Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorliccy legioniści o wolną Polskę walczyli w okopach na Wołyniu

Andrzej Ćmiech
68 ochotników z Gorlic trafiło do legionów już po pierwszym werbunku w sierpniu 1914 roku. Historie tych, którzy brali udział w operacji wołyńskiej, znamy z pamiętników Tomczyńskiego.

Był lipiec 1916 roku. Wojciech Tomczyński, gorliczanin walczący w największej bitwie Legionów Polskich pod Kostiuchnówką, pisał, że gdy żołnierze polscy byli już blisko Rosjan, nagle padły strzały. W tłum poleciały ręczne granaty. Rosjanie nie zdążyli się wycofać.

„Już wpadliśmy na nich - tu i ówdzie krzyk mordowanych, reszta się poddaje. Ogólny entuzjazm i uciecha. Zajęliśmy okopy i strzelamy za uciekającymi. Mimo to sytuacja się pogarsza. Wysłane patrole donoszą, że nasz I baon został otoczony. Myszkowski daje rozkaz do odwrotu. Ja idę na samym końcu, a wtem trzask - czuję silne uderzenie w prawą rękę. Ręka złamana, ale nie ma czasu na sentymenty, więc biorę prawą rękę w lewą, abym jej gdzie nie zgubił, i w nogi za swoimi” - czytamy w pamiętniku Tomczyńskiego.

Udało się. Polacy przeprawili się jeszcze na czas przez most. Gorliczanin pożegnał się z kolegami i około północy wymaszerował do dywizyjnego szpitala.

Udany werbunek

Wybuch I wojny światowej zastał gorliczan przygotowanych do walki o niepodległość Polski. Już pod koniec sierpnia 1914 r. utworzono w mieście Komisariat Wojskowy, na którego czele stanął inż. Adam Kowalewski oraz Konstanty Laskowski. Komitet ten wydał odezwę wzywającą ochotników do wstępowania w szeregi tworzącego się oddziału. Zgłosiło się ponad stu ochotników. Z nich wybrano najbardziej przydatnych do służby wojskowej i odesłano ich do zorganizowanego naprędce obozu werbunkowego. W budynku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” zostali przebadani, wyposażeni w sprzęt wojskowy i przeszkoleni. Stamtąd też 13 września 1914 r., po uroczystym pożegnaniu na dworcu kolejowym w Gorlicach, 68 ochotników wysłano pod dowództwem Wojciecha Kołodziejskiego do Krakowa. Byli wśród nich m.in. Julian Jamrowicz, Wojciech Tomczyński, Józef Smoluchowski, Kazimierz Włodek, Leopold Prokop, Stanisław Szymczyk, Stanisław Stawiarski, Władysław Stępkowicz, Ludwik Grąglowski, Jan Woźniak, Stefan Lipiński, Czesław Stachnik.

Pod koniec września 1914 r., ze względu na zbliżające się do Gorlic wojska rosyjskie, druga grupa licząca 38 ochotników zasiliła naprędce obóz szkoleniowy Legionów Polskich w Choczni pod Wadowicami. Wśród nich byli m.in. Karol Jamro, Kazimierz Przybylski, Michał Firlit czy też Jan Walenty Klimkowicz - zamordowany w 1940 r. w Katyniu.

Ponowna działalność werbunkowa do Legionów Polskich wznowiona została w naszym mieście po przełamaniu frontu pod Gorlicami. Rekruci zostali wcieleni do III Brygady Legionów, zasilając 6. pp.

Pocałunek wojny

Pierwsi gorliccy ochotnicy zostali wcieleni przede wszystkim do 1. Pułku Legionów i złożyli przysięgę 23 września 1914 r. na Błoniach w Krakowie. Chrzest bojowy przeszli w bitwie o Laski pod Iwanogrodem (Dęblinem - przyp. red.).

„We wsi byli kozacy, którzy po wymianie strzałów z naszymi strażami przednimi, cofnęli się do lasu za wsią. My dostaliśmy rozkaz okopania się i rozpoczęła się bezwładna strzelanina, która zamieniła się powoli w bitwę na dobre. Był to mój chrzest bojowy. Mogę się jednak pochwalić, że uczucie strachu było mi zupełnie obce” - wspomina Wojciech Tomczyński.

Gorliczanin pisał też, że zapach prochu rozgrzewał tylko krew w żyłach, a świst pierwszych kul budził raczej zaciekawienie młodych żołnierzy niż ich obawę.

Pierwsi ochotnicy z Gorlic zostali wcieleni do 1. Pułku Legionów, który po reorganizacji w grudniu 1914 r. stał się I Brygadą Józefa Piłsudskiego. W jej szeregach brali oni udział w wyprawie kieleckiej, bitwach pod Nowym Korczynem, Opatowcem, Krzywopłotami, Łowczówkiem, walkach pozycyjnych nad Nidą i Konarami oraz bitwach pod Garbowicami, Ożarowem, Tarłowem, Urzędowem, Babinem, Jastkowem i Czepielami.

Wielu gorlickich ochotników, szczególnie tych z drugiego rzutu trafiło do 3. Pułku Legionów, a potem do II Brygady Legionów. Zostali oni skierowani w Karpaty i toczyli ciężkie boje w 1914 r. pod Rafajłową, Mołotkowem, Zieloną i Nadwórną, a w 1915 r. brali udział w kampanii besarabsko-bukowińskiej, walcząc pod Sadogórą, Rarańczą i Rokitną.

Bronią były kołki z płotu

Jesienią 1915 r. Legiony Polskie - prowadząc zacięte walki - dotarły na Wołyń w okolice rzek Stochód i Styr. Tam po raz pierwszy od początku wojny spotkały się wszystkie trzy legionowe brygady, które prowadziły działania wojenne pod wspólną komendą. Pobudowano silnie umocnione okopy.

„Istny labirynt ganków, chodników, betonów i trawersów” - pisze Wojciech Tomczyński. - „Aby tutaj nie zbłądzić, są wszędzie napisy, np. ulica Piłsudskiego, Berbeckiego itd. Zasieki z drutu kolczastego są nadzwyczaj silne, za nami o 30 kroków jest II linia okopów, a o 1000 kroków III linia. Za I linią są olbrzymie granatniki mogące imponować swoim ogromem i siłą. W okopach, co 50 kroków karabin maszynowy obetonowany i zamurowane kartaczownice, czyli działka piechotne”.

Walki z Rosjanami były bardzo zacięte. Szczególnie te w okolicach Kołków nad Styrem. Jak zażarte, niech świadczy jeden z opisów zawarty w pamiętniku: „Mochy (Rosjanie - przyp. red.) wleźli z boku w nasze okopy. Dwóch z naszej kompanii wzięli do niewoli, dwóch zakuli bagnetami, a reszta uciekła, jak kto był, po większej części bez karabinów. Ubiegliśmy jakieś 500 kroków - zjawia się major Wyrwa i wszystko wstrzymuje - ci, co nie mieli karabinów, powyrywali kołki z płota, a Wyrwa komenderuje: Chłopcy, za honor II-go baonu! Naprzód marsz! Kule świszczą koło uszu jak osy - biegniemy - hurra! Mochy w nogi, a co zostało, za uszy wyciągamy z okopów [...] Na prawo nie ma nikogo i Mochy zachodzą nas z boku. Ubili nam kapitana Orwida, ranili ppor. Rapida i wielu innych. Źle. Wyrwa daje rozkaz do kontrataku. Więc jeszcze raz hurra! Wzięliśmy do niewoli batalion Moskali i natłukliśmy moc”.

W szeregach 4. kompani 6. pp. III Brygady Legionów na Wołyniu walczył Jan Sikorski. Brał on udział w walkach nad Stochodem pod Sitowiczami, walcząc w największej bitwie Legionów Polskich pod Kostiuchnówką. Bronił ofiarnie „Polskiej Góry”. Za waleczność podczas tych zmagań został odznaczony Żelaznym Krzyżem 6. Pułku, o którym pisał w liście do matki: „Pozostanie on dla mnie największą pamiątką i nagrodą za wszystkie przebyte dotąd trudy względem Ojczyzny”.

Podczas tej bitwy wyróżnił się również Bolesław Wieniawa-Długoszowski z Bobowej, który po huraganowym ataku artylerii rosyjskiej roznosił rozkazy nawet na tzw. redutę Piłsudskiego, do której nikt z gońców nie docierał ze względu na morderczy ogień. Świadkowie tych wydarzeń pisali: „Wszyscy zdawali sobie sprawę, że tylko Wieniawa może wykonać to zadanie, ale może też nie wrócić z wyprawy”.

Mimo ostrego ognia Wieniawa doręczył rozkaz Berbeckiemu i wrócił z meldunkiem sytuacyjnym, dotyczącym położenia pułku. Relacjonując ten fakt we wniosku o nadanie Virtuti Militari, dowódca Wieniawy Janusz Głuchowski pisał, iż zrobił to z właściwą sobie brawurą, odwagą i poczuciem żołnierskiego obowiązku.

Natomiast Piłsudski podsumował rzecz stwierdzeniem: „Za to go lubię, że gdy był mus, mogłem na niego liczyć, bez względu na położenie”.

Legionowy koniec

Kampania wołyńska Legionów Polskich zakończona została jesienią 1916 r. i była kresem ich udziału w I wojnie światowej u boku państw centralnych. W lipcu 1917 r. przyszedł kryzys przysięgowy, który doprowadził do ostatecznego rozwiązania Legionów. Zachowanie gorlickich legionistów było różne. Tych, którzy złożyli przysięgę, przeformowano w Polski Korpus Posiłkowy. Tych, którzy odmówili, odtransportowano do Przemyśla , wcielono do wojska austriackiego i wysłano na front włoski. Byli też tacy, którzy zgłosili się do Polskiej Siły Zbrojnej tworzonej przez Niemców. Każdy z nich podejmował decyzję w przeświadczeniu, że czyni dobrze dla Niepodległości Polski.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska