Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Matkobójca przeżył nawrócenie. Sąd skazał go na 14 lat więzienia

Artur Drożdżak
Oskarżony Adam K. przyznał się do winy i mówił, że chce odpokutować za zabójstwo. Przepraszał na sali rozpraw swojego brata, który nie krył, że przyjmie go pod swój dach, gdy odbędzie całą karę
Oskarżony Adam K. przyznał się do winy i mówił, że chce odpokutować za zabójstwo. Przepraszał na sali rozpraw swojego brata, który nie krył, że przyjmie go pod swój dach, gdy odbędzie całą karę Artur Drożdżak
14 lat więzienia za zabójstwo matki - taki nieprawomocny wyrok krakowskiego sądu usłyszał Adam K. W swoim ostatnim słowie na sali rozpraw szczupły, łysiejący 59-latek, inżynier o ponadprzeciętnej inteligencji, dramatycznie i ze łzami w oczach podsumował swoje życie. Opisał jak latami pogrążał się w alkoholowym nałogu i już nie potrafił inaczej żyć.

Od 17 roku życia wychowywał się bez ojca, a matka za pracą wyjechała do Katowic. Pił gdy jej nie było, pił, gdy wziął ślub i urodziły mu się dzieci. Pił, gdy żona wyjechała za chlebem do Włoch, pił też w słonecznej Italii, gdzie się przeniósł za życiową partnerką, co więcej zaczął tam sam produkować wino. Pił po powrocie do Polski, także wtedy, gdy rozstał się z żoną i został skazany za znęcanie się nad rodziną. Musiał wtedy opuścić wspólne mieszkanie, ale matka Mieczysława przyjęła go pod swój dach. Co więcej, w formie darowizny przekazała mu mieszkanie.

Zaczął wtedy szukać pomocy w poradni przeciwalkoholowej i uczęszczał na spotkania grup Anonimowych Alkoholików.

- Poczułem, że mam szansę odbić się od dna - Adam K opowiadał w sądzie. Poznał nową kobietę z grupy AA, planowali przyszłość, wspierali się. Znalazł pracę na stacji benzynowej przy ul. Mogilskiej i życie znowu miało dla niego sens. Wszystko runęło, gdy dowiedział się, że nowa kobieta nie jest mu wierna.

- Oszukała mnie, wykorzystała i porzuciła - mówił na sali rozpraw. Znowu zaczął pić i stracił wtedy pracę.

- To z powodu alkoholizmu, który jest nazywany chorobą wstydu, bo pijący ukrywają przed wszystkimi, że są uzależnieni. Ja ukrywałem - mówił.

W końcu nie wie jak to się stało, ale zabił mamę. Zadał jej jeden cios nożem w kuchni, a potem znowu pił. Mijały kolejne dni, a ona tam leżała.

- Wychodziłem z mieszkania, by kupować alkohol i jedzenie dla psa. Potem wyprowadziłem się do hotelu "Monika" i piłem. W sumie kilkaset butelek piwa. Pieniądze miałem, bo wziąłem z banku emeryturę mamy. Początkowo chciałem się zabić, skoczyć z budynku lub pod pociąg, ale uznałem, że to byłoby haniebne wobec mamy, która ciągle leżała w kuchni- nie krył. Gdy się skończyły pieniądze zgłosił się na policję.

- W areszcie jestem na przymusowej abstynencji. Zacząłem myśleć, że nie jestem niczego godzien, żałowałem, że nie ma kary śmierci. Zrobiłem sobie pętlę w celi, ale ją znaleziono podczas kontroli. Chciałem całkowicie zniknąć - łkał. Chodził kiedyś do kościoła, więc myślał, że po tym co zrobił mamie jest stracony.

- W areszcie ksiądz mi powiedział, że jeśli wierzę to zostanie mi wybaczone, nawróciłem się. Mama zawsze miała dwa życzenia. Powtarzała codziennie: Adasiu przestań pić i nawróć się do Pana Boga. Teraz wiem, że skoro nie jestem na wieki potępiony to warto powalczyć o swój wizerunek, o rehabilitcję. Chciałbym to zrobić dla mojej mamy, wynagrodzić jej to co zrobiłem -dodał.

- Nie wiem, czy to się uda, bo mam prawie 60 lat i czy tego dożyje. Przepraszam teraz moich bliskich, byłą żonę, dzieci, przyrodniego brata. To wszystko przez alkohol.

Sąd w uzasadnieniu wyroku zauważył, że 90-letnia Mieczysława K. zginęła od trzech, a nie jednego ciosu noża. Miała też rany obronne na rękach. Zdaniem sądu doszło do kłótni matki z synem, który zadał jej śmiertelne uderzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska