Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Druć: urodziłem się pod zasraną gwiazdą...

Redakcja
Henryk Druć to przewrotny człowiek. - Urodziłem się pod zasraną gwiazdą - mawia
Henryk Druć to przewrotny człowiek. - Urodziłem się pod zasraną gwiazdą - mawia Jan Hubrich
- Nie studiowałem, bo za głupi jestem. W wojsku, gdyby był niższy stopień od szeregowca, na pewno bym go miał. Od czasów wojaków Mieszka I nie było gorszego żołnierza ode mnie. Wiem, że nic specjalnego w życiu nie osiągnąłem, ale znam swoją wartość i wiem, że wyżej tyłka nie podskoczę - mówi przewrotnie Paulinie Raczkowskiej znany krakowski antykwariusz i chodząca legenda Krakowa Henryk Druć

Czytaj także: Kraków: były przeor kradł?

Żeby zostać antykwariuszem trzeba mieć pecha - tak mawia żona pana Henia, Helena Druć. Antykwariat plus starość równa się same problemy. Nawet wtedy gdy miejsce ma swoją wielowiekową tradycję i mnóstwo miłośników.

Ulica św. Tomasza. Środek dnia. Do antykwariatu trafiam przez przypadek i już mi trudno stamtąd wyjść. Magia tego miejsca sprawia, że mogę tam przesiadywać godzinami i słuchać opowieści najbardziej znanego krakowskiego antykwariusza - pana Henia. Opowieści często przerywanych.

- Dzień dobry, panie Heniu! Ma pan "Historię sztuki polskiego renesansu''? - pyta go student. Pan Henio kiwa głową. - Tak, dawaj pan 50 zł i idź pan w cholerę. - Oj, panie Heniu, mam tylko 30, oszczędzać muszę - mówi klient. - To dawaj pan 40 - niecierpliwi się antykwariusz. - To ja przyjdę innym razem i się potarguję - student zmierza w stronę wyjścia. - No dobra, dawaj pan te 30 i idź pan sobie - uśmiecha się pan Henio.

Targowanie się to jego żywioł. Jak mówi - nie sztuka wycenić, sztuka sprzedać. Często sprzedaje książki po 5-10 zł, mimo że są warte 30. Obrusza się, kiedy ktoś od razu przystaje na podaną cenę bez próby jej obniżenia.

Grał tu Paderewski, zachodził Wyspiański

Grał tu swój koncert Ignacy Paderewski i Antoni Rubinstein. Tu zachodzili Henryk Sienkiewicz, Stanisław Wyspiański i Tadeusz Boy-Żeleński. Założony w 1870 roku przy ul. Floriańskiej 7 przez Stanisława Andrzeja Krzyżanowskiego antykwariat, szybko przeniesiony na Rynek Główny 36, stał się miejscem rozwoju polskiej kultury.

Firma Krzyżanowskich była też jedną z największych i najważniejszych spośród tych zajmujących się wydawaniem nut i książek. Z biegiem lat coraz bardziej podupadała, z konieczności przenosząc się wpierw na ul. Szczepańską 5, potem na pl. Szczepański 2, by w końcu osiąść na ulicy św. Tomasza 26. I tu jest do dziś, choć problemy zostały. Mimo trudności państwo Druciowie jednak nie wyobrażają sobie, by zajmować się czymkolwiek innym niż prowadzenie antykwariatu. - To moje ukochane miejsce, zawsze przychodzę tu z radością, punktualnie na 10. Nigdy się nie spóźniam, choć najbardziej w świecie lubię spać. Och, jak ja kocham spać! - uśmiecha się.

Jest gadułą i trudno czasami mu przerwać. - Wie pani, gdy odbębniałem służbę wojskową i miałem do wyboru lecieć na randkę z dziewczyną 5 km, to ja wolałem zostać w jednostce i się porządnie wyspać. Dziewczyny nigdy mnie nie interesowały - wyznaje.

Cmentarzysko książek i szpital samotnych

Pan Henio rzadko kiedy siedzi w antykwariacie sam. Co chwila przychodzi a to znajomy dziennikarz, a to jakiś profesor. Pojawiają się również starzy klienci, pamiętający antykwariat z czasów, kiedy był jeszcze na pl. Szczepańskim.

Pan Henio sadza gości na chybotliwych stołeczkach, sam opiera się o regały, częstuje pyszną kawą i prowadzi ze znajomymi wielogodzinne dysputy. Czas zaczyna rządzić się swoimi prawami. Nim się człowiek spostrzeże, już jest 18 - czyli godzina zamknięcia. Rozmowy milkną, wszyscy rozchodzą się do domów, by następnego dnia znów zapukać do zakurzonych drzwi przy św. Tomasza 26.
To miejsce można by, poza cmentarzem zapomnianych książek, nazwać szpitalem dla samotnych dusz. Dla ludzi, którzy mimo zdobytych tytułów czy pozycji, mimo często licznej rodziny czują się osamotnieni, nie odnajdują się we współczesnym zabieganym świecie.

Jest to też szpital dla wszystkich potrzebujących - czy to grosza na przeżycie kolejnego tygodnia, czy to rozmowy, powiewu starych dobrych czasów, czy po prostu obecności drugiego człowieka.
Przychodzi do pana Henia na przykład bezdomny z wyboru, człowiek inteligentny, z dobrej rodziny, posiadający rozległe majątki ziemskie, który jednak woli żebrać i spać pod gołym niebem. Raz pojawia się elegancki mężczyzna, ucieszony jak dziecko, by zakomunikować, że sprzedał dom i może już kupić mapę Polski z XVIII wieku za 30 tys. zł.

Czasem odwiedza to miejsce stary dziennikarz. Śpiewa z panem Heniem rosyjskie pieśni. Drą się wniebogłosy, aż się ludzie oglądają na ulicy, a pani Helena patrzy na nich z politowaniem. - Klientów mi odstraszacie! Starzy a głupi! - karci ich.

Czytaj także: Mroczna strona Krakowa

Kot sarmata, żona despotka

Gdy żona wychodzi, pan Henio mówi szeptem. - Ponad 40 lat się z nią męczę. Szlachcianka, psia mać - puszcza do mnie oko. - Kiedy jej raz wytknąłem, że gdy ktoś rozumu nie ma, to i herbem nie nadrobi, o mało mnie nie zabiła. Siekierą żem się wybronił - gdy widzi moją minę, mruga i śmieje się serdecznie.

Poznali się w księgarni. - Ja książkę kupowałem, a ona stała za ladą. Tak jakoś przypadliśmy sobie do gustu. Potem zaczęliśmy pracę w antykwariacie S. A. Krzyżanowski, zaprzyjaźniliśmy się z właścicielką, wnuczką założyciela, i gdy ona już nie miała środków na prowadzenie tego punktu, przejęliśmy go. Żona jest od tego czasu moją szefową. Żona - szefowa - proszę zobaczyć cóż to jest za połączenie. - Despotka straszliwa - dodaje jeszcze. - Ale dobra kobieta. Nie żyjemy tak jak inni ludzie, dla nas najważniejsze jest wspólne życie. Mamy kota, ha, to dopiero sarmata! On zimnego jajka nie zje, trzeba mu podgrzewać. Jest też pies. A pies jak pies - głupi po prostu - uśmiecha się.

Dobry z niego człowiek

Pan Henio jest dobrym człowiekiem. Takie ma o sobie zdanie. Nigdy nikogo nie skrzywdził, pomaga biednym, choć sam nie jest bogaty. Mówi: - Pieniądze mnie nie interesują, mam co zjeść, mam w co się ubrać i mam dach nad głową - czego więcej potrzeba?

Mnie również nie omija hojność pana Henia. Oddaje mi za symboliczną złotówkę album starego Krakowa i nuty z 1906 roku z autografem autora. - Podoba się pani? To proszę wziąć, ale w zamian dać mi złotówkę. Żona mówi, że nic nie można oddawać darmo - musi być choć ten grosz na szczęście. Tu go będę nosił, w kieszonce - mówi dobrotliwie staruszek.

Gdyby wygrał w totolotka 17 milionów, prawie wszystko by rozdał. Pani doktor, co mu oczy leczy, dałby coś - nie jakieś 200 zł, ale parędziesiąt tysięcy. Również swojej dawnej nauczycielce od polskiego i rodzinie. Sobie by tylko milion zostawił i wykupił ten lokal, aby antykwariat mógł spokojnie działać. I nasprowadzałby wreszcie książek, o których wspominają mu klienci. Gdy pytam, kim chciałby być, gdyby nie był panem Heniem, odpowiada rozmarzony. - Rewolucjonistą. Chciałbym oczyścić kraj ze zdrajców - mówi.

Mówią o nim Żyd

- Wie pani, mówią o mnie Żyd z placu Szczepańskiego. Czy wyglądam? To określenie wymyślili chyba inni antykwariusze, ale żalu nie mam - mówi. Co będzie dalej z antykwariatem, kto go przejmie? - Kto to wie? Trzeba mieć wszechstronną wiedzę, znać trochę łaciny, trochę greki, niemieckiego, angielskiego, być obeznanym w geografii, historii i sztuce, kojarzyć najważniejszych twórców zarówno beletrystyki, jak i literatury naukowej czy specjalistycznej - wymienia.

No i wiele się nie zarobi. Dla pana Henia to jednak nieistotne. - To małe pomieszczenie droższe mi od wszystkiego - zdradza. To jest tak naprawdę mój dom, moja historia i moja przeszłość. Tu pewnie umrę.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska