MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca rozbił przystanek

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Mieszkańcy Stróżówki, Mszanki i Zagórzan mówią zgodnie: - To, co na co dzień przeżywamy, to prawdziwy koszmar. Boimy się wyjść na ulicę, do sklepu po zakupy. Truchlejemy, gdy na przystanek w oczekiwaniu na autobus wychodzą nasze dzieci i wnuki. Wszyscy mieszkają wzdłuż drogi wojewódzkiej, przy bardzo ostrym zakręcie. Właściwie nie ma tygodnia, by pędzący drogą szaleniec nie wyleciał z zakrętu.

Mieszkańcy truchleją przed każdym wyjściem na drogę wojewódzką 977 Gorlice. - Zawsze kończy się to tak samo. Rozpędzone auto wpada w mostki prowadzące do naszych domów albo zatrzymuje się na ogrodzeniach - mówi Bogumiła Haluch, jedna z mieszkanek. - Najgorzej jest jednak wtedy, gdy z wielką siłą samochód zostaje wyrzucony na drugą stronę ulicy i wpada wprost na przystanek autobusowy - dodaje.

Tak było w ubiegły czwartek, gdy kierowca zatrzymał się na znaku drogowym symbolizującym przystanek, tuż koło miejsca oczekiwania pasażerów na autobus. - Było tuż po siódmej rano - mówi Agata Wenc. - W roku szkolnym o tej porze w samej budzie przystankowej i wokół niej stoi zwykle około 20 osób, głównie dzieci i młodzieży. Ja codziennie dojeżdżam stąd z dziećmi do szkoły. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdybyśmy były wówczas na przystanku - mówi.

Czwartkowe zdarzenie to nie ostatnie, o jakim mówią mieszkańcy. W sobotę w południe w fosie przy przystanku wylądowały dwa samochody, w niedzielę wieczorem - kolejny. Gdy w piątek spotykamy się przy ruchliwej drodze wojewódzkiej na granicy Stróżówki i Mszanki, mieszkańcy wspominają ostatnią z kolizji. Nie wiedząc jeszcze, że w weekend dojdzie tam do kolejnych trzech.

Z drogi prosto w mostek albo w ogrodzenie - Wczoraj w tym miejscu mężczyzna wypadł z zakrętu, uderzył w nasz mostek i zatrzymał się tuż przed przystankową wiatą, na znaku drogowym - opowiada o czwartkowym zdarzeniu Bogumiła Haluch, mieszkająca niemalże na wprost miejsca, gdzie zatrzymuje się autobus. - Było tuż po siódmej rano. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby trwał akurat rok szkolny i gdyby na przystanku, jak zwykle o tej porze, stała grupka dzieci - dopowiada jej mąż Zbigniew.

W weekend w tym miejscu doszło do kolejnych trzech zdarzeń. W sobotę koło południa w rowach przy przystanku wylądowały dwa samochody. W niedzielę wieczorem kobieta wioząca dwójkę małych dzieci wypadła z zakrętu z taką siłą, że wyłamała betonowy słup telekomunikacyjny. - Gdyby tu było przejście, już dawno byśmy je zablokowali, na znak protestu i w obawie o życie nasze i naszych dzieci - dopowiada mieszkający w pobliżu Grzegorz Stec.

Na granicy Stróżówki i Mszanki nie ma właściwie tygodnia bez kolizji. Mieszkańcy mówią, że po remoncie drogi wojewódzkiej przez jakiś czas sytuacja się uspokoiła, bo wykonawca w miejscach zakrętów zastosował specjalną, antypoślizgową warstwę ścieralną asfaltu.

Ta pewnie już dawno się zużyła, bo wystarczy tylko odrobina deszczu i mieszkańcy wiedzą, że znów ktoś wyląduje autem w rowie albo na przystanku.

Rozbijają się o wiatę lub znaki drogowe. - Doszło tu nawet do sytuacji, gdy samochód wjechał centralnie w przystanek, rozbijając metalową wiatę w drobny mak - dopowiada Grzegorz Stec.

W tym czasie na przystanku czekał niepełnosprawny syn jednej z mieszkanek Stróżówki. - Chłopak długo nie mógł dojść do siebie, bał się wychodzić na przystanek, a nawet z domu - opowiada Alina Gajda, sąsiadka rodziny. Sama codziennie odwozi do szkoły i przedszkola siedmioletnią córkę Maję i 4-letniego syna Kacpra.

- Na razie moje dzieci są zbyt małe, by samodzielnie mogły korzystać z komunikacji. Z czasem zajęcia w szkole będą zaczynać i kończyć o różnych porach, pewnie odmiennych od moich czy męża godzin pracy. Wtedy będą skazane na powrót do domu autobusem. Nie chcę myśleć o tym, że będą musiały czekać na tym feralnym przystanku - dodaje pani Alina.

Policja wie tylko o dwóch przypadkach

Bogumiła Haluch twierdzi, że koszmar tej części mieszkańców Stróżówki i Mszanki nie skończy się, dopóki na drodze nie pojawią się bariery energochłonne. O zamontowaniu tych decyduje zarządca drogi, w tym przypadku Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie.

O stosowną opinię w sprawie zwykle pyta się w lokalnej jednostce policji. - Kłopot tylko w tym, że w naszych statystykach od początku roku figurują tylko dwa zdarzenia w tym miejscu. Z ostatniego czwartku i niedzieli właśnie - mówi Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.

Najpewniej wszystkie pozostałe, o których mówią mieszkańcy i na dowód których wskazują zdjęcia, nie zostały zgłoszone policji. Potwierdza to pan Zbigniew Haluch: - Jeśli kierowcy nic się nie dzieje, po prostu wygrzebie się z rowu i jedzie dalej. Po bardziej uszkodzone samochody przyjeżdżają lawety. Żaden kierowca sam nie zgłosi zdarzenia, bo wie, że czeka go mandat - tłumaczą.

Mandaty nie są dobrym straszakiem

Grzegorz Szczepanek mówi, że nie tędy droga do bezpieczeństwa w tym miejscu. - Jeśli nawet mieszkańcy napiszą wniosek do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie, choćby o montaż barier energochłonnych, to zarząd zwróci się do nas o analizę miejsca zdarzeń. My, zgodnie z danymi, jakie posiadamy, nie będziemy w stanie wykazać, że to miejsce szczególnie niebezpieczne. Mamy wiedzę o dwóch zdarzeniach z tego roku, a podobno było ich tam kilkanaście - dodaje mundurowy Szczepanek.

Według policji, dwie ze zgłoszonych kolizji spowodowane były niedostosowaniem prędkości do panujących warunków jazdy. Kierowcy otrzymali mandaty - 220 i 300 złotych.

Rzecznik prasowy zarząd- A przecież oznakowanie w tym miejscu jest właściwe. Jest informacja o niebezpiecznych zakrętach, ale również o śliskiej nawierzchni po opadach deszczu - tłumaczy Roman Leśniak, główny specjalista ds. organizacji i informacji publicznej Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie.

Remont jeszcze przed końcem roku u ma dobrą wiadomość dla strapionych mieszkańców. - Jeszcze w tym roku przeprowadzona będzie modernizacja odcinka drogi wojewódzkiej 977 Moszczenica - Gorlice na odcinku 4,6 km. Wykona ją lokalna firma Godrom. Remont ma zakończyć się 28 października 2016 i będzie kosztował 3,1 mln złotych - tłumaczy pan Leśniak.

Zarząd Dróg Wojewódzkich zapewnia, że na krętym odcinku tej drogi wykonana zostanie tzw. nawierzchnia SMA, czyli o dużej zawartości grysów, która zapewnia lepszą przyczepność, a przy tym jest bezpieczniejsza. - To dobra wiadomość, ale czy ostatecznie rozwiąże nasze problemy? - zastanawia się Grzegorz Stec.

Mieszkańcy Stróżówki, Mszanki i Zagórzan twierdzą, że szansy na załatwienie swoich problemów tym razem nie zaprzepaszczą. - Skoro remont jeszcze nie ruszył, to spróbujemy ponegocjować w sprawie wspomnianych barier. Mamy zdjęcia i mnóstwo dowodów na to, że mieszkamy w niebezpiecznym miejscu. Chcemy coś zmienić, zanim dojdzie tutaj do prawdziwej tragedii - tłumaczy Alina Gajda.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska