MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krnąbrny dozorca

Artur Drożdżak
Sprawa, który ujrzała światło dzienne w zimowy poranek 1938 roku w Bochni zbulwersowała miejscową społeczność na tyle, że jej finał miał miejsce w krakowskim sądzie. A poszło o to, że wściekły dozorca nakrzyczał na służące.

Władysław B., lat 51, syn Józefa i Anny, żonaty, zamieszkały w Bochni przy ul. Kazimierza Wielkiego 24 został oskarżony o to, że 21 stycznia 1938 r. w Bochni "w czasie strajku dozorców domowych rozpędzał służące, które zamiatały chodniki przy realnościach obrzucając je i ich chlebodawców różnymi wyzwiskami przez co zakłócił spokój publiczny".

Akta sądowe milczą, jakich wyrażeń użył wzburzony mężczyzna, by pozbyć się pań z miotełkami krzątającymi się po jego terenie, ale zapewne były to znane wszystkim dozorcom słowa na literę "s"., "p", "ch", "c" a zwłaszcza kilka razy powtarzane z dźwięczną intonacją obraźliwe wyrażenie na literę "k". W doniesieniu karnym napisano, że Władysław B. nie tylko obrażał, ale i dopuścił się rękoczynów, popychał służące, które 20 i 21 stycznia zamiatały teren koło realności. Powołano się na prawo o wykroczeniach, a zwłaszcza artykuł 28 rozporządzenia prezydenta RP, "kto krzykiem, hałasem, alarmem, wybrykiem zakłóca spokój publiczny temu grozi kara grzywny".

W przypadku Władysława B. było to 5 zł z zamianą na trzy dni aresztu. Tak surowo potraktował dozorcę starosta podczas rozprawy karno-administracyjnej. Mężczyzna wcale do winy się nie poczuwał. I jak przekonywał na rozprawie, że "tylko zwrócił uwagę zamiatającej służącej , by przestała to robić, bo jest strajk i może po głowie dostać". Zaprzeczał, by kogokolwiek bił, a zwłaszcza kobiety.

- Wykonywałem jedynie obowiązek związku delegatów odezwania się do zamiatającej chodnik, by się powstrzymała, bo jako łamistrajk doprowadzi strajkujących do przegrania. I wskutek tego kamienicznicy stróżom nie dadzą podwyżki, a tym samym stróże będą dalej w skrajnej nędzy - przekonywał. Czuł się skrzywdzony karą i dlatego wnosił o rozpoznanie sprawy przez sąd. Jako niepiśmienny wniosek podpisał trzema krzyżykami. I wygrał, bo krakowski sąd uznał jego rację i dozorcę uniewinnił od zarzutu. I dobrze zrobił. A wiele lat potem Stanisław Anioł, najsłynniejszy polski "gospodarz domu" z serialu Alternatywy 4, pokazał kto w tym kraju powinien rządzić i do tego najlepiej się nadaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska