Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komendant Dyba: Musiałem wybrać między pracą w policji a rodziną. I wybrałem rodzinę

Maria Mazurek
Inspektor Wadim Dyba
Inspektor Wadim Dyba Fot. policja
Ostatni weekend obfitował w trzy trudne dla policji zdarzenia: na pętli tramwajowej w Mistrzejowicach dwóch bandytów zaatakowało nożem 18-latka, podczas pościgu za pseudokibicem policjant musiał w samoobronie użyć broni, a ratownicy w karetce zatruli się czadem. Komendant krakowskiej policji, mł. insp. Wadim Dyba, od czwartku praktycznie nie wyszedł z pracy. W ten sam weekend jego chora, trzyletnia córka, trafiła w ciężkim stanie do szpitala. To był dla niego impuls: odchodzę z pracy.

Czytaj także:

W środę w komendzie przy ul. Siemiradzkiego władze policji, straży miejskiej i pożarnej oraz prezydent miasta pożegnali Dybę i przywitali nowego komendanta, insp. Andrzeja Płatka (dotychczasowego szefa olkuskich policjantów).

To na tym spotkaniu insp. Wadim Dyba łamiącym się głosem wyjaśnił, czemu odchodzi: - Nie uciekam, bo nie mam od czego. Ta praca to moja wielka pasja. Ale cały weekend z niej nie wyszedłem. Moja córka trafiła w ciężkim stanie do szpitala, a ja dotarłem do niej dopiero w poniedziałek. Zrozumiałem wtedy, że muszę wybrać. Tak wygląda nasze życie. Nie da się osiągać dobrych wyników, nie spędzając w pracy mnóstwa czasu. A wtedy ciężko dbać o rodzinę.

Choć współpracownicy Dyby wiedzieli, że ma chore dziecko, które często leży w szpitalu, nagła decyzja komendanta ich zaskoczyła. Zdziwienia nie kryje nawet komendant małopolskich policjantów, nadinsp. Mariusz Dąbek: - Umówmy się, to jest młody człowiek, z ogromnym potencjałem i dużym doświadczeniem. Miał dobre wyniki. To nie był ostatni szczebel jego kariery. Pewnie gdyby zdecydował się zostać w policji, awansowałby dalej. Szkoda, że odchodzi taki fachowiec.

Nadinsp. Dąbek twierdzi, że próbował skłonić Dybę do zmiany decyzji. Bezskutecznie. - To dla mnie zła wiadomość, ale przyjmuję ją z szacunkiem. Pokazał, że przedkłada wartości rodzinne nad karierę. A to postawa godna podziwu - kwituje komendant.

Jak absorbująca jest praca policjantów, doskonale pamięta poprzednik Dyby, Wacław Orlicki, który trzy lata temu wystąpił o przejście na emeryturę. - Najpierw pracowałem osiem godzin. Potem, zostając zastępcą komendanta, po 12. A kiedy zostałem szefem krakowskich policjantów, pracowałem już po 14-16 godzin na dobę. Bywało, że i przez trzy dni nie wychodziłem z pracy. Udało mi się od tego odciąć. Teraz wiodę spokojne, szczęśliwe życie - tłumaczy.

O tym, że decyzja Dyby była odważna, mówi też st. bryg. Ryszard Gaczoł, komendant krakowskiej Straży Pożarnej. - Kierowanie instytucją, w której pracuje dwa tysiące ludzi, to na pewno nie jest praca na osiem godzin. Dyba nie chciał oszukiwać ani rodziny, ani służby. Rozmawialiśmy o nim z żoną i zgodnie uznaliśmy, że to była odważna, godna podziwu decyzja.

W podobnym tonie wypowiada się Adam Młot, szef krakowskich strażników miejskich. - Wiedziałem, że Dyba ma kłopoty z dzieckiem, bo ściśle współpracowaliśmy. Ale gdy w poniedziałek dowiedziałem się o jego odejściu, to było dla mnie spore zaskoczenie. Szkoda mi doświadczonego fachowca i po prostu dobrego człowieka - kwituje.

Na wczorajszej uroczystości ciepłych słów dla mł. insp. Dyby nie szczędził też prezydent miasta, Jacek Majchrowski. - Doprowadził do zmniejszenia przestępczości, skrócił czas dojazdu do interwencji. Przyczynił się do tego, że Kraków stał się bezpieczniejszym miastem - mówił.

Na razie insp. Dyba chce całkowicie poświęcić się rodzinie. Komendant Dąbek twierdzi jednak, że będzie przekonywał go, aby wrócił do policji na mniej absorbujące stanowisko.

***

Kiedyś mężczyźni nie zdecydowaliby poświęcić pracy dla swojej rodziny

Często się zdarza, że mężczyzna rezygnuje z pracy dla rodziny?
Według stereotypu to decyzja raczej "kobieca". A w każdym stereotypie jest trochę prawdy. Rzeczywiście, to kobiety częściej są w stanie poświęcić się rodzinie. Są "wyposażone" w coś, co bardzo im taką decyzję ułatwia - instynkt macierzyński. Ale głębokie przemiany społeczne, które zaszły przez ostatnich 20 lat w naszym społeczeństwie, sprawiają, że teraz coraz częściej i mężczyźni angażują się w rodzinne sprawy.

Komendant nie był w stanie i pracować, i dbać o rodzinę tak, jak by chciał. Dzisiejsze czasy zmuszają do takich wyborów?
Nam się wydaje, że to znak naszych czasów, bo w PRL-u, który pamiętamy, pracowało się mniej; łatwiej było obowiązki godzić. Ale we wcześniejszych ustrojach ludzie też harowali jak dziś, od rana do nocy. Tylko wtedy mężczyźni raczej by nie wpadli na pomysł, aby zamienić to na życie rodzinne. Teraz więcej z nich, tak jak komendant, może uznać, że rodzina jest ważniejsza.

***
Komentarz: Taki wybór to mocny wybór
W wydanym ostatnio przez Komendę Główną podręczniku policjanci zostali poinstruowani: nie ośmieszajcie kolegów, którzy biorą urlop rodzicielski. No tak, bo policja to przecież miejsce dla twardzieli, którzy nie płaczą, nie rozczulają się nad rodziną. Nad problemy osobiste przekładają stopnie, broń, "męskie" zadania. O tym, że mundurowi naprawdę tak myślą, najlepiej świadczy fakt, że trzeba ich z tego myślenia wyprowadzać. Tym większy szacunek dla Dyby, który miał odwagę stanąć przed swoimi podwładnymi i powiedzieć im szczerze: "Rodzina jest dla mnie ważniejsza". Komendancie, nie każdy by się na to zdobył.
Maria Mazurek

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska