Kraków: strażnicy miejscy skazani za pobicie

Oboje mają trzyletni zakaz pełnienia funkcji publicznych (czyli np. pracy w straży miejskiej) i kary więzienia w zawieszeniu. Wyrok jest nieprawomocny, jednak szef straży już zawiesił swoich podwładnych w czynnościach.

Miejsce zdarzenia: os. Zielone 6 w Nowej Hucie. Czas: 26 luty 2009 r. Bohaterowie: Tomasz S., były kaskader oraz strażnicy - 28-letni Paweł C. i 30-letnia Agnieszka M.-P., którzy interweniowali w związku z nieprawidłowym parkowaniem. Zaczęli spisywać numery aut.

- Oni tylko spisywać umieją - rzucił Tomasz S.

- Coś ci nie pasuje ? - zareagował strażnik.

- Ciąg się frajerze - usłyszał w odpowiedzi. Obrażony wyjął pałkę i zaczął zadawać nią ciosy Tomaszowi S. Uszkodził mu łokieć i obtłukł plecy. - To nie było kilka uderzeń pałką. S. mówił do strażnika miejskiego: "co ze mną robisz?", a on dalej go bił. To było zwyczajne lanie - tak opisywał to zdarzenie świadek, 49-letni Jan P., technik instalacji sanitarnych.

Paweł C. był jednak na tyle pewny siebie, że zgłosił policji, że to on został napadnięty i znieważony. Z Agnieszką M.-P. zapisali nieprawdę w notatniku służbowym - że musieli użyć pałek, bo zostali zaatakowani przez Tomasza S.

Sąd skazał Pawła C. na rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 1 tys. zł grzywny, a Agnieszkę M.-P. - na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 800 zł grzywny.

Szef straży miejskiej dodatkowo ich ukarał. - Od kilku miesięcy są zawieszeni w wykonywaniu czynności. W sprawie wyroku, po lekturze uzasadnienia orzeczenia podejmiemy decyzję, co dalej. W przyszłym tygodniu jesteśmy umówieni na rozmowę z tymi strażnikami - mówi Janusz Wiaterek, komendant SM.

Ci zaś konsekwentnie twierdzą, że są niewinni i zapowiadają odwołanie się od wyroku.

Tomasz S. miał też swój proces - został skazany za znieważenie Pawła C.