Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja nie śpiewam, ja charczę

Ja charczę
Wojciech Matusik
Dużo o: pierwszej płycie, ryzyku i piciu. Mniej o: kobietach, marzeniach i małym piwku. Z Andrzejem Grabowskim w dniu premiery krążka "Mam prawo... Czasami... Banalnie" rozmawiają Katarzyna Kachel i Anna Górska.

Przed rozmową:
Tu w Cafe Foyar też się nie pali?

Nie. Wkurza to Pana?
Okrutnie.

Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)

Ale możemy zaczynać?
Niech będzie.

Często Pan ryzykuje?
Całe życie.

Opłaca się?
Czasem tak, czasem nie.

Pierwsza ryzykowna decyzja, jaką Pan podjął?
Egzamin do szkoły teatralnej.

Płyta jest kolejną?
A tego to jeszcze nie wiem.

Jak Pan myśli, kto ją kupi?
Kilku moich przyjaciół i większość moich wrogów.

Puszczałyśmy w redakcji - podobało się!
A co wam mieli powiedzieć?

Pan za to mówi: jak chcesz, to słuchaj, jak nie, to nie. Prowokacja?
Ja, drogie panie, już nie prowokuję. Za stary na to jestem.

Dziwne. Mówi Pan, że nie umie śpiewać, potem nagrywa płytę z 13 kawałkami i twierdzi, że to nie prowokacja?
To jest zwykłe charczenie.

Po co Pan w takim razie charczy?
Bo mi w duszy gra.

A może znudziło się Panu aktorstwo?
Pewnie, bo to strasznie nudny zawód. Głupi jak but.
Denerwował się Pan przed premierą?
Nie. Jak ludzie będą słuchać, to dobrze, jak nie, to nie.

Nie marzy się Panu dobre miejsce na liście przebojów w Trójce?
Już tam byłem. 27 tygodni z piosenką "Jestem jak motyl". W tym dwa tygodnie na pierwszym miejscu. Strasznie mnie to zaskoczyło.

Lubi Pan siebie słuchać?
Nienawidzę!

Nigdy Pan nie śpiewa?
Chyba że przy wódce, ale tak przecież każdy głupi potrafi.

I w co Pan wtedy idzie?
W arie.

Taki Andrea Bocelli wtedy z Pana.
Prawie (śmiech).

Charczenie spodobało się kompozytorom?
Stwierdzili, że to jest najbardziej wartościowe na płycie. Przecież dziś można każdego nagrać i tak powyciągać, że będzie idealnie brzmiał. Tylko po co? Ja śpiewam brudno, jak przy papierosie, czy whisky i tak ma być.

Co było najtrudniejsze podczas nagrań?
Trzeba pokornie zaakceptować to, co się nagrało. I ja poko rnie czekałem aż mi powiedzą: wystarczy, koniec! Właściwie to czekałem na to słowo już od samego początku (śmiech).

Który kawałek był najtrudniejszy?
(Andrzej Grabowski myśli)

Pewnie Pan powie, że wszystkie były łatwe.
Nie, nie. Nie były. Nagrać 13 piosenek to nie jest tak raz, dwa. Ja, który tego nigdy nie robiłem (z wyjątkiem dwóch piosenek na płycie ku pamięci Himilsbacha i Maklakiewicza), dużo się w trakcie nagrywania musiałem uczyć. I ostatnie piosenki, które nagrywałem, szły mi już o wiele lepiej niż te pierwsze.

Pan lubi weselsze czy smutniejsze piosenki?
Pewnie, że smutniejsze.
Bo?
Bo nie jestem Ferdynand Kiepski.

Nawet by nam to przez myśl nie przeszło.
Ale jakby czasem przeszło, to odpowiedź już znacie.

Ta płyta to było małe piwko? (Od red. tytuł piosenki, którą śpiewał kiedyś Grabowski).
Hanka Banaszak, nienawidząca wywiadów, była kiedyś męczona przez jednego dziennikarza: przygotowałem tak świetne pytania, że będzie pani zachwycona - namawiał. No i pierwsze brzmiało: czy w pani magicznym domu mieszka mysz (śmiech). To był koniec wywiadu.

Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)

(śmiech)... Zrozumiałyśmy. Dobrze, że to nie było nasze pierwsze pytanie...
...Bo wiedzą panie, dziennikarze czasami chcą tak "inteligentnie" mi dopiec i dają takie tytuły recenzji z moich filmów czy przedstawień: "Grabowski kiepsko zagrał", albo "Niekiepsko, panie Andrzeju" i wydaje im się, że są tacy dowcipni i błyskotliwi, że rany boskie.

Wszystkie piosenki są pisane dla Pana?
Wszystkie.

Są o Panu?
Są o przemijaniu, marzeniu, przerwanych rozmowach...

Czyli trochę o Panu.
Są też o karuzelowym i orangutanie.

Śpiewa Pan: Mam prawo do takich kilku zdań. Ta jest o kim?
To są moje pytania do Pana Boga.

A męska rozmowa z telewizorem?
Już mnie panie denerwują.

Ale ogląda Pan?
Wiadomości oglądam.

Fuszerka?
Jest w polityce, to nie brakuje jej w telewizorze.

Wiadomości z Krakowa Pana interesują?
Byleby to nie były plotki.
A to, kto wygra wybory?
W Krakowie zawsze jest dziwnie. Wieczorem wygrywa Kracik, rano Majchrowski. Wieczorem ten pierwszy jednak mówi butnie (choć wyniki dopiero sondażowe): czas Majchrowskiego minął.

Coś z krakusa Panu zostało?
Bardzo dużo. Nie lubię np. piwa, bo potem trzeba chodzić do toalety, a każda złotówka jest dla mnie droga.

Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)

Jest Pan prowincjuszem czy mieszczuchem?
Myślę, że bardziej prowincjuszem. W każdym razie kocham prowincję. Żyłem w dużych miastach, ale teraz robię wszystko, żeby z tego miasta wyjść, żeby mieć wreszcie święty spokój.

Ma Pan w sobie niespełnione marzenia?
Zawodowych nie mam, o prywatnych nic wam nie powiem.

Kiedyś marzył Pan o komarku.
A dziś mam duży motor i okazało się, że to też nie o to chodzi (śmiech).

A o co chodzi?
Lepiej było mieć jednak kiedyś małego komarka, niż dziś duży motocykl.

Pan ma smutne życie?
Myślę, że całkiem normalne.

Nas na każdym kroku ludzie nie zaczepiają.
To macie szczęście.

Nazwisko życia nie ułatwia?
Pewnie wiele rzeczy udało mi się przyspieszyć, ale nigdy nie wchodziłem bez kolejki do urzędu. Nie starałem się.

Wracając do ryzyka. Ślub z młodą kobietą był ryzykiem?
Jak każdy ślub.

Co Pan gada!?
Panie są mężatkami?

Jedna.
No to pani wie sama.

W momencie ślubu byłam przekonana, że to najbardziej świadoma decyzja.
I właśnie takie myślenie jest najbardziej ryzykowne.

Opłaciło się?
Panie chyba myślą, że głupi jestem i odpowiem.

Głupi nie, ale czasami udaje Pan chama.
Nie udaję, ja po prostu nim bywam, tak jak i chamscy bywają dziennikarze. Bo jeśli ktoś mnie pyta: jak panu teraz z młodą kobietą w łóżku, to co mogę odpowiedzieć? Mówię: odpieprz się człowieku i tyle.

Pan nie lubi rozmawiać o życiu prywatnym?
Nie lubię.

Niekiedy Pan robi wyjątki, np. dla Playboya.
Eee, co ja tam naopowiadałem? O paru pijaństwach zaledwie. A to, że ja się lubiłem napić wódki, to każdy wie.

Lubiłem?
Broń Boże abstynentem nie jestem, nadal lubię się napić. Wódka nigdy mi zresztą w życiu nie przeszkadzała. Byłem bardzo zabawowym człowiekiem, więc nie mogę nagle opowiadać, że studiowałem z wielką przyjemnością w szkole teatralnej i uczyłem się pilnie przedmiotów teoretycznych i praktycznych.

Pan sobie bimbał.
I to dosłownie. Koledzy po zamknięciu akademika spuszczali mnie na pasku z okna po wódkę.

Ciężkie życie?
Nie, chętnie bym wrócił do czasu spuszczania na pasku.

Byle nie był amerykański, bo tamten przecież pękł (śmiech). Chce się Panu palić?
Jeszcze jak.

I co będzie?
(Grabowski do kelnera: - U was się nie pali? - Nie - mówi kelner. - To co państwo robicie z takimi, którzy łamią zakaz palenia? - Jeszcze takiego nie było. - O, to będę pierwszy - mówi Grabowski i zapala papierosa)

Często Pan łamie zakazy?
Często. W studiu telewizyjnym też palę.

Zobacz także: Kibice Wisły i Cracovii na obozie przetrwania (ZDJĘCIA)

Przekracza Pan prędkość?
Pewnie. Każdy przekracza, inaczej by go ci z tyłu rozjechali.

Na harleyu też?
One nie jeżdżą tak prędko.

Pan jest zadowolony z życia.
Na pewno gdy będę umierał, stwierdzę, że wczorajszy dzień był lepszy od dzisiejszego.

A dzisiejszy jest lepszy niż wczorajszy?
Pod jakim względem?

Jest Pan spełniony, szczęśliwy, zadowolony?
Trochę jestem.

Gdzie Pan będzie za parę lat?
Dokładnie nie wiem. Może w grobie?

Czuje się Pan tak staro?
Młody przecież nie jestem.
Ale płytę się Panu jeszcze nagrać chciało.
A bo jestem mało asertywny i mnie namówili koledzy.

Nie dla pieniędzy?
Nie.

Z próżności?
Jak powiem, że nie, to wyjdę na durnia, który się kreuje na człowieka, co to nie jest próżny. Każdy jest, więc i ja. Tym bardziej że aktorzy mają tej próżności w cholerę.

Czego Pan nie robi dla pieniędzy?
Nie zagrałbym na przykład w filmie o Lepperze, według scenariusza napisanego przez członka Samoobrony.

Ale u Feela Pan wystąpił. Lubi go Pan?
Ja go w ogóle nie znam. Wiem tyle, że był popularny. W sumie to ja sam nie wiem, po co się zgodziłem. Pewnie przez to, że jestem mało asertywny.

Ale Pan sprawdził wcześniej, co to za muzyka?
Nie.

Aha. Ale efekt końcowy się Panu podobał?
Nie widziałem. Ale za to odmówiłem udziału w musicalu, który ma robić Rubik.

Mamma mia?
Chyba taki to był tytuł.

Dlaczego?
Bo jestem leniem i nie zgłupiałem jeszcze na stare lata. Niech sobie panie wyobrażą, że włóczę się po całej Polsce i klaszczę!?

W reklamie też się Pan nie zgodził zagrać.
Tak, ale nie dlatego, że uważam reklamę za coś gorszego. Wręcz bardzo chętnie bym zagrał i zarobił duże pieniądze, tyle że nie w każdej. A to, co mi zaproponowano, to było zwykłe naciągactwo. Pomyślałem sobie: dlaczego mam to robić i promować coś, co jest po prostu oszustwem.

To Pan jest dobrym człowiekiem.
Ja jestem dobrym człowiekiem?!

A nie?
To dopiero na Sądzie Ostatecznym się dowiem.

Czym nas Pan następnym razem zaskoczy? Wystąpi Pan w tańcu z gwiazdami?
Broń boże.

Ale dzwonili z TVN?
Tak z obowiązku. Mówili: wiemy, że pan odmówi, ale tak dzwonimy. No to ja odmawiałem, a oni mi bardzo za to dziękowali.

Szkoda.

Po rozmowie:

Pan szybko autoryzuje?
Bardzo.

Dużo Pan wycina?
Bardzo.

To, czego Pan nie powiedział?
Nie, to co powiedziałem też.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Okolice Krakowa: usiłował uprowadzić 9-letnią dziewczynkę
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska