MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków ma plan, by sądzić się z rządem o 40 mln złotych

Piotr Tymczak
grafika: Grażyna Gajewska
Prezydent Krakowa stracił cierpliwość i już nie chce dopłacać do zadań, które powinien finansować rząd. Zastanawia się nad pozwaniem Skarbu Państwa o zwrot pieniędzy. Idzie o 40 mln zł, które rocznie Kraków musi dołożyć np. do zasiłków, pracy urzędu stanu cywilnego, czy ubezpieczania bezrobotnych.

Dla porównania, taką kwotę gmina wydaje co miesiąc na utrzymanie komunikacji.

Rządowi jako pierwszy sprzeciwił się pół roku temu burmistrz Brzegu (woj. opolskie). Musiał dokładać 100 tys. zł do funkcjonowania urzędu stanu cywilnego. Zredukował więc jego czas pracy o trzy godziny. - Mieszkańcy obsługiwani są normalnie, w pierwszej kolejności. Za to teraz mniej urzędników zajmuje się papierkową robotą, czyli pismami, których wymagają od nas urzędnicy z Warszawy - mówi Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu. Do sądu iść nie chce, bo wie, że proces potrwałby ze trzy lata. - I wiązałby się z dodatkowymi kosztami - mówi burmistrz.

Ale Kraków walczy o wiele większą stawkę, grube miliony. Co więcej, według ustawy samorządy mają pełne prawo iść do sądu jeśli nie otrzymują odpowiednich środków.

- Coraz trudniej tolerować sytuację, gdy musimy w pierwszej kolejności dokładać do zadań, które powinny mieć zapewnione w całości finansowanie z budżetu państwa - mówi Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Jego prawnicy sprawdzają ponadto, czy można się ubiegać o zwrot pieniędzy z danego roku budżetowego, czy również z lat ubiegłych. Prezydent na swoim blogu sugeruje nawet stworzenie koalicji samorządów w celu walki o takie pieniądze.

Co na to wojewoda, który reprezentuje rząd w Małopolsce? - Jesteśmy tylko pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy. Nie będziemy komentować sprawy - mówi Monika Frenkiel, rzecznik wojewody małopolskiego.

Co ciekawe, zgodnie z prawem samorządy nie powinny wydawać więcej na zadania zlecone niż tyle, ile zostanie im przekazane. Gminy jednak dokładają pieniędzy ukrywając te wydatki w innych działach budżetowych, by nie cierpieli mieszkańcy. Rząd przymyka na to oko. Kraków dopłaca też ok. 240 mln zł do rządowej subwencji na oświatę, ale jest to już zadanie własne gminy, więc pozwu w tym wypadku nie będzie. Radny PiS Józef Pilch popiera pomysł pozwania rządu, ale już radni PO ostrożnie komentują sprawę.

- Rozumiem, że prezydent musi dbać o interesy miasta, ale wygrany proces nie oznacza, że pieniądze dostaniemy - mówi Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu PO w radzie miasta. Dodaje, że rząd też zmaga się z kryzysem i stąd brak funduszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska