Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Powrót uwodziciela. Groził i oszukiwał?

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Prokuratura oskarżyła Roberta W. o zagarnięcie 280 tys. złotych, pokrzywdzonej kobiecie wmówił, że jest znanym komornikiem. Rozwiedziony, bez majątku, bez zawodu, utrzymujący się z prac dorywczych - tyle w skrócie można powiedzieć o 39-letnim Robercie W. Można jeszcze dodać, że jest osobą o dwóch twarzach. Z jednej strony elokwentny, miły i szarmancki wobec kobiet, z drugiej zdolny do tego, by bez skrupułów wykorzystać słabości pań w różnym wieku. Teraz omotał kolejną ofiarę.

Z ustaleń krakowskiej prokuratury wynika, że Monikę B. poznał w kancelarii komorniczej. Podał wizytówkę i przedstawił się, jako Marcin B., czyli nazwiskiem łudząco podobnym do znanego komornika.

Kobieta nabrała przekonania, że jest przedstawicielem tej profesji. Nie miała pojęcia, że niedawno mężczyzna nazywał się Grzegorz A. i ma kilka wyroków na oszustwa. Przestępstw dokonywał we rodzinnym Toruniu, ale potem przeniósł się do Krakowa. Opisaliśmy w 2015 r. jego seksualne podboje i wyroki, jakie na niego zapadały. Dwa lata temu usłyszał wyrok półtora roku więzienia za grożenie mieszkance miasta bronią i wycięciem jej nerki. Tę karę cały czas odbywa.
Teraz ale okazało się, że ma więcej na sumieniu. Po poznaniu Moniki B. w lecie 2012 r. w kancelarii komorniczej „przypadkowo” spotykał ją niedaleko krakowskiego sądu, zaprosił do pobliskiej kawiarni, chętnie odwiedzanej przez prawników różnych profesji.

Interes z licytacji
W końcu zaproponował współpracę i przekonał, że będą się dzielili zyskami po wygraniu legalnych licytacji komorniczych.
Obiecał kobiecie, że będzie miała pierwszeństwo w zakupie wylicytowanych rzeczy. Tak się stało kilka razy. Kobieta przekazywała mu zaliczki na zakupy. Gdy zyskał jej zaufanie zaoferował mieszkanie za 280 tys. zł i tę kwotę mu dała.
Pokazał jej wcześniej akt notarialny, wypis z ksiąg wieczystych, dokumenty od poprzednich właścicieli, ale po finalizacji transakcji Monika B. niczego nie dostała do ręki.

Przekręt z lokalem
Gdy chciała wynająć kupiony lokal, okazało się, że to nie jest jej własność i nigdy nie był wystawiony na licytacji komorniczej. Gdy pokrzywdzona zażądała zwrotu gotówki Robert W. przystawił jej nóż do szyi i groził śmiercią. Monika B. do tej pory nie odzyskała swoich pieniędzy.

- Akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie skierowaliśmy do sądu - potwierdza Janusz Hnatko, rzecznik prokuratury. Robert W. nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień.

Prokuratura ciągle wyjaśnia sprawę innych pokrzywdzonych kobiet, które mężczyzna uwiódł, a potem wykorzystywał finansowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska