MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krasula w opałach

Artur Drożdżak
Nie tylko wielkimi zbrodniami, bulwersującymi naród skokami na banki kasiarza Szpicbródki, ale też bardziej przyziemnymi sprawami zajmował się Sąd Najwyższy. Na przykład krasulą kupioną na targu w Chrzanowie.

Jak na jedną krowę sprawa sądowa, którą najpierw zajmował się Sąd Okręgowy w Krakowie, była prowadzona z dużym rozmachem. Na ławie oskarżonych posadzono aż pięć osób: Abrahama F., lat 69, kupca z Trzebini, 38-letniego Lewka F. z Przeciszowa oraz żydowską rodzinę G., czyli handlarzy Hirscha, Izaaka i Natana. Zarzucano im, że 12 maja 1920 r. w Chrzanowie "prowadzili handel łańcuszkowy przedmiotami zapotrzebowania, w szczególności zakupioną tego dnia krową", a po drugie, że "wykorzystując nadzwyczajne stosunki spowodowane stanem wojny żądali ceny oczywiście nadmiernej za przedmiot zapotrzebowania, a mianowicie krowę".

W listopadzie 1920 r. na rozprawie Abraham F., główny oskarżony, kupiec z 40-letnim doświadczeniem, nie przyznał się do winy, podobnie jak pozostali oskarżeni. Lewek F. się wypierał, by brał udział w kupowaniu, a tylko złapał na targu biegającą luzem krowę i założył jej postronek, za który dał 30 lub 50 koron, szczegółów już nie pamiętał.

Sąd przyjął, że winni są tylko dwaj handlarze - Hirsch i Izaak G. oraz Abraham F. Skazał ich na trzy tygodnie aresztu z jednym twardym łożem co tydzień oraz 200 koron grzywny. Lewka F. i Natana G. uniewinniono. Sąd ustalił, że krytycznego dnia krasula przechodziła z rąk do rąk jak ciepłe bułeczki. Najpierw Abraham F. za 10 tys. koron kupił ją od jednego gospodarza, po czym prędko sprzedał ją Hirschowi i Izaakowi G., a oni chwilę później już za 12 tys. koron wcisnęli ją innemu rolnikowi.

- Kupcy G. byli co prawda upoważnieni do handlu przemysłowego, ale dopuścili się handlu występnego, bo ich czynność pośrednicząca zmierzała jedynie do puszczenia krowy na pasek i uzyskania zarobku przez podbijanie ceny - argumentował sąd.
Handlarz Abraham F. nic nie wskórał przed sądem apelacyjnym więc przez adwokata Edwarda Lauba napisał kasację do samego Sądu Najwyższego.

- Krowę kupiłem za 10 tys. koron i sprzedałem z zyskiem 400 koron. Wszak to jest parodia zarobku, bo nie ma przemysłowca, który by pracował z zarobkiem 4 proc. - przekonywał. Żalił się, że "jest biedakiem doszczętnie zniszczonym wojną i jako 69-letni staruszek musi ciężko pracować, by liczną rodzinę wyżywić".
- Jadę więc z targu na targ, bez względu na pogodę i nadwątlone wiekiem i troskami zdrowie, by coś zarobić. Kupiwszy w Chrzanowie krowę musiałem ją z konieczności na tym targu sprzedać. Gdybym tego nie zrobił znalazłbym się w położeniu wręcz przymusowym, bo musiałbym krowę zabrać do Trzebini, zapłacić kilkaset marek poganiaczowi, zakupić po wysokich cenach karmę, bo paszy nie mam własnej - przekonywał. Sąd Najwyższy nie podzielił jego racji i kasację oddalił.

Gdy w marcu 1921 r. Abraham F. dostał wezwanie do odbycia kary poprosił krakowski sąd, by on i kupcy bracia G. mogli wyrok "odcierpieć w aresztach w Chrzanowie".
- Bo żony nasze będą się z nami łatwiej komunikować, a przez otrzymywanie od nas wskazówek odbywanie kary nie będzie miało wpływu na tok naszych interesów. Ponadto ze względu na stan zdrowia, wskazaną dietę i odpowiednie odżywianie mogłyby rodziny, w razie otrzymania zezwolenia, donosić nam od czasu do czasu pożywniejszą i odpowiednią dla nas strawę - pisał Żyd. Zgodę wydano, bo na taki kulinarny argument żaden sąd nie może być obojętny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska