Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kora: Znów czuję się jak debiutantka. To był dobry rok

Redakcja
Podobno ma wiele żyć. Koniec jednej epoki oznacza dla niej początek kolejnej. Czy lubi tę, która jest teraz? Z Korą rozmawia Maria Mazurek.

Kilka lat temu powiedziała Pani: "W latach 80. naród czekał na taką osobę jak ja. Teraz już nie czeka. Nie jestem głosem obecnego pokolenia". Nie zmieniła Pani zdania?
Zmieniłam. Ten rok dalece odświeżył moją publiczność. Na moich koncertach znów bawią się młodzi ludzie, którzy przecież - z racji swojego wieku - nie mają prawa znać mnie z czasów świetności Maanamu, przynajmniej nie bezpośrednio, nie z koncertów. To buduje, daje pozytywną energię, cieszy. Choć zdaję sobie sprawę, że wielu z nich polubiło mnie, bo często pokazuję się w mediach. A jeśli podobam im się w innej roli niż scenicznej, to też ich zaciekawia to, co mam do powiedzenia jako osoba śpiewająca, tworząca. Była pani na moim koncercie?

Byłam. To, co mnie na nim zaskoczyło, to odbiór Pani nowych piosenek. Myślałam, że ludzie przyjdą ze względu na stary, dobry Maanam. Tymczasem to przy "Ping Pongu" szaleli najbardziej.
To bardzo cieszy, tym bardziej że wracam do klubowych koncertów po kilku latach! Czuję się trochę jak debiutantka, tym bardziej że obok utworów z nowej płyty "Ping Pong" gramy te, których ja nie wykonywałam od ponad 20 lat. Mam na myśli piosenki z płyt "Mental Cut" i "Nocny Patrol", które powstały w pierwszej połowie lat 80. i nawiązują do trwającego wtedy stanu wojennego. A teraz jest okrągła, 30. rocznica tego wydarzenia. Chciałam ją w ten sposób uczcić.

Pani życie - nie wymyśliłam tego sama - to gotowy scenariusz na film. Chciałaby Pani, żeby taki powstał?
Ten pomysł pojawia się odkąd napisałam swoją autobiografię, czyli "Podwójną linię życia". Książka doczekała się trzech wydań i funkcjonuje na rynku wydawniczym już od 20 lat. Ale powiem tak: takie przedsięwzięcie filmowe jest niezwykle trudne. Jeśli dojdzie do skutku, będę się cieszyć. Jeśli nie - trudno.

Takie filmy toczą się na ogół wokół jakichś kluczowych momentów. W przypadku Pani filmu jakie to byłyby wydarzenia?
Na pewno nie zabrakłoby tam tego, co wydarzyło się w 80 roku - występu w Opolu i pierwszej płyty Maanamu, bo to dla każdego artysty jest niesamowite wydarzenie. Ale chciałabym też, żeby taki film był mocno osadzony w realiach historycznych, społecznych. Bo zaledwie rok po naszym sukcesie wprowadzono przecież stan wojenny. My żyliśmy w tym czasie, bardzo świadomie to przeżywaliśmy, to wpływało na naszą muzykę - płyty "O!", "Mental Cut", "Nocny Patrol" odnosiły się przecież do tych przeżyć.

Dość odważnie, jak na tamte czasy. Skończyło się zakazem obecności w mediach.

Życie osobiste, życie kraju, polityka, sprawy społeczne i wreszcie nasza twórczość - to wszystko się nakładało, przenikało wzajemnie, wpływało na siebie. Euforia nadziei, Solidarność z prawdziwego zdarzenia, ale też te mroczne czasy drugiej połowy lat 80., które zakończyliśmy płytą "Się ściemnia". Po prostu historia. To wszystko działo się na naszych oczach, my również się rozpadaliśmy - aż w końcu się rozpadliśmy.

Nie na długo. Zeszliście się w 91 roku, żeby ponownie rozejść się pięć lat temu. Żałuje Pani tej decyzji?
Nie, bo jest nowa energia, nowi ludzie, płyta, którą lubię i którą słuchacze lubią. Przez kilka lat szukałam, trochę błądziłam, zastanawiałam się, co dalej. Ale było warto.

Pani wydaje się bardzo szczęśliwa w Krakowie.
Przecież tu się urodziłam, tu wychowałam, nawet mam tu mieszkanie. Warszawę, w której teraz mieszkam, też kocham. Natomiast to są dwa kompletnie inne miasta!

W czym tkwi ta różnica?
Podam pani prosty przykład: poszłam ostatnio na spacer po Kazimierzu. Na każdym kroku spotykam dziesiątki znajomych. Pytam ich: co robicie? A oni, że właśnie tak siedzą sobie cały dzień na kawie. Totalne slow motion, siedzą sobie jak we Włoszech. Kawiarenka za kawiarenką, jedna obok drugiej, restauracyjki. W Warszawie czegoś takiego nie ma - wszyscy są tam niesamowicie podporządkowani pracy. Tu wszędzie jest blisko, wszędzie da się dojść - w Warszawie przedostanie się z jednej dzielnicy do drugiej to wyprawa. Brakuje tylko ludzi, których już tu nie ma. Nie ma już mojej rodziny, nie ma moich przyjaciół z Piwnicy pod Baranami i z Krzysztoforów, nie ma tych środowisk.

Jest za to nowa Kora. Bo Pani podobno ma wiele żyć. Jedna epoka się kończy, zaczyna kolejna. Raz lepsza, raz gorsza. Teraz jest ta dobra?
Zdecydowanie. I oby trwała jak najdłużej.

Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska