MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jego ciocia narażała życie, by ocalić w czasie wojny Żydówkę z córeczką

Halina Gajda
Halina Gajda
brak
Jacek Kosiba z rąk prezydenta Andrzeja Dudy odebrał medal przyznany jego zmarłej cioci, Marii. Znalazł się w gronie kilkunastu rodzin z Gorlic, które wykazały się tak wielkim bohaterstwem.

Maria Pyka, gorliczanka, doskonale zdawała sobie sprawę, co grozi jej, gdy wyjdzie na jaw, że przetrzymuje w domu żydowską rodzinę. Nie kalkulowała, że kiedykolwiek przyniesie jej to chwałę, nie mówiąc o pieniądzach. Po prostu wiedziała, że tak trzeba. Był sierpień 1942 roku, gdy w Gorlicach Niemcy zaczęli likwidację getta. Sala Erenreich i jej dwuletnia córeczka Marysia uciekły.

- Koło domu mojej cioci Marysi była niewielka, porośnięta krzakami górka. Gdy przechodziła obok niej, usłyszała płacz dziecka. Podeszła bliżej. Zobaczyła śmiertelnie przerażoną kobietę, która tuliła do siebie małą dziewczynkę, próbując ją uspokoić - opowiada rodzinną historię Jacek Kosiba, siostrzeniec pani Marii. - Sala postawiła wszystko na jedną kartę, poprosiła ciocię o pomoc - dodaje.

Z getta transport szedł do obozu w Bełżcu
Ponad siedemdziesiąt lat po tych wydarzeniach Maria Pyka została odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Uroczystość odbyła się w łańcuckim zamku. - Ciocia Pykowa była bliźniaczą siostrą mojej mamy, Zofii Kosiby, z domu Nowak. Mieszkała naprzeciwko cegielni Wrońskich w Stróżówce. Dzisiaj to ulica Okulickiego - opowiada pan Jacek. - Dlaczego Sala przyszła do cioci, nie wiem, być może przez przypadek, wiem jednak, że się znały. Pewne jest to, że Sala doskonale zdawała sobie sprawę, co się wokół niej dzieje - dodaje.

Z kart historii miasta wynika, że od czerwca 1942 r. zaczęła się systematyczna likwidacja getta gorlickiego. 12 lipca wywieziono do pracy w Zakładach Lotniczych w Mielcu około trzystu młodych i zdolnych do pracy Żydów oraz grupę około 150 osób do obozu koncentracyjnego w Płaszowie.

Miesiąc później Niemcy rozstrzelali około dwustu mieszkańców getta. 19 sierpnia okazał się ostatnim w jego historii - wagonami wywieziono około dwa i pół tysiąca Żydów do obozu w Bełżcu. Wydarzyła się wówczas rzecz bez precedensu. Kolejarze, korzystając z chwilowej nieuwagi Niemców, otworzyli jeden z wagonów, z którego uciekła około czterdziestoosobowa grupa Żydów. Być może w niej była właśnie Sala.

Fałszywe dokumenty bramą do życia

Pani Maria zabrała do siebie Salę i jej córkę. - Okna domu wychodziły na ulicę, więc z daleka widziała zbliżające się osoby. Była do tego stopnia ostrożna, że nie pozwoliła wejść nawet teściowej. Po prostu, gdy ją widziała, wychodziła przed dom, zamykając za sobą drzwi na klucz. Teściowa wypomniała jej to na łożu śmierci, ale ciocia Maria nawet wtedy nie przyznała się, dlaczego tak się zachowywała - wspomina dalej pan Jacek.

Maria Pyka działała w ruchu oporu. Jej znajoma Wanda Pełka pracowała wówczas w Biurze Pracy w Gorlicach. Poprosiła ją więc o załatwienie fałszywych dokumentów dla Salki i jej córki na wyjazd do pracy w Niemczech. Udało się.

- Ciocia poszła z Salą do urzędu po owe dokumenty. Żydówka rozpłakała się, że jakoby zgubiła dowód osobisty - wspomina dalej. Pani Pełkowa, która wszystko wcześniej ukartowała, zasugerowała Sali, by wyszła na korytarz, że może gdzieś jej wypadł. - Oczywiście papiery „znalazły się” gdzieś na posadzce. Dzięki nim obie Żydówki wyjechały do Niemiec, gdzie przetrwały wojnę - dodaje. Warto tu dodać, że w 1986 roku Instytut Yad Vashem nadał Wandzie Pełce tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata.

Po wojnie, w 1945 roku, Sala wróciła na rok do Gorlic. Mieszkała u Weroniki Nowak, mamy Marii Pykowej. Chciała odszukać męża, rodzinę, dawnych znajomych. Okazało się, niestety, że w mieście nie ma już nikogo. Z wdzięczności za pomoc przepisała Marii Pykowej pole uprawne w Stróżówce. Sala odnalazła w końcu męża, który przebywał już w Izraelu. Wyjechała do niego, ale kontakt z gorliczanką utrzymywała przez wiele lat. Zresztą do Gorlic trafiały paczki wypełnione czekoladą, pomarańczami, kawą i innymi luksusowymi, jak na powojenne czasy, towarami. - Ciocia dzieliła się nimi z całą rodziną - dodaje pan Jacek.

Może uda się jeszcze raz nawiązać kontakt
Po wojnie Sala była w Polsce raz. - Spotkała się z ciocią na rok przed jej śmiercią. Podkreślała, jak wielkie znaczenie w jej życiu ma ta znajomość - opowiada dalej pan Jacek.

Maria Pyka zmarła w 1987 roku. Salę o śmierci powiadomiła mama pana Jacka - Zofia. W odpowiedzi dostała wzruszający list.
„Ten świat, w którym teraz żyjemy, jest okrutny i jeden drugiego chce połknąć, bo nikt nie jest zadowolony z tego, co ma. Dlatego, gdy spotyka się ludzi, którzy zawsze są gotowi pomóc, to ciężko znaleźć słowa, ażeby wyrazić uczucia” - pisała Sala.

Ona też już nie żyje, nie wiadomo, co dzieje się z jej córką, Marysią. - Teraz, gdy odebrałem to odznaczenie, postanowiłem, że napiszę list do ambasady Izraela, dołączę dokumenty, które mam. Być może na podstawie strzępków informacji uda się jakoś dotrzeć do rodziny Sali. By wiedzieli o odznaczeniu, by wiedzieli, za czyją to wszystko sprawą - mówi cicho pan Jacek.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska