Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosarzyska. Nie chce opuścić rudery, prosi gminę tylko o naprawę dachu

Redakcja
Ludwik Barnowski chce, żeby gmina naprawiła przeciekający dach w domu, który wynajmuje. Burmistrz odmawia, bo jego zdaniem, budynek nie nadaje się do zamieszkania. Chce go wyburzyć.

Ściany pokryte grzybem, wilgoć i chłód - w takich warunkach mieszka 59-letni Ludwik Barnowski. Od 38 lat zajmuje budynek komunalny należący do gminy Piwniczna-Zdrój. Mężczyzna niedawno dostał propozycję przeprowadzki, bo burmistrz uzdrowiska, chce zburzyć mieszkalny barak, z którego przed laty korzystali pracownicy pobliskiego kamieniołomu.
- Nie chcę się stąd wynosić. Tutaj urodziły się i wychowały moje dzieci. To kawał mojego życia - mówi Ludwik Barnowski. - Niech mi naprawią dach. Resztą zajmę się sam.

Nieludzkie warunki
Pan Ludwik w budynku na terenie starego kamieniołomu zamieszkał w 1977 r. Dostał tu mieszkanie od gminy, po tym jak doszczętnie spłonął dom teściów, w którym mieszkał z żoną. Do baraku podpiął wodę. Łazienki nigdy nie mieli. Przez lata przyzwyczaił się do mycia w miednicy i korzystania z wychodka znajdującego się kilka metrów od budynku. - Nigdy nie żyłem w luksusie i go nie potrzebuję. A do tego miejsca czuję sentyment i chcę doczekać tu śmierci - wyznaje szczerze Barnowski. - Teraz burmistrz chce mnie stąd wykurzyć. Pewnie dlatego, że zacząłem się domagać naprawy przeciekającego dachu - podejrzewa Barnowski.
Mieszkaniec Kosarzysk za lokal komunalny płaci gminie miesięczny czynsz w wysokości 126 zł. Utrzymuje się z renty, którą otrzymał 12 lat temu, po zmarłej żonie. Na życie miesięcznie ma 750 zł. Przed laty pracował jako palacz, gdy zdrowie mu dopisywało imał się dorywczych prac na budowie. Teraz nie może podjąć zatrudnienia, bo cierpi na martwicę stóp.
- Nigdy nie prosiłem gminy o pomoc w utrzymaniu tego budynku. Ale teraz nie mam wyjścia, bo nie stać mnie na remont dachu - podkreśla pan Ludwik. - Jak dach będzie cały, to przestanie mi kapać na głowę. Przy pomocy dzieci i kolegów osuszę ściany i wymaluję.
Choć warunki, w jakich mieszka, niejeden uznałby za nieludzkie, to pan Ludwik nie chce się wyprowadzić. Żadne z trojga dzieci, które mają własne rodziny, nie może go przyjąć pod swój dach. Na propozycję gminy się nie zgadza.
- Nie będę spał na łóżku polowym w pokoju z jakimś obcym mężczyzną - wyjaśnia Barnowski.

Dążą do rozbiórki
O fatalnych warunkach, w jakich mieszka Ludwik Barnowski, wie dobrze burmistrz Piwnicznej.
- Oceniliśmy, że nie opłaca się remont tego baraku. Od lat nie zrobiono tam nic, a jego lokator też nie dbał o ten budynek - mówi Zbigniew Janeczek. - Obiekt grozi zawaleniem, dlatego chcemy, go wyburzyć.
Burmistrz podkreśla, że Barnowskiemu zaproponowano przeprowadzkę do mieszkania socjalnego znajdującego się w budynku na Hanuszowie.
- Luksusów tam nie ma, ale są podłączone media, jest ciepło i sucho - zapewnia Janeczek. - Jeśli do końca roku nie podejmie decyzji o przeprowadzce, to będziemy musieli zdecydować się na brutalne rozwiązanie, czyli nakaz eksmisji. Nie możemy brać na barki odpowiedzialności za życie tego człowieka, które w tym budynku jest zagrożone - dodaje burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska