Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Funkcjonariusz państwowy przede wszystkim powinien myśleć

Daniel Szafruga
Michał Sikora
Jeżeli jakaś osoba czy firma cię oszuka, albo twoje mieszkanie spenetruje złodziej, masz szansę odzyskać skradzione pieniądze czy mienie. Ale jeżeli padniesz ofiarą funkcjonariusza państwowego, porzuć wszelkie nadzieje. Nie pomogą ci ani pieniądze, ani nawet najlepsi prawnicy.

Sprawa znana i głośna. Komornik z Warszawy zajął w ubiegłym roku konto i zabrał wszystkie oszczędności mieszkance Sochaczewa o takim samym imieniu i nazwisku jak rzeczywista dłużniczka. To nie pierwsza taka ofiara komorniczej egzekucji. Zdarzało się, że zajmowano część firmy, materiały Bogu ducha winnemu przedsiębiorcy, czy mieszkanie osobie niemającej ani złotówki długu.

Prośby pozbawionej środków do życia mieszkanki Sochaczewa o zwrot pieniędzy i ratunek sędziowie, prokuratorzy jak i komornik zbywali wzruszeniem ramion. Nikt z nich nie wziął jej w obronę, gdyż żadne prawo ich do tego nie zobowiązuje. Mogą, ale nie muszą. Coś takiego jak zaufanie do państwa i jego funkcjonariuszy nawet im nie zaświtało w głowach. Dzięki mediom sprawa stała się na tyle głośna, że zainteresował się nią minister sprawiedliwości i tylko dlatego pokrzywdzonej zwrócono pieniądze, by - jak to się mówi w środowisku prawniczym - wyciszyć wrzawę i mieć z głowy ministra.

Ale okazało się, że to zbytnia nadgorliwość. Komornik jest bowiem niewinny i nie popełnił żadnego błędu - prokuratura po raz drugi umorzyła śledztwo przeciwko niemu. Tłumacząc, że mógł on co prawda sprawdzić, czy zabiera pieniądze rzeczywistemu dłużnikowi czy tylko osobie mającej to samo imię i nazwisko, ale nie musiał tego robić. Także osobom, które wskazały dłużnika, który nim nie był, też zarzutów postawić nie można. Winna jest mieszkanka Sochaczewa, bo miała te same personalia co dłużniczka i konto z oszczędnościami. Najbardziej z decyzji śledczych, co zrozumiałe, ucieszyli się komornicy. Prezes Krajowej Rady Komorniczej pogroził palcem mediom i poinstruował dziennikarzy, jak mają pisać i mówić o funkcjonariuszach publicznych. Jak? Tylko dobrze i najlepiej na kolanach. Gdy sprawcą nieszczęścia okazuje się funkcjonariusz państwowy, z reguły winnych nie ma. Postępują bowiem zgodnie z prawem. Mogli co prawda coś zrobić, ale nie musieli. Niestety, w żadnym kodeksie nie ma artykułu mówiącego o tym, że funkcjonariusz państwowy przede wszystkim powinien myśleć.

W średniowieczu inkwizytorzy, których ofiary posądzone o czary spłonęły na stosie albo utonęły - a wiadomo, że czarownic ogień się nie ima i są niezatapialne - tłumaczyli, że nieszczęśnicy powinni być im wdzięczni, bo uwolnili ich dusze z cielesnej powłoki i odesłali do nieba. My też powinniśmy się cieszyć, gdy funkcjonariusze państwowi, z lenistwa, uwalniają nas od dóbr materialnych, czy skazują za niepopełnione czyny.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska