MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krwawa Łaźnia w Toruniu, czyli sprawa Jana Gotfryda Rösnera

Krzysztof Krełowski
Egzekucja mieszczan skazanych na śmierć po Tumulcie Toruńskim.
Egzekucja mieszczan skazanych na śmierć po Tumulcie Toruńskim. Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Siódmego grudnia 1724 roku o piątej rano kat pozbawił głowy prezydenta Torunia Jana Gotfryda Rösnera. Stało się to na dziedzińcu ratusza Starego Miasta. O godzinie ósmej na rynku dokonano egzekucji dziewięciu mieszczan. Tumult Toruński, bo o nim mowa, określany przez niemieckich protestantów jako Toruński Krwawy Sąd lub Toruńska Krwawa Łaźnia, to wydarzenie, które zyskało międzynarodowy rozgłos. Polakom skutecznie przypięto opinię najdzikszego i najbardziej barbarzyńskiego narodu Europy.

Toruń szybko uległ wpływom protestanckim. Jego elita była głównie niemieckojęzyczna i luterańska, podczas gdy uboższe warstwy mieszkańców trwały przy katolicyzmie i posługiwały się językiem polskim. Pojęcie narodowości w dzisiejszym znaczeniu jeszcze się nie wykuło - to wynalazek XIX wieku. Nie zmienia to w niczym faktu, że Toruń w dobie kontrreformacji był beczką prochu, której wystarczyła iskierka.

Luteranie zjawili się w Toruniu krótko po wygłoszeniu przez Marcina Lutra swoich tez (1517). W 1568 roku otrzymali od Zygmunta Augusta następujące kościoły: Jakuba, Najświętszej Marii Panny, Jerzego i Jana, przy czym ten ostatni mieli współużytkować z katolikami. W tym samym roku powstaje Gimnazjum Toruńskie – luterańska kuźnia kadr, szkoła o ambicjach uniwersyteckich, zlokalizowana przy kościele NMP.

Kiedy w Toruniu powstało Kolegium Jezuickie?

W 1596 zaś pojawili się w Toruniu pierwsi jezuici. Zakon ten stanowił formację do zadań najtrudniejszych papiestwa, cechuje go posłuszeństwo i dyspozycyjność. Jezuici są tam, gdzie decydują się losy świata. W 1605 roku powstaje Kolegium Jezuickie zlokalizowane w budynku na rogu ulic św. Jana i Rabiańskiej. Jego uczniowie to głównie szlacheccy synowie mający wyższościowe podejście do kupców i rzemieślników i w ogólności do mieszczaństwa zwanego pogardliwie „łyczkami”. Zatargi między młodzieńcami obu uczelni są dość powszechnym obrazkiem w toruńskim pejzażu.

Kontrreformacja w Polsce nabrała rozmachu za panowania Stefana Batorego, by swój zenit osiągnąć za czasów Augusta II Mocnego, Elektora Saksonii i pierwotnie protestanta, który nie zawahał się przed konwersją na katolicyzm licząc na zwiększenie szans na koronę polską.

Konstytucje sejmowe ustanawiają zakaz wznoszenia świątyń protestanckich. Jednocześnie katolicy domagają się rewindykacji zabranych im niegdyś świątyń powołując się na dawne tytuły prawne. Do katolików wracają stopniowo wszystkie kościoły za wyjątkiem świątyni NMP. Jątrzy to protestantów stanowiących większość w mieście. Dla sprawiedliwości: luteranie nie dopuszczają katolików do udziału we władzach. Oba obozy: protestancki i katolicki są względem siebie nietolerancyjne. Współistnienie dwóch wyznań jest kruche.

Zerwany kapelusz

16 lipca 1724 na cmentarzu kościoła św. Jakuba odbywała się procesja z okazji Matki Boskiej Szkaplerznej. Uczeń szkoły jezuickiej niejaki Stanisław Lisiecki podbiega do przyglądających się procesji chłopców protestanckich domagając się zdjęcia przez nich czapek. Jednemu z nich strąca kapelusz, być może uderza w twarz (relacje świadków są różne). Robi się rejwach, ale na początku wygląda to na zwykłą sztubacką zwadę. Lisiecki trafia do aresztu. Uczniowie jezuiccy ruszają do prezydenta Rösnera domagając się uwolnienia aresztanta. Ten jednak się ociąga. Katolicy pojmują w charakterze zakładnika przypadkowego protestanta niejakiego Górnego (Gurny), którego przy dźwięku trąb i pobłyskując szabelkami prowadzą przez ulice miasta do swojego kolegium, nie szczędząc mu kuksańców. W mieście zaczyna wrzeć.

Był w tamtych czasach zwyczaj, że w poniedziałek pracowano w warsztatach do południa. Później towarzystwo ruszało za miasto lub do piwiarni, jeśli pogoda nie sprzyjała. A że zrobiło się poniedziałkowe popołudnie to i ludność trunkami podniecona wyległa na ulice. Tłum ruszył pod kolegium jezuickie domagając się uwolnienia Górnego. Władze miasta dość opieszale, ale uruchomiły straże miejskie. Górny i Lisiecki odzyskują wolność, ale wtedy przez tłum przebiega jak prąd elektryczny wieść, że w kolegium jest jeszcze jeden więzień. Zagrała psychoza tłumu. Dochodzi do szturmu, ciżba demoluje kolegium, są poturbowani, sprofanowane zostają obrazy świętych. Ostatecznie gwardia królewska stacjonująca w Toruniu zaprowadza spokój.

Śledztwo i wyrok

Nie był to pierwszy tumult w Toruniu, więc władze nie podejmują nadzwyczajnych środków. Jednak wszczynają śledztwo i przystępują do przesłuchań świadków. Jezuici dostrzegają szansę na wzmocnienie pozycji katolików w mieście i kierują skargę do sądu królewskiego w Warszawie. Zarzucają władzom miasta, że przez ich celowe zaniechania doszło do zdemolowania kolegium i innych przestępstw, a przede wszystkim profanacji. Głównym oskarżonym staje się prezydent miasta Jan Gotfryd Rösner.
Do Torunia zjeżdża komisja śledcza składająca się z samych katolików. Wraz z nią do miasta dociera około tysiąca zbrojnych, co jest powodem skarg i utyskiwań władz miasta na nadmierne ciężary, które spadły na mieszkańców. Oficjalnym powodem zgromadzenia tak dużych sił miało być zagrożenie ze strony Brandenburgii, która chciała wykorzystać ten incydent jako pretekst do interwencji. Historiografia niemiecka i protestancka zwykła przedstawiać to jako zbędną szykanę ze strony katolików dla luteran pod fałszywym pretekstem. Jednak myśl o zdradzie miała prawo zagościć w głowie Augusta II. W końcu Rösner to zrodzony w Brandenburgii protestant i wróg jezuitów.

Komisja śledcza pod przewodnictwem biskupa Krzysztofa Szembeka, gorliwego poplecznika króla Augusta II i zapamiętałego wroga innowierców, bada na miejscu sytuację i zgodnie z obowiązującą procedurą przedkłada wyniki swoich badań sądowi w Warszawie.
Prezydent Rösner cieszył się poparciem Augusta II Mocnego przez co wcześniej popadł w konflikt z dużą częścią władz miasta. W czasie wojen szwedzkich wywiózł samowolnie wojskom saskim kasę miejską. Poparcie Augusta II i usługi, które mu wyświadczył utwierdziły go w przekonaniu, że sytuacja, która zaszła w mieście nie zagraża jego bezpieczeństwu. Ostrzegany przez dowódcę straży miejskiej nie zdecydował się na ucieczkę. Do końca wierzył w przychylność króla Augusta. Przeliczył się. Prezydent Rösner i burmistrz Zernecke skazani zostają na śmierć tytułem odpowiedzialności za dopuszczenie do tumultu i pośrednie przyczynienie się do jego wybuchu przez brak działania zapobiegawczego; dwunastu bezpośrednich uczestników tumultu skazano na śmierć przez ścięcie, winnych profanacji skazano też na ucięcie dłoni. Orzeczono liczne kary więzienia bądź grzywny, skazano na banicję dwóch pastorów jako prowodyrów zdarzeń. Dodatkowo zaostrzono cenzurę, tak by zapobiec wydawaniu publikacji antykatolickich. Wyrok nakazywał wprowadzenie do władz miejskich w połowie przedstawicieli ludności katolickiej oraz oddanie w ich ręce kościoła NMP, jak też zamknięcie Gimnazjum.

Ostatecznie głowę ocalił burmistrz Zernecke i kilku mieszczan. Wyrok wydaje się okrutny - efektem tumultu było wszak kilka siniaków i zdemolowane sprzęty w kolegium. Jednak czasy były inne i inna wrażliwość, a przestępstwa przeciw religii karano ze szczególną surowością. Nie naruszono jakoś szczególnie obowiązujących podówczas procedur sądowych, więc trudno mówić o tzw. zbrodni sądowej. Po roku gimnazjum toruńskie wznowiło działalność ledwie sto metrów od poprzedniej lokalizacji (budynek tzw. Ekonomii przy ul. Piekary), zaś protestanci skutecznie utrudniali katolikom zajęcie w Radzie Miasta miejsc należnych im z tytułu wyroku. Luteranie istotnie utracili ostatnią swoją świątynie w murach miasta. Udało im się uzyskać środki i zgodę na budowę zboru przy rynku Starego Miasta i tam powstał dzisiejszy kościół św. Ducha. Pierwotnie budowla miała być pozbawiona wieży i nie wyróżniać się szczególnie od kamienic miejskich. Wieżę dobudowano już za rządów pruskich pod koniec XIX wieku. Jest to obecnie świątynia jezuitów, co niekoniecznie było marzeniem jej budowniczych.

Pretekst do rozbiorów

Część historyków w wydarzeniach w Toruniu widziała chęć przypodobania się króla Augusta II polskiej szlachcie, mocno wtedy zradykalizowanej antyprotestancko. Inni zwracają uwagę na rozgrywki między Prusami i Saksonią, czego elementem miały być wypadki w Toruniu. Historycy protestanccy wskazują na okrucieństwo jezuitów i to ich przedstawiają jako winnych tamtych zajść.
Wydarzenie w Toruniu skrzętnie wykorzystała propaganda pruska. Europa zalana została pismami ukazującymi w czarnych barwach jezuitów i Polaków. Sprawa wywołała rezonans na dworach Anglii, Holandii, Rosji, Francji. Prusom nie udało się ostatecznie zmontować koalicji międzynarodowej wrogiej Polsce i doprowadzić do oderwania Prus Królewskich - dokonało się to dopiero kilkadziesiąt lat później, niemniej podglebie do tej akcji przygotowane zostało właśnie w Toruniu. Wielki myśliciel oświeceniowy Wolter działając na zlecenie, a w każdym razie w interesie króla Prus Fryderyka II, odmalował Polaków jako naród dziki i barbarzyński, który nie potrafi rządzić się sam, co uzasadnia dokonanie rozbiorów. Jako przykład podawał wydarzenia w Toruniu. Sam zaś król Fryderyk II, już po zaanektowaniu ziem polskich, tak pisał o Polakach w jednym ze swych listów: „Biednych tych Irokezów będę się starał oswoić z cywilizacją europejską.”

Sprawa Rösnera

Najbardziej tragiczną i intrygującą postacią wydarzeń z 1724 roku jest Jan Jakub Rösner.
Zrodzony w Sulechowie, na terenie ówczesnej Brandenburgii, trafia do toruńskiego Gimnazjum. Następnie w Lipsku i Frankfurcie nad Odrą studiuje historię i prawo. Włada niemieckim, polskim i francuskim. Zna języki klasyczne. W 1684 r. trafia na powrót do Torunia, gdzie na początku para się handlem, jednak szybko trafia do władz miasta. Żonaty z Anną Kissling, małżeństwo było bezdzietne. Mieszkał w kamienicy przy Chełmińskiej 28. Wspiera aktywnie Gimnazjum luterańskie, walczy z jezuitami. Po ścięciu uroczyście pochowany w kościele św. Jerzego. Uznawany za męczennika protestantyzmu i niemczyzny, upamiętniony w wielu utworach literackich, miedziorytach. W kościele św. Ducha wystawiono Rösnerowi pomnik usunięty dopiero w 1950 r. Na dziedzińcu Ratusza wmurowano tablicę upamiętniającą jego egzekucję.

Rzeczpospolita w traktacie oliwskim z 1660 roku kończącym wojnę ze Szwecją miała zapewnić protestantom w Prusach Królewskich wolność religijną, co z czasem Brandenburgia zaczęła wykorzystywać do ingerowania w sprawy wewnętrzne Polski.  Nie ma wątpliwości, że władze Torunia działały opieszale w tłumieniu zamieszek, co mogło dać pretekst do interwencji. Czy opieszałość Rösnera wynikała z tego, że był nieudolny lub zwyczajnie źle życzył jezuitom, czy też jego działanie, a właściwie zaniechanie, było celowe, czyli był pruskim agentem? Pytanie pozostaje otwarte, nawet jednak jeśli przyjąć to drugie, to nie można wykluczyć, że był on patriotą toruńskim, a widząc, jak Rzeczpospolita chyli się ku upadkowi, przyszłość swego miasta widział w granicach rosnących w siłę Prus.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Dom rodzinny Ponurego czeka na gości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska