MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krowia zaraza

Artur Drożdżak
Przez żołądek do serca? Tą prostą zasadą kierowała się 29-letnia Aniela P. gospodyni domowa, matka 2 dzieci i właścicielka dwóch mórg ziemi w Łąkcie Górnej. Jednak właśnie takie kulinarne podejście do życia zaprowadziło kobietę na salę rozpraw krakowskiego sądu.

Afera mięsna wyszła na światło dzienne 15 czerwca 1919 r. po obiedzie, gdy wachmistrz z posterunku żandarmerii w Trzcianie zajrzał do karczmy, by przepłukać gardło szklaneczką zimnego piwa. Zamiast zapachu ulubionego trunku w nozdrza wpadł mu odór zgnilizny. Kierując się nosem dotarł do sieni karczmy, gdzie zastał 21-letniego rzeźnika Chaima L., który spod płaszczyka sprzedawał mięso z padłej krowy. I pobierał za 1 kg od 4 do 5 koron.

Jak zbadano krowa była własnością Anieli P., chorowała dłuższy czas na "nie wiadomo na jaką słabość", choć podejrzewano zapalenie płuc. Słaniającą się na nogach krasulę gospodyni sama dorżnęła. Dogadała się z Chaimem L., że on mięso z krowy sprzeda, ale nie w swojej jatce, lecz u kuzyna w karczmie w Trzcianie, bo tam zawsze tłoczno, a naród otumaniony alkoholem uwierzy w każdą bzdurę.

- Za takie tanie pieniądze można jeść mięso zamiast chleba- kusił Żyd bywalców knajpy. Gdy wpadł na procederze na miejsce ściągnięto tzw oglądacza mięsa, który uznał, że zarekwirowana wołowina nie jest do spożycia. Mięso było czerwone i śliskie, więc kazał je zakopać w ziemi. Nie uwierzył Żydowi, który przekonywał, że mięso nie jest zepsute, a tylko mokre, bo Aniela P. polała je wodą, gdyż miała mniemanie, że muchy nie siadają na mokrym.

Od tego mięsa pierwsza rozchorowała się gospodyni Maria M. Źle też się poczuł jej mąż Franciszek M., a listonosz Józef S. żalił się, że tak go w żołądku bolało, że gdy szedł z Łapanowa kilka razy musiał siadać przy drodze i wiadomo co robił w krzakach. Zużył w tym celu kilka liści łopianu, bo listów w nagłej potrzebie tknąć nie chciał.
Chaim L. potwierdził, że Franciszek M. kupił dla żony Marii M. 6 kg mięsa, a kucharka Agnieszka K. nawet większą ilość dla… posterunku żandarmerii w Trzcianie. Wojaki zjadły i nic nim nie było, wiadomo żołnierskie żołądki strawią wszystko: tłuste świńskie ratki, surowe bawole jądra, a nawet odgrzewaną po siedmiu dniach chińszczyznę. Gorzej było z państwem M.

- Żona ugotowała mięso na obiad i czuliśmy po zjedzeniu niesmak, było nam niedobrze, a po trzech godzinach ból żołądka, silne skurcze, wymioty - potwierdził Franciszek M. Żyd odpierał ataki: Słyszałem, że były dwa wypadki niedyspozycji, ale nie dlatego, że mięso było zepsute. Żona Franciszka M. po prostu się przejadła, a listonoszowi Józefowi S. zdawało się tylko przez chwilę, że czuje niedyspozycję, to była tylko sugestia- zeznawał rzeźnik. Uznano, że jest niewinny i tylko Aniela P. stanęła przed sądem

Sąd przyjął, że umyślnie dostarczyła Żydowi mięso z chorej krowy, a spożycie wołowiny mogło zaszkodzić zdrowiu ludzkiemu. I za to skazano ją na 4 dni aresztu i 200 marek grzywny. W skardze odwoławczej broniła się, że Franciszek M. najadł się mięsa z łakomstwa, "więc nic dziwnego, że nie przyzwyczajony mógł zwymiotować".

Podała troje świadków, którzy nie zgłaszali kulinarnych pretensji: Karolinę K., Albinę S. i Kunegundę U. - A czy mięso mogło komuś zaszkodzić może się wypowiedzieć tylko Zakład Badania Żywności, który był winien wydać miarodajne orzeczenie- argumentowała. Badania się nie doczekała, bo w czerwcu 1921 r. na mocy amnestii jej sprawę umorzono. Krowiego mięsa już więcej nie sprzedawała, przerzuciła się na drób. We wsi mówiono, że to dla jaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska