Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: w Rynku mało światła na święta

Piotr Rąpalski
Rynek Główny  wygląda dość mrocznie, ale trudno dokładnie oświetlić największy plac miejski w Europie
Rynek Główny wygląda dość mrocznie, ale trudno dokładnie oświetlić największy plac miejski w Europie Andrzej Banaś
Porównujemy świąteczne dekoracje w centrach dużych miast Polski. Krakowski Rynek niestety wypada szaro. Na prowadzących do niego ulicach też jest ubogo.

W Warszawie na przecho-dniów spływają kaska-dy świateł. W Poznaniu na głównym placu w świąteczny nastrój wprowadzają mieniące się fioletowym światłem lodowe rzeźby. Wrocław przebja nas efektownością ozdób na ulicach prowadzących do centrum. Ale z Gdańskiem udało nam się wygrać w rankingu bożonarodzeniowych dekoracji.

W Krakowie skąpe świąteczne dekoracje pojawiają się znienacka. W mroku Plant i parków skradają się białe anioły, a na estakadzie nad al. 29 listopada niespodziewanie "wjeżdżamy" w choinkowy las. Pojawiające się w różnych punktach miasta światełka przypominają wprawdzie, że mamy święta, ale w przeciwieństwie do innych miast nie prowadzą centrum, w którym jest z reguły bożonarodzeniowy targ.

Przylegające do Rynku ulice: Floriańska, Szewska, Bracka, Grodzka i Sienna ozdobiono gwiazdami i śnieżynkami, między ścianami kamienic wiszą choinki. - Ale jest ich za mało. Na Szewskiej są trzy takie dekoracje, a mogłoby być siedem, bo tyle jest kabli powieszonych nad ulicą - zauważa Karolina Głąb, studentka Szkoły Muzycznej. - Jak oświetlenia jest mało to nie ma efektu. Lepiej już wtedy nic na nie nie wydawać. Szkoda, że taka ulica jak Sławkowska nie ma oświetlenia - dodaje Michał Mróz, taksówkarz.

Rynek Główny też słabo się świeci. Na dużych lampionach zainstalowano potężne "kielichy świetlne", ale zapomniano o... drzewkach. W minionych latach były przybrane drobnymi światełkami. Dziś straszą upiornymi gałęziami. Rynek jest duży, a świateł mało i mamy efekt pustki. Co więcej jest on potęgowany przez to, że pod Sukiennicami stoją rusztowania, dźwigi i kontenery robotników, które dalekie są od wytwarzania świątecznego nastroju. Sytuacje i klimat ratują drewniane kramy targów bożonarodzeniowych przybrane żywymi choinkami. - Oprócz standardowej dużej choinki nie ma na Rynku nic szczególnego, co by przykuło uwagę - komentuje Wojtek, kierowca meleksa. - Jeżdżę i widzę, że czegoś tu brakuje.

Tymczasem Warszawa bije po oczach blaskiem, na który wydano przez dwa lata aż 4 mln zł. Kaskady złotych świateł ciągną się przez 2 km. Prowadzą m.in. przez Krakowskie Przedmieściu i plac Zamkowy.

Poznań też pozytywnie zaskakuje. Lodowe rzeźby na głównym placu przedstawiają kozły, choinki, anioły, mikołaje. Oświetlone zostały też drzewa i lampy. Wszystko połączone jest "firankami" świateł, na których dodatkowo wiszą złote gwiazdy.

Najbardziej zbliżone do krakowskich są dekoracje we Wrocławiu. Na rynku stanęła potężna choinka przybrana w niebiesko-białe światełka. Wrocław przebija nas jednak efektownością ozdób na ulicach prowadzących do centrum. Potężne "tablice" ze świecącymi kolorowymi wzorami jedna za drugą tworzą coś w rodzaju zorzy polarnej nad głowami spacerujących.

Mizernie wypada za to Gdańsk. Kiedy w innych miastach, poza Warszawą, na dekoracje świąteczne trafiło ok. 1 - 1,5 mln zł, na Pomorzu wydano na nie zaledwie 263 tys. zł. Wystarczyło na choinkę na Długim Targu, dekoracji czterech drzew i oświetlenie paru ulic.

Kraków skąpe dekoracje w Rynku i jego okolicach tłumaczy "wyprowadzaniem świąt z centrum miasta". Przecież są one dla wszystkich. Oświetlono mosty Dębnicki, Grunwaldzki, Piłsudskiego i Powstańców Śląskich. Niemal na wszystkich rondach pojawiły się świetliste białe anioły - od lotniska w Balicach po plac Centralny. Z kolei świetlne fontanny wystrzeliły w miejskich parkach. - Rynek sam w sobie jest piękny. Ważne, że każdy kto będzie wjeżdżał do Krakowa od razu na rogatkach zauważy, że u nas są święta - mówi pani Katarzyna sprzedająca bombki na Rynku.

Borysław Czarakcziew, architekt przypomina sobie, jak w latach 90 ubiegłego wieku Kraków dekorowało "pospolite ruszenie". - Ludzie się dobierali i upiększali poszczególne ulice. Wtedy sam robiłem dekoracje na Siennej - opowiada Czarakcziew. - Teraz się to sformalizowało, trzeba przetargów, zatwierdzenia urzędników. Mamy jednak w Krakowie świąteczny nastrój. Tradycją stają się anioły. I bardzo dobrze. Szkoda tylko, że brak specjalnej imprezy, kiedy dekoracje są włączane, jak w Nowym Jorku, Londynie, czy Warszawie.

Jacek Stokłosa, plastyk miejski zaznacza, że mamy takie dekoracje, na jakie pozwala budżet. Problem widzi raczej w tym, że ogłaszany jest jeden przetarg na firmę, która zarówno zaprojektuje, jak i instaluje świąteczne ozdoby. - Sztuka i montaż powinny być rozdzielone. Wtedy pojawią się bardziej ciekawe i kreatywne wizje - twierdzi Stokłosa. - Nie ma jednak, co narzekać, bo dekoracje, które dziś ozdabiają miasto spełniają swoje zadanie, wprowadzając krakowian w świąteczny nastrój. Moim zdaniem najpiękniej przystrojona została ulica Sienna. Wiszą tam co prawda ozdoby, w jednym kolorze, ale mają za to bardzo ciekawe wzory. Warszawa wydała miliony, my o wiele mniej. Mimo to czuć w Krakowie świątecznego ducha - dodaje Jacek Stokłosa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska