Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hulk zobaczy, jak gra twardy góral z Łącka

Łukasz Madej
Damian Zbozień, wychowanek Zydrama Łącko, a potem piłkarz m.in. Sandecji N. Sącz czy Legii Warszawa, zagra teraz w rosyjskim Amkarze Perm.
Damian Zbozień, wychowanek Zydrama Łącko, a potem piłkarz m.in. Sandecji N. Sącz czy Legii Warszawa, zagra teraz w rosyjskim Amkarze Perm. fot. kow
Damian Zbozień, wychowanek Zydrama Łącko, a potem piłkarz m.in. Sandecji N. Sącz czy Legii Warszawa, zagra teraz w rosyjskim Amkarze Perm. Zbozień podpisał umowę ważną do czerwca 2016 roku. Ostatnie dwa lata spędził w Piaście Gliwice. To właśnie tam Marcin Brosz zrobił z niego prawego obrońcę (wcześniej grał jako stoper).

Za często w łąckiej kapeli "Ciupaga" to Pan teraz nie pogra.
No nie (śmiech). Już ostatnio nie było z tym dobrze. Miałem ciężko z czasem, a chłopaki tak poszli do przodu, że trudno byłoby mi na skrzypeczkach za nimi nadążać. Straty wielkiej jako zespół na pewno nie poniosą, ale szkoda, że teraz rzadziej będę ich oglądać.

Na reklamę pod Uralem koledzy za to mogą liczyć?
Jak najbardziej. Nawet ostatnio się śmiałem, że im tam jakiś koncert załatwię. Kto wie, może się uda.

Nie uwierzę, że nie sprawdzał Pan, jakie mrozy w dalekim Permie panują zimą.
Jasne, że sprawdzałem. Generalnie wszystkie informacje o tym mieście starałem się znaleźć w internecie. Dużo rozmawiałem też z Jankiem Golem, który gra przecież w Amkarze. Temperatury? Nie przerażają mnie. Mrozy w Rosji są bardzo duże, ale w Permie będziemy dopiero na początku marca, a wtedy jest tam z reguły około zera stopni. W moim Łącku temperatury bywają dużo, dużo niższe. Teraz cały czas mój nowy zespół przygotowuje się w Turcji. A tak w ogóle, to wyjechałem grać w piłkę, a wszystkie inne rzeczy są dla mnie na drugim miejscu.

Jak tam nauka rosyjskiego?
Podstawami zająłem się na pierwszym obozie. Teraz "jadę" już ze wszystkimi pomocami. Ostatnio kupiłem sobie dwa kursy. Wziąłem się ostro za naukę, bo chcę w Permie żyć normalnie, a nie koczować. Co prawda, z angielskim nie mam problemów, ale nie wszyscy tam mówią w tym języku. A ja nie lubię, jak ktoś przyjeżdża do obcego kraju i siedzi cichutko, bo nie może się dogadać. To nie w moim stylu.

Transfer z Piasta Gliwice do klubu z bogatej europejskiej ligi to pewnie też skok na kasę.
Co takiego?

OK, zapytam inaczej - gra w Amkarze z całą pewnością oznacza duży przeskok finansowy.
Hmm, czy duży? Dla mnie kosmiczny. Nie ma co tego nawet ukrywać. W Piaście nie zarabiałem kokosów. Chcę być dobrze zrozumiany - mam oczywiście na myśli porównanie do innych piłkarzy, bo odnosząc do normalnego życia, to w Gliwicach były bardzo duże pieniądze. Biorąc jednak pod uwagę zarobki w Legii Warszawa czy innych naszych topowych zespołach, to na pewno do tej pory moje wypłaty nie były zbyt okazałe.

Teraz dorówna Pan pod tym względem piłkarzom Legii, Lecha Poznań czy Wisły Kraków?
Wiem, że chodzą różne plotki. Na pewno teraz będą bardzo duże kwoty. Jak duże? Nie zdradzę. Nie ma na to szans. Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Chcę jednak podkreślić, że kiedy pojawił się temat przenosin do Amkara, to o finansach nie rozmawialiśmy w ogóle. Od razu powiedziałem, że strasznie mi zależy, żeby tam pojechać. Dla mnie jako piłkarza to bardzo duża szansa. Mam 25 lat. Jeszcze się nie ożeniłem, nie mam dziecka, więc to taki idealny moment na wyjazd. Niczym nie ryzykuję. Pieniądze nie odgrywały głównej roli.

Ale nie ma nic w tym złego, że człowiek nimi się sugeruje.
Nie ma. Kiedy zobaczyłem kontrakt, aż mi się "micha" uśmiechnęła. Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że nie jestem mega szczęśliwy. Jeśli doceniają twoją pracę, możesz zarobić kilka razy więcej... Każdy byłby na moim miejscu w siódmym niebie. Sportowo też zyskuję bardzo dużo. Nie wyjeżdżam do ligi, której nikt nie zna, żeby tylko zarobić.

Z oddalonego o trzy tysiące kilometrów Permu będzie bliżej do reprezentacji Polski niż z Gliwic?
Zdecydowanie. Asystent Adama Nawałki - Bogdan Zając, był na naszym sparingu w Turcji. Mówił, że jestem w orbicie zainteresowań. Porozmawialiśmy, a teraz muszę ciężko pracować i kiedyś wymarzone powołanie do kadry przyjdzie.

A tam numerem jeden na Pana pozycji jest Łukasz Piszczek z Borussii Dortmund.
Łukasz jest kilka albo kilkanaście poziomów wyżej ode mnie. Ma niepodważalną pozycję, ale myślę, że o drugie miejsce można walczyć. W Rosji stanę się lepszym piłkarzem. Wierzę w siebie. Jestem przekonany, że dzięki ciężkiej pracy dostanę szansę. Będę mógł się sprawdzić przeciwko takim piłkarzom jak Hulk (Zenit Sankt Petersburg zapłacił za niego ok. 55 mln euro-red.)

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska