przecież on jest policja! Wyskoczył, przytrzymał sprawcę i oddał w ręce kolegów.

Albo wtedy, gdy chciał zatrzymać kierowcę do kontroli. Gonił go autem, wyskoczył z niego, a gość ze swojego i uciekał. Chwycił go... i przytrzymał, tylko jakoś tak źle stanął, że kostkę zwichnął. Innego razu był pościg pod Wieliczką.
- Mieliśmy łapać pijanych kierowców. Słyszymy w policyjnym radiu, że jeden im uciekł. Goniliśmy go autem, przez sad slalomem, a potem po ulicy. Była obawa co się może stać, bo była godzina 18, tu jakiś piesek przebiegł, tam przemknęło dziecko, a oni, ścigany i policja, przez wieś pędzili obok siebie.

- Tamten kierowca chyba naoglądał się amerykańskich filmów, bo gdy zrównaliśmy się ze sobą autami, to chciał mnie zepchnąć z jezdni. Efekt był taki, że sam wylądował w rowie - przypomina sobie Strach. Niby zwykła praca w drogówce, ale...

- Ja za każdym razem, kiedy mąż szedł do pracy, zastanawiałam się, czy wróci w jednym kawałku - nie kryje Ewa Strach. U nóg siedzi jej kot Norman, elegancki dachowiec o wielkich oczach. W drzwiach miga rudy kudłaty kot Czesio. Normana ktoś po prostu wyrzucił, Czesio został znaleziony za pośrednictwem internetu. Pani Ewa z mężem lubią koty.

Eskortował papieża
Oba zwierzaki ciekawie zaglądają, gdy przeglądamy zdjęcia ze służby w drogówce. Strach prawie na wszystkich jest na motorze albo obok motoru. Od małego, kiedy jeździł motorynką, a potem emzetką, fascynował się tymi maszynami. Szkolił się z policjantami w jeździe terenowej we Francji.

- A kiedy przyjeżdżał Jan Paweł II, mąż dwa razy prowadził ekskortę honorową przez miasto - chwali się pani Ewa.
- To był taki miły przerywnik w służbie - wspomina Krzysztof Strach. Eskortował też królową Elżbietę, Henry'ego Kissingera, polskich prezydentów. Razem z kolegami grał też w filmach - "Vinci" (ten po lewej, gdy eskortują słynny obraz, to on. Nie widać twarzy, bo ma kask). Brał też udział w obu filmach o papieżu - dokumentalnym z Jonem Voigtem i fabularnym z Piotrem Adamczykiem. Twierdzi jednak, że nie żal mu było odchodzić z policji. Chciał odpocząć. Teraz też jeździ jako wolontariusz podczas zbiórek dla stowarzyszenia "Emaus" (jest jego członkiem). Ma w sumie spokojne życie. Tak było do soboty. Dlaczego rzucił się za bandytą z nożem?

- Nie wiem. Po prostu myślę, że przestępca nie powinien uciec i tyle - podkreśla. Dzwonek do drzwi. Staje w nich młoda dziewczyna, studentka. - Wszystko widziałam, wtedy w sobotę. I... chciałam panu podziękować - mówi wręczając emerytowi bombonierkę i bukiet kwiatów.

- Pierwszy raz w życiu kobieta daje mi kwiaty. Grunt, że nie pośmiertnie - kwituje Krzysztof Strach.

Źródło: TTV, TVN24

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska