Nie do przejechania w godzinach szczytu jest ul. Prądnicka w kierunku Alej Trzech Wieszczów. Nie sposób szybko dostać się przez al. 29 Listopada do Szpitala Wojskowego przy ul. Wrocławskiej.
Kolejne newralgiczne punkty to ulica Opolska i rondo Ofiar Katynia.
Ciężko przedrzeć się karetkom na sygnale przez ulice Wielopole, św. Gertrudy czy Podzamcze. - Jesteśmy bezradni. Czasem ogarnia nas taka złość, że chce się wziąć cały sprzęt i biec do pacjenta - dodaje Zbigniew Grymek. - Dziś odległość 3-4 kilometrów pokonujemy w 15 minut. To stanowczo za długo - mówią kierowcy.
Ustawa o ratownictwie medycznym mówi, że dojazd do pacjenta ze stacji nie powinien przekroczyć 8 minut. To w Krakowie udaje się rzadko. Przemysław Guła, ekspert ratownictwa, radę widzi m.in. w szkoleniu z ekstremalnej jazdy po mieście i w motocyklach.
Korki w mieście, spowodowane ostatnimi remontami, jeszcze bardziej wydłużyły dojazd karetkom do pacjentów. Ale nie tylko one. Zdaniem kierowców, opóźnienia może spowodować także nowe zarządzenie dyrekcji Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Od 1 maja tego roku wprowadzono kontrolę eksploatacji pojazdów i zużycia paliwa. Ci, którzy nie zmieszczą się w ustalonych limitach, nadwyżkę płacą z własnej kieszeni. To nie zachęca do omijania korków dużym łukiem.
Sytuacja nie jest ciekawa. - Remont Długiej i zamknięcie Basztowej spowodowało olbrzymie korki przy Krowoderskiej. Zapchany jest pl. Biskupi, dojazd do szpitala Dietla czy św. Ludwika jest dramatyczny. By je ominąć "lecimy" Plantami między ławeczkami - opowiada Zbigniew Grymek, jeden z kierowców pogotowia.
Nie do przejechania w godzinach szczytu jest ul. Prądnicka w kierunku alej Trzech Wieszczy. Nie sposób szybko dostać się przez al. 29 Listopada do Szpitala Wojskowego na Wrocławskiej. Kolejne newralgiczne punkty to Opolska, rondo Ofiar Katynia. Ciężko jest przedrzeć się przez gigantyczny sznur samochodów na Wielopolu, Gertrudy, Podzamczu.
- Jesteśmy bezradni. Czasem ogarnia nas taka złość, że chce się wziąć cały sprzęt w ręce i iść na piechotę do pacjenta - dodaje Zbigniew Grymek. - Trasę 3-4 km pokonujemy w 15 minut. To stanowczo za długo. Dla pacjenta, którego życie jest zagrożone, liczą się sekundy - kwituje. Zdarza się, że pacjent zamiast pięciu minut, czeka na lekarzy dziesięć, piętnaście, a nawet dwadzieścia minut. Wedle Ustawy o Ratownictwie średni czas dojazdu karetki w mieście nie powinien przekraczać 8 minut. Nie zawsze się to udaje.
Kierowcy obawiają się, że czas dojazdu mogą wydłużyć wprowadzone kontrole zużycia paliwa. - Czy mamy jechać statycznie, bez gwałtownych hamowań, czy pruć co tchu do umierającego pacjenta, nie zważając na to, ile zużyje się paliwa? - zastanawiają się.
Barbara Grzybek-Korgól, rzecznik pogotowia, przekonuje, że nowe zarządzenie dyrekcji nie powinno wpłynąć negatywnie na pracę kierowców. - Priorytetowym zadaniem kierowcy jest dojechać w jak najkrótszym czasie do chorego, a nie oszczędzanie paliwa - zapewnia Grzybek-Korgól.
W kwietniu średni (nie maksymalny) czas dojazdów wynosił: ze stacji przy Łazarza - 6,5 min., Rynku Podgórskim - 9 min., Kościuszki - 9,5 min., Wyki - 8 min. - Oczywiście w poszczególne dni są dojazdy dłuższe, ponad 10-12 minut - podkreśla Barbara Grzybek-Korgól.
Można lepiej
Przemysław Guła, ekspert w ratownictwie medycznym:
Ustawa o ratownictwie mówi o tym, by dojazd do pacjenta nie przekraczał ośmiu minut. Ale kierowcy powinni dążyć do tego, by ten czas skracać. Dyslokacja stacji w Krakowie jest dobra. System informatyczny w pogotowiu też usprawnia pracę kierowców i ratowników. Nie wolno zapominać o organizowaniu systematycznych szkoleń dla kierowców z ekstremalnej jazdy po mieście. Dobrze, że w Krakowie działają wolontariusze - ratownicy na motorach i rowerach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?